Cukrowy Kreml to zbiór opowiadań, będących kontynuacją Dnia oprycznika. Nie czytałam poprzedniej części, co wcale nie przeszkadzało, by sięgnąć po Cukrowy Kreml.
Opowiadania, utrzymane w konwencji baśniowej, tylko pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, tworzą jednak zgrabną całość sklejoną słodyczą kremlowskiego cukierka.
Sorokin jest pisarzem dość kontrowersyjnym, jego powieści wzbudzają nie lada sensację, oraz duży niepokój. Tak też było i tym razem. Wszystkie opowiadania z tego tomiku mają wspólną rzecz: oskarżają Rosję oraz jej wpływ na społeczeństwo i jednostkę. To prawdziwa antyutopia przedstawiona niezwykle groteskowo, błyskotliwa i pomysłowa satyra na rzeczywistość - wizja Rosji, która niezmiennie pozostaje w kiepskiej kondycji. Sorokin do granic absurdu wyolbrzymia obraz współczesnej Rosji, a zarazem pozostaje wierny realiom.
Akcja rozgrywa się w roku 2028, jednak ustrój panujący tutaj to wciąż totalitaryzm. (wzbogacony o elementy fantastyki) Rosja oddzielona jest od reszty świata grubym murem, panuje monarchia, pojęcie demokracji jest głęboko zachwiane, cywilizacja również mocno chwieje się w posadach, następuje degradacja socjalna. Pewne rzeczy po prostu się w tym kraju nigdy nie zmienią, przede wszystkim władza. Do bólu przesłodzona, niesamowicie iluzoryczna i fałszywa. Cukrowy Kreml tylko na początku słodki i przyjemny z czasem się rozpuszcza i odsłania bolesną prawdę. Okazuje się, że tak naprawdę państwo niewiele może zaoferować swoim obywatelom. A jest ich tu wielu i to bardzo zróżnicowanych i łączy ich ten słodki cukierek, który każdy z nich chętnie i ze smakiem oblizuje i odgryza kopułki kremlowskich wieżyczek.
Czy to tylko wyobraźnia pisarza czy prorocza wizja, która oparta na obserwacjach aktualnej rzeczywistości pokazuje, co może się wydarzyć w przyszłości. Sarkazm, ironia, kpina, drwina połączone z tragizmem, do tego mdła i przesadzona słodycz – to na pewno znajdziemy u Sorokina. Autor wyśmiewa przywary Rosjan, ośmiesza ich, ukazuje ich prawdziwe oblicze, piętnując ich tendencję do izolacji i ślepego zapatrzenia we władzę.
Wszystkie opowiadania napisane są dość nietypowym językiem, brutalnym i surowym, i przy tym przedziwnym, archaicznym ale jakże pasującym do opisywanych wydarzeń. Bo czytając miałam wrażenie, że cofam się w czasach do caratu, obyczajowości i życia charakterystycznego dla średniowiecza. I uwierzyłabym, że właśnie o tych czasach pisze autor gdyby nie technika, która wkrada się w życie Rosjan, daleko posunięta i rozwinięta.
Wszyscy lubią słodycze, tylko przecież we wszystkim trzeba zachować umiar i oczywiście w nadmiarze cukier zdecydowanie szkodzi! Sorokin bardzo odważnie i bezwzględnie wypowiada się o przyszłości Rosji, która pozostanie niezmienna, pogrążona w przeszłości,ulegla. Swoim poczuciem humoru i wyobraźnią połączonymi z doskonałym zmysłem obserwacji i obiektywną krytyką kontynuuje tradycję wielkiej rosyjskiej, tak ukochanej przeze mnie, literatury.