Zachęcona pozytywnymi recenzjami na blogach i ja postanowiłam zmierzyć się z "Hyperversum". Kiedy tylko paczka do mnie dotarła, przeżegnałam się ręką. Pierwsza myśl: cegła, tomiszcze, biblia tysiąclecia - wniosek - chyba nigdy tego nie przeczytam. Ale spokojnie, z ogromnym kubkiem kawy mrożonej i krakersami, stopniowo wciągałam się w świat młodych bohaterów. Co z tego wynikło? A no właśnie to.
Hyperversum - gra RPG jakich mało, pozwalająca poczuć się jak prawdziwy bohater i na własnej skórze przeżyć niezapomniane przygody w wirtualnym świecie. Grupa przyjaciół: Jodie, Ian, Daniel, Donna, Martin i Carl są jej ogromnymi fanami. Pewnego dnia postanawiają wybrać się do XIII-wiecznej Francji by zaszaleć i znaleźć oderwanie od szarej rzeczywistości. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. Kiedy awaria systemu miesza fikcyjny świat z rzeczywistym, wyjście z gry wydaje się niemożliwe. Nie działają żadne hasła, żadne skróty - nie działa nic. Cała szóstka zostaje uwięziona w średniowiecznej Europie. Kiedy kłopoty biorą górę, postanawiają się rozdzielić: Daniel, Ian, Jodie i Martin zostają razem, chcą rozwikłać zagadkę uwięzienia, zaś Donna i Carl udają się w swoją stronę. Jednak to nie koniec problemów. Francuzi wcale nie wydają się skłonni do pomocy, wręcz przeciwnie - z wielką rezerwą patrzą na nowo przybyłych. Jedynie uboga dziewczyna postanawia im pomóc. Od tej pory na własnej skórze młodzi odczują skutki życia w dawnych czasach.
Nie lubię gier, i chyba nigdy nie lubiłam. Jedynym wyjątkiem są Simsy i od święta Harry Potter. Pomimo tego, książkę uznałam za interesującą i wartą uwagi - wszak, na co drugim blogu można było przeczytać, jakie to "Hyperversum" nie jest cudowne. Cóż, może i trochę jest...Przywykłam do tego, że to co podoba się innym, zazwyczaj nie podoba się mnie. Więc zapewne wiecie już o co chodzi...Osobiście nigdy wcześniej nie czytałam powieści, gdzie głównym motywem jest uwięzienie w grze. Prędzej widziałam taki film, więc mniej więcej wiedziałam czego mogę się spodziewać. I faktycznie, niewiele się pomyliłam.
Główne postaci - fani gierek wpadają do świata wirtualnego i jest problem, bo wyjść się nie da. No to podwijają rękawy i popierdzielają przez świat - tutaj przez Francję, żeby jakoś się wydostać. Przez całą drogę mają morze wzlotów i upadków, łez i śmiechów, miłości i rozczarowań. Dla mnie jest to płytkie, mało realne i niestety nie dałam się przekonać, że faktycznie mogłoby się coś takiego komuś przydarzyć. Czytając miałam wrażenie, że autorka na siłę chce mi wcisnąć kit, jakim jest przeniesienie się do wirtualnego świata. Nie kupuję tego i chyba nigdy nie kupię.
Coś co jeszcze rzuciło mi się w oczy po skończeniu książki, to samo rozwleczenie fabuły, poprzez zbędne opisy. Większa część książki to jak dla mnie, podręcznik do historii: "Życie średniowiecznej Europy-Francja". Ja rozumiem, że autorka bardzo dokładnie chciała oddać realia tamtejszej społeczności, ale no bez przesady. Jak na ponad 740 stron z 300 spokojnie można by było odrzucić. Bardzo często zbyt obszerne opisy np. krajobrazów przykrywały mi samą akcję, bądź wątek jaki się wywiązał z działań bohaterów. Człowiek siedzi jak na szpilkach, tutaj coś się dzieje, tam coś się dzieje, a autorka nagle wpada na pomysł by opisać jakie to drzewa nie są zielone. Pięknie, pięknie, że aż za pięknie. Tego też nie kupuję.
Po minusach, kolej na plusy. Barwny, prosty język i lekki styl - te dwa czynniki, choć na pozór błahe, sprawiają, że trudno oderwać się od tej książki. Do tego świetna umiejętność wplatanie wątków głównych w poboczne - tak, to też jest ogromny pozytyw. Ciekawy pomysł, dobra realizacja. Zróżnicowani bohaterowie, wartka akcja - człowiek prawie zapomina o defektach książki jakie wcześniej znalazł. Do tego śliczne wydanie. Okładka jest rewelacyjna, a i sam środek robi wrażenie. Brak literówek, błędów stylistycznych, pozjadanych końcówek i te obrazki - jest świetnie.
Podsumowując: książka nie jest dla mnie i nie jest też dla osób, które mają alergię na historię i gry komputerowe typy RPG. Ci którzy cenią sobie szybką, wartka i co najważniejsze, ciągłą akcję - również mogą się trochę rozczarować. Osoby które jeszcze nie czytały zachęcam do "Hyperversum", bardzo możliwe, że spodoba wam się o wiele bardziej niż mnie. Osobiście mnie ta książka ani nie ziębi, ani nie parzy, dlatego ocena 3,5/6 wydaje mi się jak najbardziej sprawiedliwa.