Ariel Kwiatkowski długo szukał odpowiadającej mu pracy; to jedno ogłoszenie zaintrygowało go swoją tajemniczością, stwierdził więc, że nie ma nic do stracenia. Po kilku rozmowach jego pracodawcy zaczynają szkolić mężczyznę do zajęcia, o jakim nigdy mu się nawet nie śniło- ma zostać agentem specjalnym, działającym w czasach II wojny światowej. Musi dokładnie znać żyjące wówczas osobistości, poznać wszelkiego rodzaju plany. Choć brzmi to jak szaleństwo, jego pracodawcy przeniosą go w przeszłość, by odwrócił bieg wydarzeń. Tak oto zostaje Arielem von Winterfeldem- pół Polakiem, pół Niemcem.
Trafiając do miejsca docelowego, od razu nawiązuje znajomość z Aleksandrem Wiśniewskim, który ma wprowadzić go w struktury polskiego podziemia, oraz Niemcem Hansem Engelem, niosącym mu pomoc podczas problemów z nazistami. Szybko jednak okazuje się, iż obie relacje mieszają Arielowi w głowie i sam nie wie, co jest dobre, a co złe. Do walki ze złem wdziera się przyjaźń i miłość, zaś nasz bohater ma problemy z odłożeniem emocji na bok.
Czy Ariel Kwiatkowski vel. von Winterfeld zakończy swoją misję sukcesem, do jakiego szkolili go jego mocodawcy? A może wybierze zupełnie inną ścieżkę... ?
Muszę przyznać, że opis od wydawcy niezwykle mnie zaintrygował. Podróż w przeszłość, by naprawić niektóre błędy przodków? Jak najbardziej! A do tego nieobce żadnemu człowiekowi dylematy związane z relacjami międzyludzkimi, gdy nagle powierzone zadanie nie jest już takie oczywiste... Byłam ciekawa, co też kryje ta książka.
Muszę powiedzieć, że po lekturze mam mieszane uczucia. Z jednej strony ogromny plus dla autorki za to, że nie prowadziła tej historii wąskotorowo, skupiając się wyłącznie na misji Ariela. Dała nam idealny popis, jak powinno się pisać o emocjach, które odczuwamy na różnych etapach życia (i względem różnych osób, oczywiście). Tutaj mamy przykład naszego głównego bohatera, który teoretycznie powinien widzieć w Hansie wroga, a z drugiej strony nie do końca go za takowego uważał. W grę wchodziły naprawdę silne uczucia. Z drugiej strony główny bohater i jego niezdecydowanie czasami dość mocno mnie irytowały. Rozumiem, że niektóre decyzje mogły zaważyć nie tylko na jego życiu, ale i współtowarzyszy, lecz czasami miałam wrażenie, że czytam o przemyśleniach nastolatka, nie zaś mężczyzny, który podjął się naprawdę trudnej misji i był do niej szkolony, zaś mocodawcy uznali go za idealnego kandydata. Momentami wydawało się, że Ariel bardziej skupił się na prowadzeniu miłosnej gry (lub ogólnie rzecz ujmując: uczuciowej stronie zadania) niż na faktycznej realizacji celów. I to nie to, że homoseksualizm w tej książce w jakiś sposób burzy moje postrzeganie świata, bo tak po prostu nie jest, aczkolwiek czasami bawiło mnie to, jak bohater starał się odgrywać przed Hansem kokietkę. To jakoś nie pasowało mi do ogólnego zamysłu książki.
W pogoni za losem jest o tyle ciekawą historią, że wręcz niespotykaną, oryginalną- przyznam szczerze, że dotychczas nie spotkałam się z taką fabułą (albo było to tak dawno, że zupełnie o tym zapomniałam). Autorka bardzo dobrze włada piórem, skupiając się na detalach, dzięki czemu i my możemy odbyć swego rodzaju podróż w czasie. Właściwie jedynym, co mnie delikatnie uwierało, było wspomniane zachowanie Ariela właśnie. Niemniej jednak nie wpływa to zbyt mocno na całościowy odbiór lektury- uważam, że można przy niej całkiem dobrze spędzić czas.
Jesteście gotowi na tak nietuzinkową opowieść?
Książkę znajdziecie u wydawnictwa Novae Res :)