Całując grzech recenzja

Całując grzech - Keri Arthur

Autor: @candylove27 ·3 minuty
2011-07-28
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Świat wilkołaków, wampirów oraz innych zmiennokształtnych zawładnął moimi zmysłami. Z chęcią poznawałam realia życia Riley i jej znajomych. Jednak tak jak pierwszą część serii Zew Nocy autorstwa Keri Arthur, pochłonęłam wręcz jednym tchem, to książka „Całując grzech” potrzebowała ode mnie nieco więcej czasu oraz cierpliwości. Sama nie wiem od czego to zależy, historia opisana w tej części jest równie ciekawa oraz trzymająca w napięciu, a jednak, nie porwała mnie tak bardzo jak jej poprzedniczka.

Riley Jenson nie może doznać spokoju, który odszedł już z jej życia codziennego. Ta część serii zaczyna się, gdy rudowłosa budzi się naga w nieznanym jej miejscu. Nie pamięta co się działo przez ostatnie osiem dni, a w dodatku obok niej leży zabity człowiek. Znajduje się w jakimś laboratorium i musi uciekać przed wcześniej jej nieznanymi istotami. Pomaga uciec także koniokształtnemu, Kade'owi, który na początku nie był z nią całkiem szczery. Jednak po czasie, dziewczyna zaczyna poznawać prawdziwe oblicze tego ogiera. Riley znowu grozi niebezpieczeństwo i musi stoczyć walkę na śmierć i życie.

W drugiej części serii, Riley nie odkrywa wszystkich tajemnic, a także nie poznaje wszystkich osób, które są winne badań genetycznych, do których sama bohaterka została zmuszona. Także czytelnik nie dostaje odpowiedzi na ważne moim zdaniem pytanie: Czy Riley będzie miała jakieś efekty uboczne przez wszczepiane jej przez dłuższy czas lekarstwa na płodność? Mam nadzieję, że już w następnej części serii Zew Nocy, ta zagadka zostanie wyjaśniona. Jednak mimo tego, Riley Jenson została poddana próbie. Ma krótką szansę na zajście w ciąże, której tak bardzo pragnęła. Ale jak mogłaby mieć dziecko, skoro nie odnalazła jeszcze swojego życiowego partnera? Czy podejmie się propozycji, jaką zaoferuje jej Misha? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam do samej lektury.

„Wilkołaki wierzą, że prawdziwa miłość nie zdarza się przez przypadek, tylko jest określona z góry, przez sam los. […] Na całej ziemi istnieje tylko jednak jedyna osoba, której przeznaczeniem jest zostanie naszym idealnym partnerem. Jedyna osoba, która sercem i duszą jest naszym lustrzanym odbiciem. I jeśli jej nie odnajdziemy, nasze serca i dusze cierpią. Wiele wilkołaków usuwa się wtedy w cień, wycofuje z życia, a są i takie, które umierają z tęsknoty.”

W „Całując grzech” można bliżej zapoznać się z postacią Quinna, którego w „Wschodzącym Księżycu” czytelnik nie poznał za dobrze. Jednak mój stosunek do tej postaci bardzo się zmienił. W poprzedniej części bardzo go polubiłam, wydawał mi się odpowiedzialnym mężczyzną, wiedzącym czego pragnie od życia – a bynajmniej świadomym tego, czego nie chce osiągnąć. O ile w tej części jego podejście do życia się nie zmieniło, o tyle czytelnik dostrzega w nim zaborczego mężczyznę, który chce mieć kobietę – wilkołaka tylko dla siebie. A to już mi się nie spodobało, zważywszy na fakt, jaka jest natura wilkołaków. Może to tylko moje negatywne odczucia, może podświadomie nie chciałam, aby Riley związała się z Quinnem, gdyż z nim nie osiągnie tego, czego bardzo chce od życia – nie będzie mogła mieć dziecka. Sama Rudowłosa momentami mnie irytowała. W pierwszej części wydawała mi się bardzo rozważną kobietą, która nie lubiła się słuchać innych, ale jednak nie podejmowała pochopnych decyzji. W „Całując grzech” Riley była dość samodzielna w podejmowaniu decyzji, zachowywała się, jakby wiedziała lepiej od osób, które znały się na swoim fachu. Może to dobrze, może i źle, ale nie podobało mi się jej zachowanie. Ale dzięki temu, jest bliżej, aby stać się strażnikiem w Departamencie Innych Ras. Sam fakt, ilu kochanków Riley posiadała w tej części sprawiał, że czułam się trochę zniesmaczona. Denerwowały mnie podboje bohaterki a także jej niezdecydowanie, w końcu nie wiedziałam, z kim ona chce być, oraz jaką zasadą życiową się kieruje. Natura wilkołaków sprawia, że mają duży popęd seksualny, ale jednak autorka mogłaby trochę ograniczyć ilość dziennych i nocnych stosunków głównej bohaterki.

