Bluszcz recenzja

"Bluszcz" to opowieść młodej pisarki, która zdecydowała poruszyć wiele ciekawych, interesujących oraz poważnych wątków związanych ze związkami oraz uwikłaniem się w różne relacje.

Początkowo można pomyśleć, że to jakiś erotyk, taki lekki harlekin z happy endem - czyli oklepane. Ale im historia bardziej się rozwijała, tym bardziej się wciągałam w jej przebieg i byłam autentycznie ciekawa co będzie dalej. Nie jest to typowy romans, tego nie ma co szukać w tej książce! Bardzo mnie to ucieszyło, że autorka tak potrafiła zaskoczyć (dodam, że nie czytam opisów książek przed ich przeczytaniem, nawet opisów na końcu książki, żeby nie psuć sobie zabawy).

W historie bohaterów zostały wplecione poważne zaburzenia psychologiczne, które zostały fantastycznie przedstawione. Było czuć emocje, które czasami uniemożliwiały postacią logiczne działanie, bardziej empatyczne, z wyczuciem. W "Bluszczu" zderzyły się ze sobą osoby, które miały poważne problemy psychiczne, wpłynęły wzajemnie na swoje życie i nie do końca zdawały sobie sprawę, że swoimi działaniami zmieniają życie również innych ludzi. A przez to tworzą się kolejne tragedie. Były tak mocno skupione na sobie, na rekompensowaniu sobie różnych braków, szukaniu szczęścia i miłości, że były kompletnie zaślepione. Za nic miały ludzkie życie, bezinteresowną przyjaźń.

Zakończenie książki jest jak zakończenie odcinka ulubionego serialu w najlepszym momencie. Pomyślałam sobie - jak ona mogła?! Jestem bardzo ciekawa czy będzie kontynuacja książki. Tym bardziej, że w trakcie czytania przewinęły się kilka razy uwagi autorki mówiące o dalekiej przyszłości bohaterów, jak ponoszą konsekwencje swoich obecnych działań.

Polecam osobom, które lubią wplecione w powieści mocno zarysowany psychologiczny kontekst oraz niekonwencjonalne historie miłosne - bo jakaś miłość była, niekoniecznie spełniona i niekoniecznie odwzajemniona. Za to z całym wachlarzem emocji, jakie może wydobyć z nas druga osoba.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl