Odkąd wiele lat temu sięgnęłam po pierwszą przetłumaczoną na język polski książkę Sharon Bolton, zawsze kupuje jej publikacje w ciemno. Zatem zanim sięgnęłam po "Nieznajomą żonę" miałam już za sobą piętnaście dzieł jej autorstwa i szczerze powiedziawszy do tej pory tylko jedna wypadła poniżej moich oczekiwań. A co mogę powiedzieć o najnowszej publikacji Sharon? Z pewnością nie trafiła do jednego worka z "Trucicielem" - książką, którą uważam za najgorsze dzieło autorki.
Główną bohaterką "Nieznajomej żony" jest Olive Anderson, która w hotelowej restauracji poznaje kobietę. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie zachowanie nieznajomej, która najpierw zajmuje stolik Olive, a potem zaczyna grać z nią w dziwną grę, twierdząc, że jest jej żoną. To, co z początku wydawało się tylko niewinną zabawą, po czasie przerodziło się w koszmar. Czy Olive Anderson uda się jakoś wybrnąć z tarapatów? Czy tajemnicza kobieta jest kimś z jej przeszłości? Jakie tajemnice zostaną odkryte w tej historii? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że Sharon Bolton przyzwyczaiła mnie do tego, że jej historie, poza tym jednym wspomnianym wcześniej przypadkiem, zawsze trzymają czytelnika w napięciu i w zasadzie jedynego, czego można się po nich spodziewać to to, że będą pełne tajemnic i niespodziewanych zwrotów akcji. Nie inaczej było również w tym przypadku.
Cała historia opisana w "Nieznajomej żonie" została podzielona na trzy części i w każdej z nich poznajemy przeszłość innej z kobiet. Połączenie tych wydarzeń z bieżącymi kolejami losu oraz prowadzonym przez policję śledztwem pozwalają czytelnikom na manewrowanie pomiędzy zakamarkami stworzonego przez autorkę labiryntu kłamstw, oraz ostateczne odkrycie misternej tajemnicy.
Autorka przyzwyczaiła mnie do tego, że jej książki zawsze składają się z wielu wątków. I choć część z nich z początku zawsze wydaje się nieistotna, już niejednokrotnie przekonałam się, że wcale tak nie jest, a czasem najbardziej banalny szczegół może okazać się arcyważny dla ostatecznego rozwiązania sprawy. I chyba właśnie dlatego tak bardzo lubię jej publikacje.
Oczywiście, niektórzy będą zarzucać autorce, że kiedy odkryje się już wszystkie karty, rozwiązania jej zagadek bardzo często okazują się wręcz banalne, ale to właśnie powolne łączenie kropek jest tym, co dostarcza mi największej frajdy podczas czytania książek autorki.
"Nieznajoma żona" to z pewnością historia godna polecenia, chociaż w mojej osobistej klasyfikacji książek Sharon Bolton plasuje się gdzieś w środku rankingu. Dlatego, jeżeli miałabym polecić publikacje jej autorstwa komuś, kto nigdy nie miał z nią styczności, polecam zacząć od serii o Lacey Flint lub jeżeli wolicie jednotomówki od "Krwawych Żniw", "Stokrotki w kajdanach" lub "Sacrifice" - która została również zekranizowana.