„Całując grzech” nie wciągnęła mnie tak bardzo do swojego świata jak jej poprzedniczka. Nie znaczy to jednak, że mi się nie podobała. Styl pani Keri Arthur jest ciekawy i łatwy w odbiorze, przez co czytelnik przepływa przez kolejne zdania i strony tej powieści. Cała seria Zew Nocy wydaje się być bardzo interesująca i tak bardzo odmienna od innych powieści znajdujących się już na rynku książkowym. Z chęcią zapoznam się z kolejnymi tomami tej sagi. Książkę polecam.


Recenzja ukazała się również na moim prywatnym blogu: zeswiatafantazji.blogspot.com

Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Całując grzech
Całując grzech
Keri Arthur
8.1/10
Cykl: Zew nocy, tom 2

Jest to druga odsłona przygód, a raczej kłopotów z jakimi poradzić sobie musi, Riley Jenson! Kiedy Riley budzi się naga i cała we krwi w obcym miejscu, a obok leży martwy nieznajomy, jedyne co wie,...

Komentarze
Całując grzech
Całując grzech
Keri Arthur
8.1/10
Cykl: Zew nocy, tom 2
Jest to druga odsłona przygód, a raczej kłopotów z jakimi poradzić sobie musi, Riley Jenson! Kiedy Riley budzi się naga i cała we krwi w obcym miejscu, a obok leży martwy nieznajomy, jedyne co wie,...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Miałam to szczęście, że na kolejną część z serii Zew Nocy nie musiałam długo czekać. Lecz jeśli chodzi o kontynuacje nie jestem rodzajem czytelnika, który pała zbytnią chęcią do ich czytania. Uważam t...

@VivienneD @VivienneD

Minęło sporo czasu, zanim po "Wschodzącym księżycu" sięgnęłam po kolejny tom z serii "Zew nocy" Australijki Keri Arthur. Przyczynił się do tego chwilowy przesyt wampirzą tematyką, jak i fakt, że obecn...

@Tenshi @Tenshi

Pozostałe recenzje @candylove27

Turkusowe szale
Świetny Dywizjon 307

Jeżeli chodzi o książki, to są dwie rzeczy, które robię rzadko, a mianowicie: sięgam po polskich autorów (chociaż to się już zmienia!) oraz czytam literaturę wojenną. Nie...

Recenzja książki Turkusowe szale
Długi wrześniowy weekend
Ostatni dzień lata

Ostatni dzień lata, to książka, która spodobała mi się niemal od pierwszej strony. Spodziewałam się mądrej, poruszającej historii i taką właśnie dostałam. Lubię, gdy tytu...

Recenzja książki Długi wrześniowy weekend

Nowe recenzje

Klub Dzikiej Róży
Dzika róża
@patrycja.lu...:

"Klub Dzikiej Róży" zaprasza w progi podupadłego pensjonatu w czasach powojennych, w którym policja odkrywa zwłoki. Mie...

Recenzja książki Klub Dzikiej Róży
1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Tetbeszka
@patrycja.lu...:

"1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy" to debiut Aleksandry Maciejowskiej, w którym przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz...

Recenzja książki 1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Dzieci jednej pajęczycy
Pajęcza sieć
@patrycja.lu...:

"Dzieci jednej pajęczycy" przenoszą nas do świata Aglomeracji, gdzie cywilizacja próbuje utrzymać się na powierzchni za...

Recenzja książki Dzieci jednej pajęczycy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl