Autor: Becca Fitzpatrick
Tytuł: Szeptem
Wydawnictwo: Otwarte
Opis książki: Patch jest tajemniczy i zabójczo przystojny. Nic dziwnego, że szesnastoletnia Nora uległa jego urokowi. Niemal natychmiast w jej życiu zaczęły dziać się rzeczy, których nie da się wytłumaczyć. Chyba że...
Chyba że ktoś wie, że znalazł się w samym środku bitwy. Bitwy, którą od wieków toczą Upadli z Nieśmiertelnymi. O twoje życie.
Ale cicho sza... Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.
Moja ocena: 9/10
Wierna wampirom i wilkołakom niechętnie sięgnęłam po książkę w której głównym bohaterem jest anioł, upadły na dodatek. Jednak ze strony na stronę zapomniałam o Bożym świecie i wciągnęłam się w miłosną i niebezpieczną przygodę dwójki młodych kochanków. Po książkę sięgnęłam tylko dlatego, że miała ciekawą okładkę, w której jest zawarta „część” głównego bohatera.
Opowieść zaczyna się we Francji w 1567 roku, jednak tam zatrzymujemy się tylko na chwilę, po to by być świadkiem pewnego wydarzenia, zanim jednak przyzwyczaimy się do tamtego świata, przenosimy się do czasów współczesnych, a dokładniej do sali od lekcji biologii w której nauczyciel nieświadomie zmienia życie Nory o 180 stopni. Nastolatka ląduje w ławce z nieznanym jej Patch’em, którego tajemniczy styl życia i charakter wywołają przeróżne sytuacje, które namieszają jej w życiorysie. Ambitna Nora stawia sobie za punkt honoru wywęszenie kim jest chłopak, który przeraża ją, ale i przyciąga jak magnes. Kim jest chłopiec, który napawa ją lękiem, a zarazem pociąga bardziej niż ktokolwiek inny.
Lekcja biologii, tajemniczy i magnetyzujący chłopak który zmienia życie przeciętnej nastolatki – czyż to nie jest już skądś znane? Niestety, tak. Nie da się ukryć, że „Szeptem” jest dość blisko spokrewniona ze „Zmierzchem”, jednak czytelnik szybko zaczytuje się w historię Nory i Patch’a, niechętnie wracając do rzeczywistości. Becca połączyła wszystko to, co każda nastolatka pragnie przeczytać w książce: jest miłość, nieziemski chłopak, owiany tajemnicą, akcja oraz ból i cierpienie – jednak wszystko to nie ocieka lukrem na każdej kartce, jak w przypadku „Twilight”, gdzie nawet groza jest słodka – w „Hush Hush” mamy zachowane proporcje wszystkiego. Umiejętnie łączy fantastykę z kryminalnym wątkiem oraz obyczajową historią. Dobre tłumaczenie, wciągająca fabuła i lekki styl wpływają na to, że książka jest tak rozchwytywana.
Powieść powalającym arcydziełem to nie jest, jednak nawet autorka nie miała takiego zamiaru. Oceniłam książkę na 9/10, za przyjemne chwile z tą dwójką, wtedy kiedy potrzebowałam zapomnieć o swoich problemach.
Cieszę się, że nie musiałam zbyt długo czekać na kontynuację „Szeptem”, bo kiedy skończyłam pierwszą część miałam pewien niedosyt który na dniach wypełniłam drugą częścią, a mianowicie „Crescendo” którą opiszę w następnej recenzji. W tej chwili czekam na Number Three, który na pewno dorówna poprzednim książką.
Rzadko kiedy mi się zdarza by książka, mimo iż oklepana wciąga mnie bez reszty, jednak: „Czasem zdarza się miłość nie z tego świata. Naprawdę nie z tego świata…” i chcąc nie chcąc człowiek nie może przestać czytać. Polecam każdej osobie która szuka oderwania się od rzeczywistości i zapomnienia o realnym świecie.