Anna Bartłomiejczyk i Marta Gajewska mogą być Wam znane z youtube’owego kanału, który prowadzą od 2016 roku jako Bestselerki. Na kanale publikują recenzje książek oraz materiały związane z kulturą. Autorki zadebiutowały w 2020 roku powieścią „Ostatnia godzina”, którą napisały w duecie.
Nettie jest pokojową pracującą w królewskim pałacu na północy. Dziewczyna niespodziewanie awansuje na stanowisko książęcej ochmistrzyni. Oznacza to, że będzie zarządzać służbą księcia Fiyonna Corvusa. To właśnie on odkryje kilka tajemnic związanych z dziewczyną. Okaże się, że Antoinette nie jest taką całkiem zwykłą służącą, jak wszyscy myśleli. Rosemary i Raina – dwie księżniczki Zjednoczonego Królestwa Elendoru muszą uciekać ze swojego królestwa na południu. Cudownie ocalałe z zamachu stanu rozpętanego przez ich wuja, uciekają w głąb kontynentu. Aby odzyskać dom, będą musiały zebrać sojuszników, jednak po drodze zdarzy się coś, co sprawi, że nad ich przeznaczeniem zawiśnie wizja nadciągającej zagłady.
Był czas, kiedy powieść znanych w świecie bookstagrama Bestselerek wyskakiwała mi z każdego miejsca w Internecie. Już wtedy chciałam ją przeczytać, zaintrygowana różnorodnością opinii na temat książki. Okazja nadeszła wraz z wydaniem wersji 2.0 „Legendy o popiołach i wrzasku”, z czego bardzo się cieszę, bo lektura, mimo pewnych zastrzeżeń, przypadła mi do gustu. Świat przedstawiony w powieści jest rozbudowany, niezwykle bogaty i fajnie pomyślany, chociaż nie do końca jasny, jeśli chodzi o zasady funkcjonowania. Muszę przyznać, że pomysł na fabułę miały autorki bardzo dobry. Szczególnie ciekawy jest fakt, że akcja powieści skupia się na dwóch osiach fabularnych. Jedną z nich jest ucieczka Rose i Rainy z królestwa na południu po zamachu stanu, druga opiera się na losach Antoinette z północy, która awansuje na stanowisko książęcej ochmistrzyni i ma zarządzać służbą tajemniczego Fiyonna. To właśnie książę odkrywa sekrety jej przeszłości, w tym drzemiący w niej magiczny talent. Wspominam o tych dwóch wątkach dlatego, że po pierwsze stanowią clou fabuły, a po drugie różnią się. Dynamiką, ilością wydarzeń, bohaterami. Są to właściwie dwa różne wątki, co do których mamy nadzieję, że w którymś momencie powieści się przetną, ale nic takiego nie następuje. Wiem jednak, że to dopiero pierwszy tom cyklu i jest zaledwie wprowadzeniem do świata pełnego magii, tajemnicy i różnego rodzaju zawiłości, więc na splecenie losu bohaterów także przyjdzie czas. Póki co mamy tak jakby dwie książki w jednej.
Odnoszę wrażenie, że każda z autorek pisała jeden z wątków, bo, jak wspominałam znacząco się one różnią. Akcja na północy jest spokojna, a wątek Nettie obfituje w opisy. Barwne, ale mogące nużyć. Z kolei część sióstr jest bogata w akcję i wydarzenia, do tego stopnia, że trzeba być uważnym, aby się nie pogubić. Z racji tego, że lubię, kiedy dzieje się dużo, bardziej do gustu przypadł mi ten bardziej dynamiczny południowy wątek. Ale i historia zagubionej Antoinette jest interesująca, owiana tajemnicą, z mnóstwem niewiadomych, które czekają na odkrycie. Ciekawą postacią, która nie daje się zbyt łatwo odczytać jest ciężki w obejściu książę Fiyonn, który coś kombinuje, a nie wiemy, co. To element, który bardzo przyciąga. Tym bardziej, że we wszystko zamieszana jest magia. I przeszłość dziewczyny, o której nie miała pojęcia, a której kolejne elementy wskakują w odpowiednim czasie na odpowiednie miejsce. Zanim jednak to nastąpi pojawia się mnóstwo pytań. Pespektywa Antoinette ma w sobie coś przyciągającego, a już na pewno jest bardzo klimatyczna. Na południu dzieje się, oj dzieje. Są tu epickie walki, pościgi, intrygi i smoki. Smoki to coś, co kocham i bardzo się cieszę, że w powieści znalazło się dla nich miejsce. Ciekawa jest relacja sióstr, napięta i raczej trudna, a dzięki temu angażująca. Rose to postać, którą nie od razu można polubić. Jest tak irytująca, że ma się ochotę wyrzucić ją z książki czym prędzej, jednak zyskuje z biegiem czasu. W związku z wydarzeniami, które stają się udziałem dziewczyn, przechodzi (na szczęście) przemianę. Trzeba dodać, że siostrom towarzyszą w tej niezwykłej podróży kapitan straży królewskiej Sebastian oraz łowca James, który swoje za uszami ma. Co? Tego, nie będę zdradzać, jednak jest to postać, która, przynajmniej początkowo, nie powinna się znaleźć u boku następczyni tronu – Rainy. Bohaterowie powieści są moim zdaniem poprawnie wykreowani, szczególnie trzy główne bohaterki. Ich losy i przygody intrygują i pozwalają na związanie się z bohaterami. Moim zdaniem jednak Rose i Raina zostały przedstawione lepiej, bo dowiadujemy się o nich z kilku różnych perspektyw. Natomiast historia Antoinette została nam przedstawiona jedynie z jej punktu widzenia, co powoduje pewien niedosyt. Mimo pewnych luk fabularnych, a także niektórych wątków zbyt skąpo, a innych zbyt rozwlekle opisanych, czyta się tę książkę sprawnie i naprawdę przyjemnie.
„Legenda o popiołach i wrzasku” to, mimo pewnych niedociągnięć, ciekawa i intrygująca opowieść, zarówno fabularnie, jak i konstrukcyjnie. Widać w tej historii potencjał na więcej. Czekam zatem na jej kolejną odsłonę (już nie wersję 3.0, a kontynuację) i oczywiście polecam!