Zanim przyszła do mnie „Głusza” dostarczono do mnie niesamowicie interesujące artykuły reklamowe tejże książki. Zapowiedź jaka do niej była też była interesująca, okładka zachęca - ogólnie wszystko co się jej tyczy było zachęcające. Nic więc w tym dziwnego, że gdy tylko do mnie dotarła zabrałam się za jej czytanie. Dość długo zaś zajęła mi recenzja tej powieści. Dlaczego ? Sprawdźcie sami.
Gdy Tom Anderson wraz z nastoletnią córką trafia do „Płytkich Zdrojów”, ośrodek jest świeżo po rewitalizacji. Malowniczo położony w leśnej głuszy nieopodal jeziora. Widoki przepiękne. Zapowiadają się wspaniałe wakacje.
Jak niebawem się okaże, ten relaks w „środku nicości” obfitować będzie w mocne wrażenia. Urokliwe „Płytkie Zdroje” skrywają bowiem mroczną tajemnicę. Okolica tylko z pozoru jest senna, leniwa i spokojna. Wiele się tu działo, a echa wydarzeń sprzed lat wciąż krążą ponad głowami. Przerażające odgłosy, które raz po raz dobiegają z różnych stron, przyprawiają o dreszcz. W dodatku miejscowi nie są przyjaźnie nastawieni do przybyszów. Atmosferę niepokoju i napięcia wiszącego w powietrzu potęgują niesamowite opowieści. Mówi się o złych duchach, które czają się w głębi lasu. O rytualnym mordzie na pobliskiej polanie. O mordercy, którego nie zdołano schwytać i ukrył się w leśnych odstępach.
Po serii dziwnych incydentów ojciec i córka wiedzą już, że to nie będzie sielski wypoczynek …
Szczerze mówiąc długo mi się zeszło z recenzją tej powieści, nie dlatego by była ona aż tak zła, a dlatego że do końca nie wiem po prostu co niej myśleć. Czy mi się podobała aż tak by ją innym polecać?
Fabuła powieści ciekawi, ale nie wciąga aż tak bardzo. To co tu się dzieje można by z lekka trochę inaczej opisać, trochę przede wszystkim szybciej i momentami może ciekawiej. Akcja w powieści raczej ma swoje tempo, nie pędzi jakoś do przodu zabójczo szybko. Sprawia to, że momentami po prostu chciałam ją już odłożyć. Za długo to wszystko trwało, za bardzo rozwleczone. No aż po prostu trochę szkoda …
Napięcie jakie mamy w powieści szczerze mówiąc zbyt dużego wrażenia nie robi, po prostu czasem jest, czasem nic się szczególnego nie dzieje. Grozy jako takiej za bardzo tu nie uświadczyłam.
Co do bohaterów to szczerze mówiąc dziwne osoby autor stworzył, niby jakieś z charakterem ale czasami bywało że chcąc przerazić czymś czytelnika, tylko z lekka ośmieszające to było. Mało wiarygodne niestety.
Język jakim napisana jest książka, jest dość lekki co sprawia, że z czytaniem jej nie ma problemów. Idzie to nawet dość szybko, ale jednak brak tu czegoś takiego co sprawiałoby że sięga się po książkę z przyjemnością, chce się koniecznie jak najszybciej poznać jej zakończenie. Brak tego dreszczyku jakichkolwiek emocji … A szkoda, bo potencjał historia ma świetny.
Co do zakończenia - chciałabym żeby choć tu autor mnie czymś zaskoczył, przeraził ale nie za bardzo mu się tu udało.
Szczerze mówiąc powieści „Głusza” jakiegoś wielkiego wrażenia na mnie niestety nie zrobiła. Przeczytałam ją bo była wielka otoczka zrobiona wokół niej faktycznie chciałam wiedzieć o co tyle szumu. Czy bym poleciła ją dalej? Niekoniecznie, ale gusta są różne więc radzę samemu sprawdzić zawartość powieści i wydać swój osąd.