Nazwa „blog” nie jest już słowem nieznanym i rzadko używanym. Jest tyle rodzai blogów, że ciężko by było wyliczyć, a to co się na nich znajduje przechodzi niekiedy najśmielsze oczekiwania. Blogi prowadzą i anonimowi użytkownicy, których znamy tylko z obranego nicku, i sławni ludzie. Działalność ta tak się rozwinęła, że powstała nagroda, Blog Roku, w kilku kategoriach, która ma już za sobą parę edycji.
Ale jest w tej naszej blogosferze jeden taki blog, który w wydawnictwie Waneko doczekał się wersji papierowej. Autorką jest Aleksandra Watanuki, blogowo znana jako Polponka czy też po prostu polska_japonka. W Japonii mieszka od ponad 20 lat. Jest tłumaczką i nauczycielką języków japońskiego, rosyjskiego i esperanto. Jeździła po Japonii z prelekcjami o Polsce, pisała felietony, pracowała w firmie handlowej i w butiku, i tak zwyczajnie pokochała ten kraj z wielu wysp złożony.
Czy jest sens przenosić blog na kartki książki? Sama się nad tym zastanawiałam. Jednak po przeczytaniu tej książki doszłam do wniosku, że tak, owszem jest. Polponka na swoim blogu opisywała codzienne życie w Japonii. Zmieniające się pory roku, obchodzone święta i ich znaczenie dla ludzi, smak lodów z batatów, zielonej herbaty czy węgorza. Jestem pod wrażeniem jak osoby na emeryturze mają w Japonii zapewnioną opiekę i rozrywkę. Aż nie chce się wierzyć i można tylko pozazdrościć. Ciekawe wpisy są też o urodzie Japonek, a o dołączonych zdjęciach ma się ochotę powiedzieć, że pewnie zostały komputerowo przerobione, bo nie jest możliwe, żeby ta około czterdziestoletnia kobieta na zdjęciu miała ponad pięćdziesiąt lat.
Autorka pewnie i rozsądnie podchodzi do stereotypów i tzw. różnic kulturowych, zastrzega nawet, że nie odpowiada jej to określenie. Jej podejście do życia w innym kraju urzekło mnie i z wielkim szacunkiem czytałam tę książkę. Bo tak jak już wspomniałam, na początku zastanawiałam się, czy ta publikacja ma sens.
Warto wspomnieć, że wpisy te są fabularyzowane na cele tej książki i wzbogacone o dodatkowe teksty i zdjęcia. Fotografie są duże i kolorowe, ale są też i małe, czarno-białe, na niektórych niewiele widać. Jak rozumiem, przy takiej ilości mógłby po prostu powstać z tego album i pewnie odbiłoby się to na cenie, która i teraz nie jest niska. Jednak biorąc pod uwagę, że 15% ze sprzedaży pierwszego wydania tej książki ma być przeznaczone na pomoc ofiarom trzęsienia ziemi w Japonii, to łatwiej przyjąć taką cenę.
To, co bezsprzecznie uważam za najważniejsze w tej książce, to komentarze. Autentyczne wpisy ludzi odwiedzających stronę Polponki. Sama autorka podkreśla, że blog żyje wtedy, gdy jest komentowany. Ma rację. I muszę przyznać, że te komentarze są jego esencją, nierozerwalną całością. Wiele ciekawych osób wypowiadało się w temacie, który opisywała Polponka. Byli to ludzie mieszkający w różnych zakątkach świata. Dyskusje te były czasami tak żywe, że sama chciałam kliknąć i wpisać swój komentarz.
Po zakończeniu czytania miałam ochotę od razu wejść na blogową stronę autorki ciekawa co nowego u niej słychać, jednak rozczarowałam się. Blog w związku z wydaniem „Japońskiego codziennika” został czasowo zawieszony. Cóż, z drugiej strony rozumiem i autorkę, i wydawnictwo. Nie pozostało mi nic innego jak czekać na drugą część tej książki.
W Polsce coraz więcej osób interesuje się kulturą japońską. I coraz większe uznanie mają mangi anime. Ja sama powoli odkrywam ich mądrość i piękno.
Uważam, że cała wydana seria JAPONIA*KULTURA*MANGA (mimo, iż przeczytałam dopiero pierwszą część Codziennika) jest ciekawą pozycją. Ukazuje nam Japonię zupełnie inaczej niż robią to przewodniki czy książki przyrodnicze. Co jest idealną alternatywą dla nich, a co ważne nie powiela ich. Poznałam Japonię tą tuż zza przysłowiowego płotu, urzekła mnie i wiem, że jak ognia będę teraz unikała stereotypów z nią związanych.
Dlatego i Wam polecam tę książkę.