Donato Carrisi to włoski scenarzysta, pisarz i dramatopisarz. Jest absolwentem prawa ze specjalnością w kryminologii i behawiorystyce. W 2009 roku zadebiutował powieścią kryminalną „Zaklinacz”. Książka odniosła ogromny sukces komercyjny (ponad 250 tys. egzemplarzy sprzedanych w samych Włoszech, przekłady na 24 języki). W kolejnych latach Carrisi opublikował trzy powieści: „Trybunał dusz”, „La donna dei fiori di carta” oraz sequel „Zaklinacza” zatytułowany „Hipoteza zła”. W 2017 roku ukazał się w Polsce „Łowca cieni”, będący kontynuacją „Trybunału dusz”, a w 2018 roku „Dziewczyna we mgle” – ekranizacja tej powieści w reżyserii samego Donato Carrisiego, trafiła do polskich kin 20 kwietnia 2018 roku. Najnowszą powieścią pisarza jest thriller „Jestem otchłanią”. Jest to moje trzecie spotkanie z jego twórczością.
Bohaterem powieści jest sprzątający mężczyzna, który morduje kolejne kobiety. Robi to tak, że cały czas pozostaje nieuchwytny. Ba, nikt nawet nie wpada na pomysł, żeby wyłowione z jeziora szczątki ofiar powiązać z morderstwem. Bo sprzątający mężczyzna wybiera swoje ofiary bardzo starannie. Są to samotne kobiety, których nikt nie będzie szukał. Mężczyzna ma dostęp do ich śmieci, po zawartości których poznaje ich przyzwyczajenia, ich tryb życia, dowiaduje się, co lubią, a czego nie. Mężczyzna ten jest też bardzo ostrożny. Pewnego dnia jednak łamie wszystkie swoje zasady, aby uratować topiącą się w jeziorze dziewczynkę w fioletowym kosmykiem. Popełnia pierwszy błąd, który pociąga za sobą lawinę kolejnych błędów. Na jego trop wpada pewna kobieta, która wprawdzie policjantką nie jest, jednak współpracuje z organami ścigania. Kobieta jest coraz bliżej i nie spocznie, aż nie dowie się, kto stoi za morderstwami kobiet i dopóki nie udowodni, że to były morderstwa. Jest też dziewczynka, której ciekawość tajemniczego anioła, który ją uratował z każdym dniem rośnie. Któraś z nich w końcu odkryje tajemnicę sprzątającego mężczyzny. Co się wtedy stanie?
Ależ to było dobre! Tak bardzo wciągnęłam się w tę historię, tak bardzo mnie pochłonęła, że każdą wolną chwilę spędzałam z tą książką. I już żałuję, że te chwile nie trwały dłużej. Mistrz Carrisi przerósł samego siebie. „Jestem otchłanią” to powieść mocna, niepokojąca, mroczna i zaskakująca. To próba wniknięcia w zakamarki ludzkiej psychiki, bardzo udana zresztą. Książka rozpoczyna się mocnym akcentem. Obserwujemy małego chłopca, który w każdy możliwy sposób stara się zasłużyć na atencję wyrodnej matki. Matki, która, mówiąc najprościej, ma go gdzieś. Jego cierpienia nie widzi opieka społeczna, oddając chłopca wciąż i wciąż pod opiekę tej kobiety. Wstęp z udziałem chłopca kończy się tragedią, o której trochę więcej dowiadujemy się dopiero w późniejszym czasie. Płynnie przechodzimy natomiast do pewnego bezimiennego, samotnego sprzątającego mężczyzny, który pracując w zakładzie komunalnym, zbiera śmieci spod okolicznych domów. Niektóre z nich zabiera do swojego mieszkania, robi notatki, planuje. Sprzątający mężczyzna bardzo dobrze interpretuje każdy wyrzucony do kosza przedmiot. I potrafi posłużyć się tym, co znajduje do typowania swoich ofiar.
