Kiedy ujrzałam okładkę i przeczytałam opis jednej z premiery wydawnictwa HarperKids, od razu zapragnęłam ją przeczytać. Bractwo Zagrożonych, bo o tę pozycję chodzi, zainteresowała mnie od pierwszej chwili i z niecierpliwością oczekiwałam momentu, gdy będę mogła spokojnie zagłębić się w jej lekturę. Czy powieść ta przypadła mi do gustu? O tym opowiem niżej.
Pewnego dnia Nukilik trafia do miejsca, w którym nie zna absolutnie nikogo. Bardzo chce ona uwolnić się z tego więzienia i wrócić na łono natury, by poszukać swojej matki. Wkrótce potem poznaje mieszkańców tego miejsca, a wśród nich znajduje się m.in. łuskowiec uzdolniony technicznie, sarkastyczny narwal oraz orangutan-marzyciel. Nukilik postanawia dołączyć do Bractwa Zagrożonych, czyli silnej ekipy, która chce uratować zagrożone gatunki zwierząt oraz zmieniający się klimat. Kiedy dwójka ich przyjaciół zostaje porwana, pozostali muszą połączyć siły i wyruszyć im na ratunek. Czy im się to uda? Co, jeśli złoczyńca, których ich porwał, skutecznie ich unieszkodliwi?
Zacznę od tego, że ta książka była naprawdę dobra. Choć z drugiej strony, przyznam się Wam bez bicia, że minął już tydzień, od kiedy ją skończyłam, a zdążyłam pozapominać już dość sporo. Czy to źle o mnie świadczy? Być może, ale na moje usprawiedliwienie - zdążyłam też poznać kilka innych historii, więc przez to wszystko mi się zaczęło zacierać w pamięci.
Pierwsza połowa powieści była wprost rewelacyjna. Niesamowicie się wciągnęłam, a lektura tej pozycji upływała mi w ekspresowym tempie. Nie przesadzam - pięćdziesiąt stron pochłonęłam w dwadzieścia minut. Jak? Nie mam pojęcia. Prawdopodobnie jest to zasługa świetnego pióra autorów tej właśnie książki. Jednak tak dobrze było tylko do połowy, ponieważ później coś zaczęło się psuć. Paradoksalnie, gdyż tam zaczęło dziać się więcej. Niestety ja nie potrafiłam już wciągnąć się w tę akcję ponownie i czytałam bez większego zaangażowania. Nie zrozumcie mnie źle: nie uważam przez to, że jest to zła historia, której nie polecam. Bractwo Zagrożonych będę polecać, ponieważ porusza bardzo ważny temat ekologii i dla młodego czytelnika będzie to wartościowa lektura, natomiast wcześniejsze słowa są tylko moimi własnymi odczuciami.
Moją ulubioną postacią w tej książce stała się właśnie Nukilik, czyli samica niedźwiedzia polarnego. Została ona wykreowana bardzo dobrze, mam również wrażenie, że do jej kreacji przyłożono się najbardziej, choć może być to tylko moje subiektywne odczucie. Polubiłam tę bohaterkę i rozumiałam jej postępowanie (chociaż nie ukrywam też, że momentami mnie ono denerwowało). Swoją drogą, jestem ciekawa czy w kolejnych tomach to ona nadal będzie odgrywała “główną” rolę, czy też inny bohater? To mogłoby być ciekawe.
Jeżeli macie w swoim towarzystwie młodą osobę lub sami lubicie literaturę kierowaną do młodszej młodzieży, to Bractwo Zagrożonych może Wam się podobać. Tutaj dodam, że zadbano również o wydanie książki, ponieważ wewnątrz znajdziemy ilustracje, które mogą pomóc w wyobrażaniu sobie występujących postaci. Ja sama jestem bardzo ciekawa kolejnych tomów i z pewnością będę po nie sięgać.