Już temat dynastii Wazów sam w sobie jest ciekawy, według mnie, a monografia dynastii Wazów pisana przez Szweda, ożenionego z Polką tym bardziej jest ciekawa. My, Polacy mamy przecież utrwaloną przez wieki ocenę zarówno królów z tej dynastii, jak i ocenę Szwecji, zdaje się, że bardzo mglistą.... Czytając tę książkę możemy się przekonać jak to wyglądało z ich punktu widzenia.
Ta prawie pięciusetstronicowa historia dynastii Wazów zaczyna się od dojścia do władzy protoplasty rodu, czyli Gustawa Erikssona Wazy. Już po pierwszych stronach dało się wyczuć wprawę w pisaniu przystępnym i ciekawym. Potem zajrzałam do biogramu i faktycznie, moje odczucia się potwierdziły - Herman Lindqvist jest autorem 61 książek. Fakt, że poprzez małżeństwo z Polką obecnie mieszka w Warszawie sprawia, że ten szwedzki historyk i dziennikarz mógł i porównywał polski i szwedzki punkt widzenia historycznego.
Wiadomo, że Wazowie panowali w Polsce. Uważa się, że to przez dziwactwo Wazów i ich upór w ubieganiu się o tron szwedzki Rzeczpospolita Obojga Narodów została wplątana w wyniszczające kraj wojny. Tutaj mamy troszkę inny punkt widzenia, a raczej inną perspektywę. Dla mnie, bardzo ciekawą i wiarygodną.
Tak jak wspomniałam, zaczyna się od protoplasty rodu Gustawa Erikssona, a zarazem od opowieści o bardzo trudnym dla Szwecji czasie, gdy była ona zagrożona przez Danię. Autor opowiada o walkach o władzę, o rzeziach i skandynawskim sposobie władzy oraz o warunkach życia zarówno zwykłych ludzi, jak i możnowładców. Gdy Polska pojawia się w książce po raz pierwszy, czyli podczas małżeństwa Jana III Wazy, ojca Zygmunta, z Katarzyną Jagiellonką, widać ogromną różnicę w zamożności Polski i Szwecji. Autor bardzo pochlebnie wyraża się o naszym kraju. Byłam tak dumna, że sobie pozaznaczałam fragmenty.
Następne rozdziały to opowieści o walkach o władzę, ale i o charakterze Wazów, który okazuje się zbiorem sprzeczności. Mamy tutaj dowody na przywiązanie do żony i dzieci, jak i na ogromne okrucieństwo, bezwzględność, a nawet choroby psychiczne, które ciągle przewijały się w tym rodzie. Nie wiem czy polski historyk odważyłby się na tak jednoznaczne podkreślanie wad władców.
Kolejny polski akcent w książce to opis potopu szwedzkiego, ale i jego geneza, która sięga walk o Inflanty, Wszystko zostało dogłębnie i ciekawie opisane. Autor opowiada o skutkach potopu, jakim był chaos państwa, zubożenie na skutek grabieży i powolne chylenie się ku upadkowi.
Wydaje mi się, że w innej perspektywie niż w książkach polskich historyków mamy opowiedziane wojny XVII wieku w Europie. Miałam wrażenie, że autor szwedzki bardziej niż nasi zdawał sobie sprawę, jak bardzo był to krwawy czas dla całego kontynentu. Bardziej też niż my obecnie docenił więc tolerancję religijną w Polsce oraz 'raj dla Żydów'. Cały czas zasadniczą jest perspektywa Szwecji, która w okresie, gdy Rzeczpospolita Obojga Narodów była okresem zamożności, tolerancji i rozwoju kultury, w Skandynawii była okresem ubóstwa ludu, czasem ścinania głów przeciwników politycznych i podejrzanych o sprzyjanie przeciwnikom, czasem ograbiania kościołów i klasztorów, czasem, gdy nie było arcybiskupa, który mógłby koronować króla! Czasem, gdy widelec był czymś nieznanym, gdy wielką rewolucją było wstawienie okien w pałacach oraz pieców kaflowych itd.
Takie opowiadanie zarówno o wielkich wydarzeniach, jak i tych detalach w stylu co król kupował swoim dzieciom, sprawia, że książkę czyta się z zapartym tchem i zainteresowaniem. Opowieść ta naprawdę przybliża historię.
Bardzo ją polecam.