Mimo że nie jest to może najbardziej straszna z książek Carrisiego, jakie miałam przyjemność czytać, jest najbardziej przejmująca. Niezależnie od tego, jak wiele zła wyrządził sprzątający mężczyzna, potrafiłam mu jedynie współczuć. Dzieciństwo boleśnie go doświadczyło, pozostawiając w jego sercu i umyśle niegojące się rany. Chłopiec, który doświadczył niewyobrażalnej przemocy, sam później zaczął tę przemoc stosować, sądząc jednocześnie, że nie robi nic złego. Mimo strasznych czynów, których dokonał, nie potrafiłam zobaczyć w nim mordercy. Widziałam skrzywdzonego przez dorosłych ludzi chłopca, dziecko, którego nikt nie kochał. Kiedy w jego życiu pojawiła się dziewczynka, którą uratował z jeziora i stał się dla niej aniołem, można było w nim dostrzec kiełkujące dobro. Właściwie od początku mężczyzna pragnął tylko jednego i tak naprawdę do samego końca tego nie dostał. Strasznie smutna, głęboko poruszająca jest to powieść, która odsłania najmroczniejszą stronę istoty ludzkiej. Pokazuje skrywające się za piękną fasadą brud, ogromną krzywdę i niesprawiedliwość. Obnaża prawdziwą naturę człowieka, pokazuje też, w jak dużym stopniu nasze dzieciństwo rzutuje na naszą przyszłość. To powieść wielowątkowa i wielowarstwowa, w której dużo wyczytamy między wierszami. Wstrząsająca, nie pozwalająca pozostać obojętnym.
Chociaż początkowo fabuła może wydawać się banalna, z biegiem czasu dość mocno się komplikuje. Im więcej wątków się pojawia, tym stopień zagmatwania wzrasta. Rośnie też rozedrganie emocjonalne. Czytelnikiem w krótkich odstępach czasu targają sprzeczne emocje. Na taki stan rzeczy ma wpływ na pewno doskonała kreacja głównego bohatera, ale też postaci pobocznych, które w powieści nie są tylko tłem. Każda z nich ma swoją, równie ciekawą, historię do opowiedzenia. Każda niesie ogromny bagaż doświadczeń i każda sprawia, że nie chcemy opuścić świata powieści. Mimo jego brzydoty, mimo tego, że przeraża, mimo smutku, który wywołuje. Jest w książkach Carrisiego jakiś magnetyzm, jakaś siła, która przyciąga i nie chce puścić. Tak samo jest w tej powieści. Jak już znajdziemy się w otchłani umysłów bohaterów, za żadne skarby nie chcemy jej opuścić. Chociaż to boli. Boli bardzo, bo dotyka najgłębszej, najbardziej wrażliwej części naszej duszy. Nie tylko pomysł na fabułę miał autor nowatorski, ale też poprowadził ją bardzo dobrze i przede wszystkim konsekwentnie. Akcja jest równa, zaskoczeń i tajemnic nie brakuje, chociaż przyznam, że rozgryzłam przed końcem prawie każdą z nich. Mimo to powieść trzymała mnie w napięciu do samego końca, a zakończenie potrafiło zaskoczyć. Zakończenie jest wisienką na torcie tej opowieści. Być może nie jest jakoś bardzo spektakularne, ale wyjaśnia wszystkie niewyjaśnione dotąd sekrety, dzięki czemu powieść się domyka. Domyka się, a jednak po odłożeniu książki nadal żyjemy życiem sprzątającego mężczyzny i innych bohaterów.
Cóż mogę powiedzieć na koniec. Jestem pod ogromnym wrażeniem. „Jestem otchłanią” to thriller doskonały, tematycznie istotny, lecz trudny, z niesamowitym, ciężkim, niezwykle smutnym klimatem. Porażający! I taki prawdziwy.. Myślę, że możecie sięgać po tę powieść w ciemno. Ja ją w każdym razie z całego serca polecam.
Recenzja pochodzi z bloga:
„Jestem otchłanią” Donato Carrisi – maitiri_books (wordpress.com)