Córka kochanki recenzja

Córka kochanki jest autobiograficzną powieścią A.M. Homes. Autorka znana jest z powieści o niezwykle chwytliwym tytule „Ta książka uratuje Ci życie” sama nie miałam przyjemności zapoznać się z tą pozycją.

Autorka w książce Córka kochanki poruszyła niezwykle trudny temat jakim jest adopcja.
Z założenia miały to być odważne, głęboko poruszające rozważania nad tożsamością i rodziną. Tymczasem przeczytałam historię kobiety, która w wieku 30 lat poznała swoich biologicznych rodziców i opisuje szereg kłębiących się w jej głowie uczuć. Jednakże z mojego punku widzenia, były to uczucia bardzo pobieżne, jakby autorka chciała zachować najintymniejsze szczegóły tylko dla siebie.

Książka składa się z dwóch części. W pierwszej poznajemy zarys historii głównych bohaterów oraz relacje między A.M. Homes, a jej biologicznymi rodzicami. W tej części zabrakło mi najbardziej opisu relacji z rodzicami adopcyjnymi, o których była tylko niewielka wzmianka, a przecież to oni ukształtowali to kim jest bohaterka.
Druga część opisuje żmudne poszukiwania swojej tożsamości i rodziny. Jestem pełna podziwu dla autorki, że włożyła mnóstwo pracy, aby poznać swoich przodków, natomiast dla mnie jako osoby stojącej z boku było za dużo nazwisk, miejsc i szczegółów, których nie sposób było zapamiętać i powiązać ze sobą. Taka ilość informacji była przytłaczająca i miałam ochotę przewrócić stronę, ponieważ i tak dla mnie nic one nie wnosiły.

Książka nie zachwyciła mnie tak jak się tego spodziewałam, chodź bardzo dobrze ukazała ślad jaki pozostawia adopcja w życiu człowieka.