Opis:
Problem z moją matką polega na tym, że gdybyście ją poznali, polubilibyście ją. Każdy ją lubił, przynajmniej na początku. Tak właśnie jest z psychopatami – są charyzmatyczni i uwodzicielscy
Pamiętam, jak zachwycone były szkolne koleżanki, gdy odkryły, że mama podrzuca mi do drugiego śniadania liściki. Nie byłam w stanie przyznać się, że ich treść odbierała apetyt: „Nie nagradzaj się jedzeniem. Nie jesteś psem”.
Dlatego kiedy opowiadam swoją historię, trudno w nią uwierzyć. Długo trwało, zanim sama zrozumiałam, że moja własna matka – osoba, której powinnam ufać najbardziej na świecie – każdego dnia próbowała mnie zniszczyć. Odkąd pamiętam, żyłam w lęku i oczekiwaniu na wybuch jej gniewu. Mogła go wzbudzić nieodpowiednia mina przy zmywaniu naczyń, nie potrzeba było niczego więcej. Im byłam starsza, jej manipulacje i próby złamania mnie stawały się coraz bardziej wyrafinowane. Nawet kiedy założyłam własną rodzinę, znalazła sposób, aby mnie kontrolować.
__
Kolejna książka, która niestety mnie r o z c z a r o w a ł a. Zamiast wciągnąć mnie w swoją historię, zirytowała ciągłym narzekaniem autorki i jej postawą „biedna ja”. Nie chodzi o to, że autorka nie miała ciekawej historii do opowiedzenia – pisze kompetentnie, ale miałam wrażenie, że książka bardziej celebruje bycie ofiarą, co bardzo mi się nie podobało.
Początkowo mogłam się częściowo utożsamić z opowieścią – matka autorki z czasem zmieniła się z miłej, pobłażliwej osoby w kogoś obojętnego i karzącego. Autorka przez lata starała się przypodobać matce, ale bez skutku. A ja skądś to znam.
Każdy rozdział książki opatrzono tytułem jednego z typowych zachowań psychopaty, ale nie dajcie się zwieść – nie ma prostej checklisty dla psychopatii. Niestety, wiem to z doświadczenia, bo poznałam dwóch psychopatów bardzo dobrze – i byli kompletnie różni od siebie.
Struktura książki może działała na jakimś poziomie, ale całość była zbyt spolaryzowana. Matka została przedstawiona jako czyste zło, ojciec jako zupełnie bezsilny, dziadkowie byli kompletnie bezradni, a autorka – całkowitą ofiarą. Brakowało mi jakichkolwiek niuansów czy głębszej analizy, co z czasem stało się nużące.
Nie twierdzę, że to zła książka, ale myślę, że żeby ją naprawdę docenić, trzeba czuć sympatię do autorki i być po jej stronie. Niestety, nie potrafiłam – była dla mnie zbyt irytująca i nieprzyjemna. W końcu odłożyłam ją i sięgnęłam po następną.