Zemsta recenzja

Jestem na prawdę w ciężkim szoku, jak mocne oceny książka zdobywa na tym portalu. Ja niestety nie będę miała aż tak pochlebnego zdania.

Historia jest podobna do tej znanej z „365 dni” jednak jest napisana w o wiele gorszy sposób. Główni bohaterowie to piękna i skromna, ale silna kobieta i nieziemsko przystojny, bogaty i groźny mafioso. Różnica jest taka, że postać kobieca pochodzi z rodziny mafijnej i nie zostaje porwana, lecz zmuszona do małżeństwa z jednym z synów bossa mafii (oczywiście z tym najgroźniejszym).

Zacznijmy może od plusów. Pomimo podobieństwa schematów do innych romansów mafijnych, opowieść o wymuszonym małżeństwie osób z dwóch zwaśnionych rodów wydaje się dosyć oryginalna. Książkę się czyta szybko, lekko i nawet przyjemnie. Spodoba się ona czytelnikom, którzy rozpoczynają przygodę z tym gatunkiem, stali czytelnicy według mnie poczują się zawiedzeni. Bardzo fajna jest relacja głównej bohaterki z jej siostrą, szkoda tylko, że jej historia zeszła na tak makabryczne tory i autorka nie była dla niej łaskawa.

Minusów zauważyłam jednak o wiele więcej. Tytułowy wątek zemsty zostawił u mnie duży niedosyt, nie był wystarczająco rozwinięty. Po skończeniu lektury nie do końca nawet pamiętam, o co w nim chodziło. Sceny romantyczne (łóżkowe), czyli takie, na które czytelnik romansów chyba czeka najbardziej, zostawiają wiele do życzenia. Są krótkie, szybkie i bez emocji. Nie czułam między bohaterami chemii. Zresztą wszystkie relacje poza siostrzaną wydawały mi się sztuczne i wymuszone. W książce od początku jest też dużo niejasności, które z czasem nauczyłam się po prostu ignorować. Przykładowo najpierw bohaterka miała być dziewicą a potem się okazało, że spała ze swoim kolegą. To jak to w końcu jest?

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta nakanapie.pl i bardzo mi przykro, że muszę ją tak nisko ocenić. Podsumowując, miałam bardzo małą przyjemność z lektury, denerwowały mnie błędy w pisowni, nieścisłości, słabe sceny łóżkowe i sztuczność relacji. Z szacunku do portalu i aby napisać rzetelną opinię, doczytałam książkę do końca. W innym przypadku pewnie bym odpuściła.