Powieść zapowiadała się interesująco. Już w prologu otrzymałam obietnicę mocnych wrażeń, które zafunduje mi książka. Najpierw przeczytałam o brutalnym gwałcie, następnie zaś pojawiły się tajemnicze listy, które miały mieć wpływ na bohaterkę „Amatorki”. Było to zwiastunem i jednocześnie obietnicą, że książka wstrząśnie moimi emocjami, niczym najlepsze pozycje z tego gatunku. Czy spełniła moje oczekiwania? I tak i nie. Ale o tym w dalszej części.
Jan Mostowik, autor „Amatorki” stworzył powieść pełną sensacji, mnóstwa zwrotów akcji, dla amatorów mocnego wrażenia i uderzenia. Zaliczyć można było by ją do książek z kategorii sensacja, thriller, czy nawet political fiction. A wszystko to za sprawą przypadkowego wplątania się głównej bohaterki, Marii (tytułowej Amatorki) w intrygę, która przerosłaby każdego przeciętnego Kowalskiego. A oprócz tego przeniosłaby w trybie natychmiastowym na tamten świat. W książce tej mamy do czynienia i z kupowaniem partii politycznych, i z układami partyjno-mafijnymi, przekupnymi prokuratorami, sędziami, politykami, służbami specjalnymi. Smutne jest to, że choć jest to fikcja literacka, to skandale które wybuchają co pewien czas w realnym świecie wskazują, że książka Mostowika może kiedyś stać się scenariuszem nakręconym przez życie.
Maria Piech, spełniona żona i przyszłość chirurgii plastycznej to kobieta, która złapała Pana Boga za pięty. Ma kochającego męża, obroniła pracę doktorską, otrzymuje też wymarzoną pracę w klinice chirurgii plastycznej, u swojego mistrza doktora Kalickiego. Jednak jak to w książkach akcji bywa, za sprawą nieszczęśliwego zrządzenia losu w jednej chwili kobieta stracić może wszystko, łącznie z życiem… Piękna pani doktor odkrywa, że tak bardzo uwielbiany przez nią szef i klinika w której pracuje, zamieszani są w brudne interesy mafii. Ta wiedza doprowadza Marię Piech do walki o życie swoje i swoich bliskich. W tej niebezpiecznej rozgrywce udział biorą nie tylko mafiosi, ale i przedstawiciele władzy, włączając nawet supertajne jednostki, o których istnieniu wie niewielka ilość ludzi w Polsce. Akcja książki posuwa się w błyskawicznym tempie. Maria niczym Lara Croft staje naprzeciw niebezpiecznym bandytom, nie zachowując się jak amatorka, a jak superbohaterka! I nie można powiedzieć o niej, że ma więcej szczęścia niż rozumu, bo nie brakuje jej ani jednego, ani drugiego.
Dzięki zabiegowi jakim jest wprowadzenie zróżnicowanego języka, książka nabiera autentyczności i tempa. Nie razi więc bardzo, że wiele sytuacji, w których znajduje się Maria i z których wychodzi bez szwanku, wskazywałoby, że kobieta powinna co najmniej należeć do jednostki GROM. Albo stracić życie. Tu jednak nic takiego się nie dzieje. Maria – amatorka, wodzi za nos wszystkich. Ośmiesza swoimi zdolnościami gangsterów, przebiegłością deprecjonuje wartość jednostek specjalnych, a przenikliwością upokarza policję.
Mimo to czułam się nieco rozczarowana książką. Bo choć niezwykle przypadła mi do gustu ze względu na brawurowe opisy akcji, to była moim zdaniem przewidywalna. Od razu wiedziałam kto stoi na czele mafii, szybko też wpadłam na właściwy trop jeśli chodzi o wspominanego już gwałciciela z pierwszych stron „Amatorki”. Przyznam, że z napięciem czytałam fragment, w którym kobieta wyjawia swojemu mężowi nazwisko nowego szefa mafii. Towarzyszyła temu nutka niepewności i nadziei, że może jednak moje podejrzenia nie potwierdzą się. Niestety, przeczucie towarzyszące mi od nieomal pierwszych stron książki nie zawiodło mnie. Choć Jan Mostowik bardzo zmyślnie poprowadził bohaterów przez ich przygody, to jednak nie udało mu się ukryć przed czytelnikiem bardzo ważnej (a może i kluczowej) informacji dotyczącej bossa mafii. Nie zmienia to jednak ogólnego obrazu książki, która okazała się być świetnym debiutem pisarskim Mostowika. I za bohaterką tej jakże zręcznie napisanej powieści powtórzę, parafrazując: „Nie sądziłam, że książki sensacyjne mogą być tak pasjonujące”.