Po jej przeczytaniu nadal jestem w małym szoku. Nie spodziewałam się spotkać tutaj pomieszania tylu wątków i dziedzin literackich. Historia, fantastyka, obyczajówka i romans oraz homoseksualizm. Ktoś powie, że nic nowego go tu nie spotka, ale to nie prawda. Sam wątek postaci Ariela mnie bardzo zainteresował. Poznajemy go jako mężczyznę, który szuka dobrze płatnej pracy, a wychodzi na to, że pod koniec treningów i kursów, będąc gotową maszyną do zabijania, przejdzie podróż w czasie, by dokonać wyroku na wielu osobach. W momencie, kiedy wchodząc już w ten dawny czas poznaje pewną kobietę. Ukazana jest w sposób jakby to ona miała namieszać w życiu Ariela, jakby uczucie miało za jej pomocą się ukazać. Nic bardziej mylnego. Autorka zaserwowała nam tu zestaw zdziwienia i wiecznego zaskakiwania. Bardzo lubi iść drogą wyboistą i podsuwać nam tropy, które są jedynie zmyłką. Jeśli już bowiem jesteście pewni, że to się tutaj nie wydarzy, to jednak stanie się prawie napewno.
Autorka potrafi władać rozbieżnością stylów. W czasie współczesnym, postacie rozmawiają tak jak teraz. W przejściu do przeszłości widzimy, że porozumiewają się stylem i klimatem z dawnych lat. Tylko sam Ariel, choć wyszkolony, to nadal był nieco zbyt pewnym siebie współcześniakiem, który choć zakamuflowany, to bardzo odbiegał od dawnego klimatu. Miał zwracać na siebie naszą uwagę i mu się to udawało. Spodobała mi się też tutaj fascynacja Ariela innym mężczyzną, który od początku go we wszystkim podziwiał. Op...