Okładka książki bywa wstępem do historii w niej zawartej, czasem kusi czytelnika do sięgnięcia po nią, zdarza się i tak, że pozostaje niezauważona. W przypadku „Grzechu ojca” skojarzenia nasuwają się po pierwszym spojrzeniu na nią i są tłem podczas lektury. Wbrew pozorom obwoluta nie zdradza fabuły, chociaż stanowi jeden z elementów motywu, czy główny to już pozostaje do odkrycia w czasie czytania.
Przemysław Próchnicki jest uznanym dziennikarzem, z wieloma nagrodami na koncie i widokami na kolejne. Jego znakiem firmowym są rzetelne i bezkompromisowe artykuły dla popularnej gazety. Każdy tekst poprzedzony jest wieloma godzinami przygotowań, nie ma w nim słów niesprawdzonych, wszystkie są dobrane w jednym celu – przedstawić prawdę i tylko ją, żadnych domysłów i spekulacji, jedynie potwierdzone fakty. Podczas pracy skupia się na ukazaniu rzeczywistości, bez ozdób i pochlebstw, dla Próchnickiego nie istnieją półśrodki, do każdego temat przygotowuje się gruntownie, nic nie pozostawia przypadkowi. Takie podejście do zawodu nie jest łatwe i wymaga poznania każdej sprawy od przysłowiowej podszewki. Nim czytelnikowi będzie dane przeczytać reportaż, jego autor poświęci dziesiątki, a nawet setki godzin na przygotowania. Kolejne dziennikarskie śledztwo jest trudniejsze od innych, wątek już gościł tyle razy na łamach gazet i antenach różnych telewizji, że nic nowego wnieść już nie można w nim. Ale czy na pewno? Może jednak nie wszystkie informacje ujrzały światło dzienne? W końcu najłatwiej ukryć coś gdy większość jest przekonana, iż wie już wszystko, z drugiej strony gdy ktoś myśli, że jest bezkarny, musiał popełnić jakiś błąd, wystarczy znaleźć to potknięcie i potraktować je jako początek nitki w labiryncie kłamstw, przemilczeń i wzajemnych powiązań. Tam gdzie spotyka się polityka i pieniądze atmosfera gęstnieje i nic nie jest takie jak mogłoby wydawać się. Każdy krok musi być przemyślany, bo nie pozostaje bez echa i kto podąży po zostawionych śladach … Wypadki przecież są zdarzeniami losowymi, nikt nie może ich przewidzieć, ale czasem okoliczności wzbudzają wątpliwości czy faktycznie jedynie tragiczny splot wydarzeń był ich źródłem. Sprawdza się również stare powiedzenie: „Gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze”! Jak daleko można się posunąć się w dochodzeniu dziennikarskim i jaką cenę jest się w stanie zapłacić za nie? Komu można zaufać?
Etyka zawodowa to podstawa pracy Przemka Próchnickiego, wierność swoim zasadom i nie uznawanie skrótów jest dla niego czymś oczywistym, ale teoria, praktyka i życie codzienne zmuszają człowieka do przemyślenia tego co wydawało się oczywiste. Pozostać w zgodzie ze sobą czy wybrać to co najważniejsze w życiu? Przyszłość jest efektem przeszłości, ale by mogła mieć szansę zaistnieć, w pewnych okolicznościach trzeba zadać sobie pytanie co ważniejsze – to co było czy to co będzie?
„Grzech ojca” to wbrew pozorom tytuł nie jednoznaczny, chociaż okładka i opis z niej może sugerować co innego. Z każdą kolejną stroną czytelnik wchodzi w głąb historii, nie pozostawiającej obojętnym wobec siebie. Nawiązania do faktycznych wydarzeń sprawiają, że opowieść nabiera rzeczywistych rysów, a wątek obyczajowy idealnie wpisuje się w motyw główny. Słowo grzech w książce Daniela Radziejewskiego scala wątki i tworzy znaki zapytania sięgające się podstawowych zasad życiowych w zderzeniu z rzeczywistością, w której nie ma prostych odpowiedzi.