Piękni, bogaci, zapatrzeni w siebie. Ich idealne małżeństwo budzi podziw i zazdrość. Czasami aż ciężko w nie uwierzyć. Bo ideały nie istnieją. I nigdy nie wiadomo, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami.
Po powieść sięgałam z wielką niecierpliwością, upragniona tych wszystkich wielkich emocji, które wzbudziła u innych czytelników. Liczyłam na strach i chciałam poznać tego męża- psychopatę. Nie spodziewałam się jednak, że ta historia może być aż tak mocna.
„Często myślę o tym, że chętnie bym go zabiła, ale nie mogę tego zrobić. Cóż by mi z tego przyszło?”
Tym, co najbardziej podoba mi się w książce zdecydowanie jest narracja. Grace opowiada nam o swoim koszmarze, dzieląc historię na fragmenty dotyczące teraźniejszości i retrospekcje. Taki sposób prowadzenia czytelnika przez kolejne rozdziały ciekawi, zatrzymuje, a przede wszystkim nabiera znamion realizmu. Kobieta snuje swój koszmar, wykorzystując tak lubianą przeze mnie, pierwszoosobową narrację, dzięki czemu wielokrotnie odnosiłam wrażenie, że to historia z życia wzięta, brutalna i niewiarygodna, ale taka, która mogłaby jednak wydarzyć się naprawdę. Autorka bardzo zręcznie dozuje napięcie urywając historię w najciekawszych miejscach i przechodząc do następnych, niemniej intrygujących rozdziałów. A ja podążałam za nią w szaleńczym tempie, pragnąc jak najszybciej poznać powieść i jej zakończenie.
To, co kojarzy mi się z dobrym thrillerem, to przede wszystkim atmosfera napięcia i napiętnowania strachem. Czytelnik czuje emocje bohaterów, uczestniczy w akcji żywo i chętnie, towarzyszą mu niepokój, a może nawet dreszcz oczekiwania. W tej powieści wszystkie te elementy są obecne i doskonale uchwycone. Każdy rozdział, każde nowe wydarzenie wprowadza nas w oszołomienie i zdumienie, przywołując rumieńce niedowierzania. Moja ciekawość została tak rozbudzona, że bardzo przeżywałam momenty, kiedy musiałam odłożyć powieść i wrócić do normalnego życia. Na szczęście czyta się szybko, choć kiedy docieramy do zakończenia zaczynamy odczuwać frustrację (ale i pewną ulgę), że to już.
Życie Grace, choć przypomina idyllę, w rzeczywistości okazuje się koszmarem. Idealny małżonek idealnie wpisuje się w sylwetkę psychopaty, a ona z kobiety sukcesu przemienia się w słabą ofiarę. Ciężko się o tym czytało, a jeszcze ciężej było jednak z tej powieści zrezygnować. Rozgrywka między Grace a Jackiem była szalenie pasjonująca, pełna emocji, zaskoczeń, zwrotów akcji. Jack każdym kolejnym brutalnym pomysłem przechodził samego siebie, ale Grace nie ustępowała mu determinacją i siłą w dążeniu do celu. Niezwykły pojedynek bohaterów intrygujących, pełnokrwistych, pięknie zarysowanych. Podoba mi się, że autorka pokazała ich motywacje, wyjaśniła jak dotarli do punktu, w którym się znaleźli i dlaczego. Warstwa psychologiczna zrobiła na mnie duże wrażenie i mocno dała mi do myślenia.
„Jack zawsze jest przy mnie. Jest moim nadzorcą, katem, strażnikiem więziennym. Nie mogę się ruszyć bez niego, nawet do toalety w restauracji”.
Jak wspomniałam, to nie jest łatwa powieść. Pojawia się w niej przemoc, brutalność, męska dominacja, a strony książki wypełnione zostały zapachem strachu. Niemniej tematy te, choć ciężkie, smutne, budzące uczucie niesprawiedliwości i zgorszenia, są niezwykle ważne. Przede wszystkim ze względu na budzące w nas emocje i refleksje. Czy znamy ludzi, którzy otaczają nas każdego dnia? Co wiemy na ich temat? A może kiedyś to my staniemy się takimi ofiarami jak Grace?
„Za zamkniętymi drzwiami” to powieść zasługująca na każdą pochwałę, jaką otrzymała. Dopracowana, zarówno pod kątem pomysłu, stylu, jak i kreacji bohaterów. Smutna, głęboka, emocjonalna. I pokazująca nasze najgorsze instynkty. Gorąco polecam.