Cześć! 🔥
“Burn the Hell” Runda Trzecia, to coś na co ja czekałam od samego początku gdy tylko dowiedzieliśmy się, że trylogia “Hell” zostanie wydana. Mam ogromny sentyment do tej części i tego co dzieje się w niej. Nie mogłam się doczekać, tego jak autorka w nowy sposób przedstawi nam uczucia i emocje bohaterów na tym etapie ich znajomości.
Wydawać by się mogło, że drogi Victorii i Nathaniela rozeszły się na dobre. Chłopak zaakceptował jej ultimatum. Przez pięć miesięcy ta dwójka nie miała ze sobą żadnego kontaktu. Jednak przychodzi ten dzień, w którym ich spojrzenia ponownie krzyżują się w tym samym momencie. Mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Jednak Victoria i Shey ponownie rozpalą zakazany płomień.
UWIELBIAM TAKIE HISTORIE! Tym razem dostajemy całkiem inną fabułę. To nie jest już “Start a Fire”, które obrazuje toksyczną relację dwójki młodych osób. “Burn the Hell” pokazuje prawdę, która kryła się za pojawieniem się Nathaniela w życiu Victorii. Wszystkie maski opadają na ziemię i poznajemy prawdziwe twarze bohaterów. Doczekaliśmy się tego sytuacji gdzie ta dwójka otwiera się na siebie. Pokazuje najmroczniejsze demony jakie drzemią w ich sercach. Oczywiście, nie obejdzie się bez dramaturgii, sprzeczek czy kłótni. To nadal jest ta sama Victoria, i ten sam Nate. Jednak po przejściach jakie spotkały ich we wcześniejszych miesiącach oboje na swój sposób dorośli. Gdzieś tam w głębi siebie wiedzą, że są dla siebie ważni, nadal jednak nie potrafią tego przyznać przed odbiciami w lustrze. A co dopiero gdyby mieli wyznać to sobie nawzajem.
Przechodząc już do stricte opinii dotyczącej twórczości autorki, to tak jak mogłam przyznać, że przy SAF-ie, można było odczuć przytłoczenie ze strony opisów, tak tutaj podczas czytania BTH jest zupełnie inaczej. Opisy nie wadzą, a w zasadzie są tłem dla całej historii. Jeśli o mnie chodzi to tym, razem nie skupiam na nich uwagi, historia pomiędzy V&N była tak wciągająca, że nie przeszkadzało mi to, że tu i ówdzie mogło być czegoś za dużo.
W moim odczuciu, ta historia w BTH jest o wiele ciekawsza. Dużo się dzieje, i tym razem przeważają te pozytywne momenty. Dostajemy grupkę znajomych, którzy fajnie spędzają ze sobą czas. Jest wiele śmiechu i zabawnych momentów. Tak jak wspomniałam wcześniej, dla mnie w tej części ta toksyczność związku Victorii i Nate gdzieś się rozmywa. Zamiast tego widzę dwójkę skrzywdzonych dzieciaków, którzy nie potrafią poradzić się z uczuciem, które się w nich rodzi. I ja kupuję tą historię. Podoba mi się to, co tym razem zafundowała nam autorka. Nawet gdybym chciała nie mam się do czego przyczepić. Po raz kolejny dostaliśmy fajnie wykreowane postacie ( i nie mówię tutaj tylko o głównych bohaterach, ale również o całej paczce ich znajomych), po raz kolejny dostaliśmy nutkę wspomnieć i trudnej przeszłości, po raz kolejny mamy nutkę dramaturgii i obraz dwójki ludzi, która stara się dotrzeć.
I tak śmiało mogę powiedzieć, że czytanie tej historii to była czysta przyjemność. Podobało mi się to co czytałam i dobrze bawiłam się podczas lektury. Jeśli gdzieś tam zatrzymaliście się podczas czytania wcześniejszych rund, to gwarantuję wam, że warto dokończyć i sięgnąć po rundę trzecią, bo to totalny majstersztyk uczuć i emocji. Wiele się dzieje w środku i myślę, że będziecie tak jak ja pozytywnie zaskoczeni.