"Brylant" jest opowieścią o dwóch braciach pochodzenia żydowskiego, którzy po traumatycznym i ciężkim dzieciństwie przeprowadzają się do Afryki Południowej. W Kimberley ulegają gorączce poszukiwania diamentów. Drogi Barney`a i Joela Blitzów rozchodzą się na początku książki, ale ich losy splotą się jeszcze wzajemnie podczas akcji książki. Z Barneyem doświadczam długiej podróży w pogoni za szczęściem, sławą i pieniędzmi. Osadza się w górniczym miasteczku w Afryce, jest bez grosza. Zaczyna od podstaw własnymi rękami budować swoją przyszłość. Akcja książki toczy się w latach 1868-1897 i ma miejsce na Czarnym Lądzie, to jest napisana w taki sposób, że ciężko uwierzyć, że Mastertona tam nie było. Klimat brudnej, zabobonnej i dusznej Afryki jest namacalny i wiarygodny.
Graham porusza tu tematy trudne i zmusza do myślenia. W tle szaleje chciwość, nienawiść, żądza posiadania. Jest tu także miejsce na miłość. "Brylant" to książka o ludzkich zachowaniach, która od pierwszych stron wzrusza, bawi, ale i przeraża.
Wraz z rozwojem akcji obserwujemy rozwój głównych bohaterów. Pod wpływem swojej zachłanności zmieniają swoje życie i innych. Na pierwszym planie mamy karierę Barney`a Blitza, który z młodego chłopaka marzącego o bogactwie zdąży wyrosnąć na jednego z największych potentatów diamentów w Afryce. Jednocześnie Masterton wychodzi poza ramy o bogactwie i zadaje wiele ważnych pytań o naturę człowieka, o to, jak jego pochodzenie determinuje jego własny los.
Jest to świetna powieść, ale ma też swoje wady. Są tu poupychane dłużyzny i trochę uproszczony finał, który za szybko się urywa. Choć gdyby była bardziej rozbudowana, to ile stron wtedy musiałaby liczyć ta książka? Jednak ambitne wnioski, które płyną z lektury pozwalają umieścić tę książkę bardzo wysoko na liście najlepszych powieści Mastertona.