Bohaterami „Kastora" jest dwójka zupełnie różnych osób. On – Kastor, czyli Konstanty Lombardzki jest człowiekiem sukcesu, prezesem firmy, który w podziemiach klubu zamienia się w bezwzględnego zawodnika walk MMA. Ona – Anita jest młodą kobietą, która ledwo wiąże koniec z końcem. Pracuje w klubie i dodatkowo podejmuje się sprzątania w firmie Kastora. Dzieli ich wiele, ale i łączy bardzo dużo. Oboje mają za sobą trudne i bolesne doświadczenia. W dzieciństwie stracili najbliższych, przez co ich życia zaczęły przypominać piekło. Żadne z nich nie wierzy miłość i w to, że może ich zmienić na lepsze. Czy ich spotkanie jednak coś zmieni w ich podejściu do głębszych uczuć?
Autorka posłużyła się w powieści dość bezpiecznym i banalnym schematem typu: on – przystojny, bogaty, pewny siebie i niebezpieczny, a ona – piękna, biedna, przestraszona i zagubiona. Kiedy się spotykają od razu coś ich do siebie przyciąga i nie mogą sobie się oprzeć. Mimo tego całego zamysłu, całość jest napisana lekkim i przystępnym stylem, dzięki czemu powieść czyta się szybko i przyjemnie. Historia może i jest przewidywalna, ale czasami lubię sięgnąć po coś w tym stylu.
Fajnym pomysłem było umieszczenie w powieści wątku walk MMA, które dodały całości akcji i napięcia. Lubię pewnych siebie, trochę niebezpiecznych i nieprzewidywalnych facetów, więc postać Kastora przypadła mi do gustu. Po śmierci rodziców trafił pod opiekę wuja i wtedy jego życie stało się okropne. To, czego codziennie doświadczał od tego człowieka, miało go zahartować i zrobić z niego niezniszczalnego. Dzięki temu właśnie taki się stał, ale też został pozbawiony przez to jakichkolwiek dobrych uczuć. Nigdy nikogo nie pokochał, bo wpajano mu, że miłość tylko go osłabi i zniszczy. Z tego powodu kobiet służą mu jedynie do zaspokajania chwilowych przyjemności. Jednak wszystko się zmienia gdy na swojej drodze spotyka Anitę.
Anita to młoda i piękna kobieta, która nie ma w życiu lekko i nigdy nie miała. Kiedyś miała kochającą mamę, niestety po jej śmierci została sama z ojczymem i jego synem. Od tego momentu jej życie zmieniło się na gorsze. Jej ojczym traktował ją okropnie i w ogóle jej nie szanował. Dopiero jego wypadek, uratował ją z jego obleśnych rąk. Jednak od tej pory musiała radzić sobie z kolejnym problemem – swoim przyrodnim bratem Konradem, z którym kiedyś wspierali się wzajemnie w trudnych chwilach, a który teraz przysparza jej wielu zmartwień. Musi płacić mu spore sumy pieniędzy za to, że kiedyś jej pomógł. W ostatnim czasie jego zachowanie staje się coraz bardziej nachalne i agresywne, ponieważ wplątał się w złe interesy. Anita stara się jak może, aby zarabiać jak najwięcej. Decyduje się nawet na tańczenie w nocnym klubie. Gdy podejmuje pracę sprzątaczki w firmie Kastora, nie spodziewa się, że Konstanty, to ten sam zawodnik MMA, którego kilka razy widziała w czasie walk.
Relacja między dwójką bohaterów jest dość prosta. Kiedy się spotykają i trochę bliżej poznają, od razu zaczynają czuć do siebie coś więcej. Kastor chce w końcu stworzyć normalny związek, podobnie jak Anita. Oboje mają za sobą trudną przeszłość, która ciągle o sobie przypomina. Mimo to chcą uporać się ze swoimi demonami przeszłości i opiekować się sobą nawzajem.
W książce został poruszony temat przemocy domowej i wykorzystywania seksualnego, co w przypadku dodało powieści więcej wiarygodności. Całość okazała się być szybkim i lekkim czytadłem. Wielbiciele tego typu literatury prawdopodobnie będą zadowoleni. „Kastor” jest pierwszym tomem serii „Bezlitosna siła”. W tej części autorka zapoznała nas już trochę z głównym bohaterem kolejnej części, Patrykiem, czyli tytułowym Polluksem, który jest przyjacielem Kastora. Jestem ciekawa, jak potoczą się jego losy, bo wydaje mi się być jeszcze bardziej mrocznym facetem niż Kastor.
"Przy niej w końcu coś czułem. Czułem... Zaczynało mi na niej zależeć. Co było zupełnie niespodziewane, bo człowieczeństwa wyzbyłem się milion batów temu.
„To nie baty i ćwiczenia ranią najbardziej. Tylko słowa. Te mają cholerną siłę unicestwiającą.”
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.