Ciężko nie sięgnąć po książkę o szczurach i to opartą na faktach, kiedy ma się na punkcie tych zwierząt istnego fioła. Sama przez kilka długich lat gościłam te sympatyczne i niezmiernie intelignetne zwierzęta w swoich czterech ścianach i przewinęło się wówczas kilkanaście osobników, gdzie każdy wykazywał się odmiennym charakterem, nawykami i podejściem nie tylko do człowieka, ale również innych zwierząt. Kiedy więc wyszła książka Olgi Gromyko, wiedziałam, że nie będzie ona przeze mnie pominiętą i z radością, gdy otrzymałam ją na urodziny, przystąpiłam do lektury, na dobre zatracając się w tej przezabawnej, momentami wzruszającej opowieści, nie potrafiąc zliczyć razów, kiedy przez głowę przewijała się myśl "mogę napisać dokładnie to samo".
„Szczurynki” to naprawdę świetne opowieści o codzienności spędzonej w szczurzym towarzystwie, oparte na prawdziwych doświadczeniach autorki, która zakupiła i chciała posiadać tylko jednego szczurka, jaki miał być obiektem badawczym potrzebnym do napisania tej książki. Jej plany się zmieniły, gdy do domu zawitały kolejne gryzonie, stające się nie tylko obiektami badawczymi, ale przede wszystkim członkami rodziny tak samo, jak dla większości z nas stają się nimi psy i koty. Razem z autorką przeżywamy kolejne dni jej przygody z tymi zwierzętami, poznając ich pozytywne strony, ale również negatywne. Jedne strony przyprawiają czytelnika o śmiech, by kolejne sprawiły, że oczy zaczynają się szklić. Całość daje do zrozumienia, że mimo niesamowitej inteligencji, te zwierzęta nie są niczym pies, czy kot i wymagają wyjątkowej opieki, ale również pokazuje, że nie takie szczury straszne, jak je malują.
Wbrew temu, co widzimy na okładce, nie mamy tu do czynienia z bajką, którą można by przeczytać dziecku na dobranoc, ale książką, która dostarcza nam wielu praktycznych porad dotyczących opieki nad tymi niesamowicie inteligentnymi gryzoniami. Rzecz jasna nie wszystkie powinno brać sobie w stu procentach do serca, gdyż autorka sama uczyła się wszystkiego od podstaw, jednak wiele z tych porad jest naprawdę w porządku i można się nimi kierować, mając bezpośredni kontakt z hodowlanymi szczurami. Ponadto zauważyć trzeba, że Olga Gromyko jest mistrzynią pisania w żartobliwy sposób, a jej styl należy do nietuzinkowych i bardzo przyjemnych, przez co przebrnięcie przez tych 250 stron jest prostsze, niż mogłoby się wydawać. „Szczurynki”mogę więc polecić każdemu, kto ma ochotę na lekką, zabawną lekturę, albo chce lepiej poznać gryzonie, bądź kiedyś ugościć takiego w swoim domu!