Czerwona okładka "Wielkiego Następcy"przyciąga wzrok na półkach w księgarniach. Czy wnętrze książki jest również warte uwagi?
Biografie, które czytam, zazwyczaj dotyczą fascynujących osób, które sporo osiągnęły albo zrobiły wiele dobrego. Tym razem w moje ręce wpadła książka opisująca życie negatywnej postaci - dyktatora i tyrana Kim Dzong Una. Azjata jest władcą Korei Północnej i sieje strach nie tylko w swoim ojczystym kraju. Posiada bowiem broń jądrową. Chociaż wnuk Kim Ir Sena często wzbudza śmiech (nie ma ukrywać, jego postura jest dość komiczna), liczą się z nim najwięksi politycy świata. Wielki Następca spotkał się z prezydentem Donaldem Trumpem - prezydentem wrogiego państwa. O kulisach tego zjazdu przeczytamy w książce Anny Fifield. Mimo młodego wieku Kim Dzong wzbudza ogromne zainteresowanie całego świata. Głośno było o jego dziadku i ojcu, teraz on sam idzie w ich ślady i sprawuje władzę w swoim państwie twardą ręką.
Wszystkie książki dotyczące tego niewielkiego komunistycznego państwa, które do tej pory przeczytałam, były bardzo interesujące. Szokujące jest to, jak wciąż aktualna jest antyutopijna powieść George'a Orwella "Rok 1984". Anna Fifield podjęła się ambitnego zadania, które z pewnością przysporzyło jej wiele trudności. Korea Północna - mimo upływu dziesięcioleci - wciąż izoluje się od reszty świata i niewiele dociera do nas rzetelnych informacji. Dynastia Kimów nie dąży do reform, próby zmian są krytykowane. Źródła, które udostępnia reżim poprzez media, są mocno przekłamane. Wszechobecne są propaganda, kult jednostki i skrajne ubóstwo. Osoby, które odwiedzają kraj, pozostają pod ścisłą kontrolą opiekunów. Autorka "Wielkiego Następcy" wielokrotnie docierała do Korei i dzięki swojej uważnej obserwacji starała się wyciągnąć jak najwięcej informacji. Nie pozwoliła zmylić się pokazowym miejscom, kłamstwom i niedomówieniom. Spojrzała w oczy Koreańczyków i dostrzegła w nich strach przed ostrymi karami, jeżeli nie będą postępować tak, jak nakazuje im władza.
Niezwykle odważna i dociekliwa dziennikarka zbierała swoje materiały przez kilka lat. Dotarła do wielu osób, które miały coś ciekawego do opowiedzenia, głównie do uciekinierów z Korei Północnej, którzy stanowią najlepsze źródło wiedzy o tym komunistycznym państwie. Jej trudna i niebezpieczna praca zaowocowała świetnie napisaną książką. Biografię Kim Dzong Una czyta się naprawdę bardzo dobrze. Nie znalazłam w niej nudnych czy niepotrzebnych fragmentów. W trakcie lektury wzbogacimy wiedzę nie tylko o życiu młodego wodza i jego rodziny, ale także na temat historii Korei, stosunków międzynarodowych i jakości życia Koreańczyków. Autorka wyciąga ciekawe wnioski i trafnie ocenia sytuację polityczną. Jestem naprawdę pełna podziwu dla Anny Fifield, bo to wszystko, co zrobiła, było i dalej jest niebezpieczne. Reżim Kimów mści się za mówienie prawdy. Dla przykładu - przybywający na obczyźnie brat Una został zamordowany w odwecie za swoje szczere wypowiedzi. Nikt, kto zadrze z dyktatorem Korei, nie może czuć się w pełni bezpiecznie.
W biografii Kim Dzong Una nie znajdziemy fotografii (co jest małym minusem), ale na pierwszych stronach umieszczono drzewo genealogiczne Kimów oraz mapę Korei Północnej. Brawa należą się nie tylko za treść książki, ale także za projekt okładki. Graficzna podobizna Kima na czerwonym tle wygląda bardzo elegancko.
Gorąco polecam tę książkę wszystkim osobom, które chcą mieć świeże spojrzenie na temat tego, co dzieje się w Korei Północnej. Jest to naprawdę świetna napisana biografia, którą nie potrafię się przestać zachwycać i cieszę się, że mam ją w swoim domu. Z przyjemnością sięgnę po kolejne książki Anny Fifield, jeśli takie pojawią się na polskim rynku.