Co dostaniemy po wrzuceniu do jednego garnka i zmiksowaniu ze sobą Kuchennych Rewolucji, retro powieści grozy i horroru o przeklętej piwnicy? Ano, dostaniemy niesamowicie oryginalną, intrygującą i przerażającą powieść. A co jeśli okrasimy to ogromną dawką talentu pisarskiego? To wtedy otrzymamy “Chodź ze mną”.
Trafiliście kiedyś na książkę, która już pierwszym akapitem całkowicie wstrzeliła się w Wasz gust i preferencje literackie? Ja miałam szczęście doświadczyć tego dwa razy - przy “Song of Kali” Simmonsa i właśnie przy debiucie Konrada Możdżenia.
W “Chodź ze mną” już niesamowicie naturalistyczny prolog wyznacza klimat w jakim utrzymana będzie cała powieść. Będzie duszno, mrocznie, nieustannie będzie Wam towarzyszyć uczucie niepokoju i napięcia oraz wypełniający karty powieści zapach wilgoci i stęchlizny, a w ustach czuć będziecie metaliczny smak krwi. Opis na okładce jest dość enigmatyczny i wchodziłam w tę historię z wielkim znakiem zapytania - nie miałam pojęcia czego dotyczy fabuła, ani z jakim typem horroru mam do czynienia. I według mnie taki sposób poznawania tej powieści jest najlepszy - z poziomu totalnej niewiadomej. Zdradzę tylko, że przeplatają się tu trzy plany czasowe (przełom XIX/XX wieku, lata 60 i współczesność), które łączy jeden wspólny mianownik - tajemnicze podziemia budynku zabytkowej Nowej Giełdy we Wrocławiu. Autor niejednokrotnie nawiązuje do wydarzeń historycznych, przez co Google był u mnie na bieżąco w użyciu. Ja osobiście takie wstawki historyczne w książkach uwielbiam - zawsze dzięki temu udaje mi się poznać parę nowych ciekawych faktów i czasu przeznaczonego na lekturę książki nigdy nie uznam za stracony. Usatysfakcjonowani również będą miłośnicy nawiązań do popkultury - przez całą powieść przewija się tyle tytułów utworów muzycznych, że dziwię się, że do książki nie był dołączony link do playlisty na Spotify.
Gdybym wcześniej nie przeczytała w internecie informacji - to w życiu nie zgadłabym, że to debiut. Ta monumentalna licząca ponad 500 stron powieść jest tak dopracowana w każdym calu, że ani przez moment nie miałam wrażenia, że którekolwiek zdanie jest tu zbędne, dialog sztuczny, a zachowanie postaci nielogiczne. W fabule też na darmo szukać schematów i sztampowych rozwiązań. Pomimo, że w trakcie czytania parę razy nasunęły mi się na myśl podobieństwa do “Egzorcysty”, “Omenu” i filmowych horrorów José Mojica Marinsa - to jednak były to tylko pojedyncze elementy i sceny, zdecydowanie bardziej homage niż zerżnięcie kopiuj-wklej. Również i dojrzały język i styl, wyjątkowa lekkość w kreowaniu plastycznych, działających na wyobraźnię rozległych opisów absolutnie nie wskazują na debiutanta. Ogromny talent!
Dotychczas, kiedy znajomi prosili mnie o polecenie jednego horroru must-read to zawsze kierowałam ich po “Upiorną opowieść” Strauba. Z polskich autorów twórczość Gunii czy Bielawskiego to poziom, jakiego nie powstydziliby się najlepsi światowi twórcy grozy, jednak nie ukrywajmy - ich styl pisarski jest - lekko mówiąc - dość specyficzny i skierowany do hermetycznego grona czytelników. Najbliżej horrorowi idelanemu było dla mnie “Gałęziste”, ale i tej powieści nie mogłam każdemu rekomendować z czystym sercem, gdyż pomimo klimatu pierwsza klasa - to nie była ona całkowicie pozbawiona wad. Teraz już nie będę miała takich zagwozdek - “Chodź ze mną” będę z ogromną przyjemnością wszystkim zachwalać! To horror kompletny, idealny! Najlepsza polska powieść grozy, jaką dotychczas czytałam!
https://romy-czyta.blogspot.comhttps://www.instagram.com/romyczytahttps://www.facebook.com/romyczyta