*współpraca reklamowa z Wydawnictwem SQN Imaginatio*
Okładka mnie urzekła, a połączenie kryminału z fantastyką wydawało mi się bardzo intrygujące, bo oba gatunki należą do tych, po które sięgam systematycznie. Oczekiwania były duże, jednak bardzo szybko zostały zweryfikowane przez rzeczywistość, a sama książka sprawiła mi nieco kłopotu.
Sylwester Sonecki podczas ostatniej akcji staje przed najtrudniejszym wyborem w życiu, czy ratować partnera z policji czy demona? Choć decyzja wydaje się oczywista, Sonecki nie należy do typowych ludzi, gdyż los demonów jest dla niego tak samo ważny, jak ludzi. Przez swoją decyzję policjant zmuszony jest zarówno do ukrywania prawdy o tym co stało się z jego młodszym partnerem, ale też do rozwiązania sprawy zamordowanego chłopaka, gdzie sprawcę pomaga mu odkryć jeden z najbardziej nieprzewidywalnych demonów - bezkost.
Sam pomysł był bardzo fajny, i muszę przyznać, że książka miała ogromny potencjał. Przedstawienie nowej struktury świata, w którym demony i ludzie żyją wokół siebie, łączą się w pary, czy ze sobą pracują jest naprawdę świetnym zagraniem i to bardzo mi się podobało, tak samo jak pokazanie różnych demonicznych stworów czy postaci. Nie tylko poznajemy je z nazwy, ale poznajemy kilka ich cech charakterystycznych. W powieści natykamy się nie tylko na tytułowego bezkosta, ale i na strzygę, zjawę, wieszczego itp. Wątek kryminalny też początkowo mnie zaciekawił, ale im dalej brnęłam w fabułę, niestety mój entuzjazm malał, i dla mnie było to bardzo przewidywalne.
Ogromnie się męczyłam przy tej książce i nie potrafiłam się w nią wkręcić. Początki nie zawsze są wciągające, ale w tej książce najciekawiej było właśnie na początku i na jej końcu, bo wtedy coś więcej się działo, budziła się ciekawość, napięcie czy występowały niewielkie zwroty akcji. Jednak większość fabuły jest dość nużąca i monotonna, dla mnie momentami aż nudnawa. Razem z bohaterami błądzimy we mgle, z tekstu można wywnioskować, że Sylwester jest jednym z lepszych policjantów, jednak w moich oczach jest on co najmniej nieudolny. Jego postać sama w sobie jest skomplikowana, mam co do niego mieszane uczucia, bo gdy już miałam go polubić, zrobił coś przez co jeszcze bardziej stracił w moich oczach. Tytułowy bezkost odgrywa tutaj rolę drugoplanową, a ta postać zarówno ciekawiła mnie najbardziej jak i miała największe predyspozycje, żeby odegrać tu kluczową rolę. Czytając, każdy fan zagadek kryminalnych będzie w stanie połączyć kropki, i jeszcze przed naszym bohaterem rozwiązać zagadkę, więc zaskoczenia raczej obejdzie się bez zaskoczeń. Samo zakończenie też budzi wiele do życzenia, jak dla mnie jest dość nijakie, i nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, zostawia też czytelnika jakby w zawieszeniu.
Jestem zawiedziona tą pozycją, choć mówię to z bólem serca, bo naprawdę miałam bardzo dobre przeczucia do tej lektury, miałam też dość wysokie oczekiwania, które nie zostały zaspokojone. Dla mnie ta książka jest dość przeciętną propozycją, niczym się nie wyróżniającą, i która nie zostanie w mojej pamięci na długo. Szkoda tego niewykorzystanego potencjału.
Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej wydawnictwa SQN.