Jeśli "Paragraf 22" jest niedościgonionym ideałem w kategorii absurdu i humoru, to Christopher Moore przygotował dla niego dobrze zapowiadającego się konkurenta. "Brudna robota" to powieść niezwykle humorystyczna z licznymi przejawami fantastyki i wszechobecnego dowcipu. O czym prawi? Ano o tym, co kiedyś spotka każdego z nas, mianowicie o śmierci. O trupiobladej postaci w czarnych szatach z kosą w kościstej dłoni, tyle, że widzianej jak gdyby w krzywym zwierciadle. Wizja Moore'a dotycząca tego, jakby to ująć, zjawiska? jest niezwykle barwna i absurdalna. Kim jest autor powieści? To pisarz wyjątkowo ekscentryczny, rzekłbym szalony który na swój warsztat bierze różne części życia społecznego i trafnie kieruje w nie ostrze swego dowcipu. Tym razem, jak wspomniałem, oberwało się śmierci. Czy słusznie? Nie mi o tym prawić
Głównym bohaterem „Brudnej roboty” jest Charlie Asher, czyli wykreowany przez autora wzorowy samiec beta. Właściciel jednego z komisów w San Francisco, który pewnego dnia doświadcza czegoś zaskakującego – spotyka mężczyznę w miętowo zielonym garniturze który to będzie świadkiem przewrotnego momentu w życiu Charliego i to on wręczy mu niespotykaną książkę, której istnienia nikt nie podejrzewał. Czyżby to, że po jakimś czasie ludzie przebywający w otoczeniu głównego bohatera umierają miało jakiś związek z owym mężczyzną i wspomnianą książką? Dlaczego Charlie słyszy dziwne głosy dochodzące z mroku, a kruki nagle wybrały sobie jego dom za idealne miejsce do spędzania wolnego czasu? Może to zwykły przypadek i będące najlepszym usprawiedliwieniem na wszystko zrządzenie losu? Na te i inne pytania (przede wszystkim dlaczego dorosły czarny facet chodzi w miętowo zielonym garniturze? ) będziecie musieli sami znaleźć odpowiedzi podczas kilku godzin fantastycznej zabawy.
Sama fabuła dotyczy przede wszystkim śledzenia losów Charliego, który to, jak przystało na samca beta z interesującym podejściem do życia wydaje się być idealnym osobnikiem do obserwacji. Powiem szczerze, główny bohater staje się nam bliski co naprawdę jest jedną z większych pochwał adresowanych do autora. Z przyjemnością rozmyślamy nad podejmowanymi przez niego decyzjami i niejednokrotnie mamy ochotę puknąć go w czoło, by w ten sposób uzmysłowić go o malinach w jakie się zapuścił. Jednym słowem, świetnie wykreowany główny bohater, co więcej, pozostali z uwagi na swoją charakterystyczność pod żadnym pozorem nie pozostają w jego cieniu.
Język idealnie współgra z całością, a pojawiające się często wulgarności i wyuzdane opisy dodaję jedynie pikanterii.
Zapewne zastanawiacie się czy o „Brudnej robocie” można mówić w samych superlatywach? Może wydanie będzie paskudne? Otóż nie, wprawdzie pomysł z papierową oprawką wydaje się trochę „dziwny”, ale czarna, twarda okładka ukryta pod nią idealnie współgra z klimatem powieści. Fantastyczny pomysł wydawcy, ot co!
Podsumowując, „Brudna robota” to powieść nietuzinkowa, którą bardzo ciężko zamknąć w jakichkolwiek ramach. Wszechobecny absurd, parodia śmierci i inne perełki ukryte w jej treści to tylko jeden z powodów dla którego warto zapoznać się z dziełem Christophera Moore’a. Dodajcie Charliego Ashera do znajomych, na pewno nie pożałujecie!
Polecam!
[wcześniej opublikowano na:
http://maestermaks.wordpress.com/]