Każdy lubi dostawać gorzej jest, kiedy samemu trzeba wybrać i je wręczyć. Więc można rzec, że to nie lada sztuka. Gdyby tak nie było, w domach nie zalegałyby nietrafione prezenty, z którymi niewiadomo co zrobić. A tego uczymy się już w dzieciństwie. Jest to zawsze wyraz sympatii, pamięci i bardzo ciepłych uczuć. Wiele ludzi bardzo lubi moment, w którym obdarowywany odkrywa, że dostał jakiś prezent i jaki to prezent konkretnie. Lecz jak wiadomo, każdy człowiek jest inny. A dobry prezent to taki, który jest spersonalizowany, z myślą o konkretnym człowieku; jego marzeniach, pragnieniach czy upodobaniach. W końcu święta to taki dzień, w którym nawet jeśli ktoś mówi, ze nie czeka na prezenty to i tak na nie czeka. "Sztuka dawania prezentów" to książka, która daje do myślenia, zmusza do refleksji i zastanowienia się, co jest dla nas ważne. Mamy tu opowieść o rodzinie, w której są kłótnie, zgrzyty sprzed lat, w sumie chyba w każdej jednej rodzinie, znajdzie się taka sytuacja. A pośrodku mamy babcię Lucynę, która stara się, żeby te święta były ciepłe, pełne miłości i radości. Mieszka w lesie na odludziu, więc sprowadzenie tu swojej rodziny, w jej przekonaniu, idealnie pasuje na pogodzenie się. Lecz wcale tak nie jest, bo na jaw wychodzą tajemnice z przeszłości. Konflikt między jej córkami, zamiast zmaleć to zaostrza się jeszcze bardziej. Lecz babcia wcale też nie jest święta, ponieważ udaje przed wszystkimi, że jest dobrze. Przygotowuje się do świąt ale zastanawia się jak wyjawić swój wstydliwy sekret najbliższym. Czy jej się to uda ?Czy spędzą spokojne święta? O tym dowiecie się jak przeczytacie, więcej wam zdradzić nie mogę, ponieważ postąpiłabym karygodnie. Powiem wam, że z autorką miałam już styczność wcześniej, ponieważ czytałam "Krokodyl w doniczce". Tą pozycję wzięłam w ciemno, bo wiedziałam, że się nie zawiodę. I tak było! Autorka przenosi nas do magicznego miejsca pełnego śniegu, pięknych krajobrazów w lesie oraz do chatki, od której bije ciepło. Aż wyobraziłam sobie, jakby to było, gdyby tak spędzić święta w środku lasu. Cisza, spokój, wieczorne spacery w świetle księżyca, tylko ty i natura, śnieg, który wieńczy wszystko i jest jak wisienka na torcie. Święta-marzenie. Bohaterowie są różni, każdy z nich ma inny charakter. Jest ich dużo, więc trochę na początku było mi ciężko się połapać kto jest kim, lecz później dałam radę. Akcja jest bardzo poruszająca i emocje, które mną targały są nie do opisania. Rozdziały są krótkie, co bardzo mi pasowało, ponieważ szybko się je czytało. Po przeczytaniu doszłam do wniosku, że jednak zapomnieliśmy jak to jest żyć bez technologii. Ona zasłania nam oczy na to co najważniejsze. A my jak te roboty, z klapkami na oczach brniemy w to dalej. Odtrącamy spędzanie czasu z rodziną, bo siedzimy z nosem w telefonie, przy telewizorze czy laptopie. I co z tego mamy ? Poza wadą wzroku, skoliozą i migrenami, nic pożytecznego. Przecież to jest tylko rzecz materialna, nabyta, która można kupić w każdej chwili. Ale czy idąc do sklepu znajdziesz na półce miłość, ciepło lub ognisko domowe? Niestety to jest najcenniejsze co mamy a nie doceniamy, i co jest warte więcej niż najdroższe technologie świata. Polecam wam tą pozycję, może tak ja jak skłoni was do przemyśleń i dojdziecie do tych samych wniosków co ja. Bardzo dziękuję za kolejną emocjonująca lekturę ❤