"Inny ktoś morał wyczyta / O rzeczy ludzkich mijaniu, / O zapomnieniu, co rośnie, / Nim jeszcze płomień przygasnął." Czesław Miłosz - Campo di Fiori
ta książka nie leczy. nie jest w stanie, bo to nasze zadanie, ale przypomina o ranach, które zdążyły się zabliźnić, chociaż pod warstwą zeszpeconej skóry wciąż goreje gorąca krew, chcąca wydostać się na zewnątrz. zapominamy o bliźnie i nieuleczonym bólu, ponieważ jest inny ból; zawsze jest coś innego, większe, nowsze, bardziej na topie, a publika jest mniej zmęczona tematem i brakiem rozwiązania, szuka nowej, świeżej krwi, aby się przyssać nim nie znajdzie nowej rany.
to książka o nas, o Polakach, o systemach - prawa, medycyny, społeczeństwa - w jakich przyszło nam żyć. systemach spaczonych, zmęczonych, odrealionych; o statystykach, pieniądzach i rozgrywkach politycznych; o tym miłoszowskim zapomnieniu, które już rośnie, gdy stos, gdy dom płonie; cierpienie rośnie, a wraz z nim - zapomnienie tych, których ono nie dotknęło. o tym jak szybko przechodzimy z tematu na temat, dyktowany przez media - covid, wojna w Ukrainie, inflacja - żadne z nich nie jest skończone, żadne nie uzyskuje uleczenia, ale jedno doniesienie dusi drugie; a mówimy tu o wielkim polu cierpienia, ogarniające całe narody. to jak przetrwać z tą okrutną maszyną, spychającą, uciszającą, ma wygrać człowiek? jedna osoba, jedna rodzina, jedna społeczność, niosąca w sobie cierpienie, którego nikt nie widzi - nikt nie chce widzieć, nie chce słyszeć, nie chce o nim pisać, bo są inne, większe, ważniejsze...
i o takich sprawach pisze Justyna Kopińska. nie daje odpowiedzi ani uleczenia. ale na nowo wznieca płomień o sprawach od których Polska odwróciła oczy. o których Polska milczy. nawet ona nie jest w stanie ująć każdej z nich, ale przypominając o jednej, przypomina o drugiej; może w czyjejś pamięci rozpali wspomnienia, poczucie winy albo poczucie krzywdy i pozwoli to, aby te rany w końcu uleczyć - dać sprawiedliwość.
także wytyka błędy i absurdy systemów - policyjne statystyki ponad wszystko czy tragedie, dziejące się za zamkniętymi drzwiami szpitali, a także błędne diagnozy. mówi nie tylko o cierpieniu, ale i walce, miłości i nadziei. o tym wszystkim, co tak bardzo ludzkie, co oznacza być człowiekiem. ale także jak łatwo zobojętnieć; nie obojętnieją tylko ci w mundurach, w kitlach, ale także czytelnicy - każdy znajdzie sprawę, od której odwrócił oczy czy zwyczajnie zapomniał. nie wracał myślami, nie szukał, nie sprawdzał, czy się rozwiązała.
autorka staje po stronie tych, których głos wyciszono, po stronie stłumionych; tych, którzy nie mają szansy bronić się przed systemem.
czasem aż człowiek się zastanawia - jak to było możliwe? u nas? w Polsce? czy my jesteśmy źli?
chociaż czasem książka zostawia niedosyt; nic dziwnego, że jeden z tych reportaży wyrósł do świetnej, ale także bardzo rozdzierającej książki "Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?". czasami, gdy kończyłam jeden reportaż, byłam pewna, że początek następnego jest jego dalszym ciągiem, bo jak to - już koniec? ta książka może być pewnym źródłem do wyjścia, do szukania dalej, do zagłębiania się w sprawy, które czytelnikowi zapadły w pamięć.
a może będzie zawołaniem o zmiany; jeśli nie w systemach, to w nas samych; żebyśmy nie odwracali oczu - nie od telewizora, ale takich spraw cichych, zapomnianych, które nawet nie są w stanie przebić się do mainstreamu jest więcej. wokół nas. otwórzmy oczy i patrzmy. słuchajmy. i najważniejsze - reagujmy. nie gódźmy się na spaczenie systemu, w jakim przyszło nam żyć. nie gódźmy się, aby to spaczenie przeszło na nas, nie gódźmy się, aby ktoś dyktował nam jak mamy patrzeć na świat (nawet dziennikarze); nie bądźmy Ludożercami, o których pisał Różewicz.
"Aż wszystko będzie legendą / I wtedy po wielu latach / Na nowym Campo di Fiori / Bunt wznieci słowo poety."