Bruce Lee. Życie recenzja

,,Be water, my friend". Z pasją, równowagą i celem w życiu - historia ,,Smoka" Bruce'a Lee

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @belus15 ·10 minut
1 dzień temu
Skomentuj
2 Polubienia
O rozsławionym na cały świat, daleko poza kanon popkultury, a nawet poza Uniwersum filmów akcji ze sztukami walki i ,,mordobiciem” w tle, niesamowitym Brusie Lee, można by prace doktorskie pisać, publicznie debatować i prawić pieśni dziękczynne ku jego osobie. Urodzony 27 listopada 1940 roku, w San Francisco, Bruce, to mówiąc ,,encyklopedycznie”: amerykański aktor, reżyser, mistrz i instruktor sztuk walki, a także człowiek uprawiający filozofię, w której w głównej mierze liczy się spokojne i stanowcze podejście do życia, przy jednoczesnym zachowaniu ogromnej energii, która tkwi w ciele i umyśle. Niektórzy nie wiedzą, że Lee w czasach swej największej popularności założył „Jet Kune Do”, swego rodzaju Szkołę Sztuk Walki, w której uczono hybrydowej filozofii związanej z takimi dyscyplinami, czerpiącej z różnych dziedzin tego sportu. Lee można uznać więc za kogoś pokroju Pradziada czy Praojca ,,Martial Arts", który postawił kamień węgielny pod utorowanie i budowę całego systemu współczesnych mieszanin w ich obrębie, które są obecnie bardzo popularne a ich zawodnicy zarabiają całkiem spore pieniądze: MMA, odmiany boksu czy ekstremalne formy walk w klatkach.

Jakiej byśmy noty z encyklopedii filmowej, tej o sztukach walki czy z opasłej i ważnej książki o popkulturze w ogóle o Brusie Lee tutaj nie wstawili, i tak nie wyrazi to istotnego, bardzo znamiennego dla nas, zwykłych ludzi, faktu: nie tylko ja i moi znajomi, ale przede wszystkim komentatorzy sportowi, krytycy kultury, media i inne znamienitości sztuk walki, są zgodni, że Bruce Lee to najbardziej wpływowy mistrz sztuk walki wszechczasów i prawdziwa ikona kultury masowej XX wieku. Ba!, rzekłbym, iż Lee to osobowość, charyzma, styl i pasja, które razem wzięte łamią barierę czasu i pokoleń, co sprawia, że podziwia się go po dziś dzień i będzie się robić to jeszcze o wiele dłużej. Patrząc się na słynne role filmowe Lee, takie jak te najsłynniejsze, w których swą osobą – i nie chodzi tu o same aktorstwo – wręcz elektryzuje widza, a było to w filmach: "Wściekłe Pięści", "Droga Smoka" i "Wejście Smoka", które to dzieło akurat wyemitowano w 1973r. krótko po śmierci Legendy i ma ono status kina kultowego po dziś dzień porządkującego nasze wyobrażenie o sztukach walki, ("Wejście Smoka" w 2004 roku zostało dodane do listy filmów National Film Registry tworzących dziedzictwo kulturalne Stanów Zjednoczonych, które to z dumą przechowuje się w Bibliotece Kongresu Stanów Zjednoczonych), zdaje się, iż Bruce w większości nieświadomie przyczynia się do zbudowania i jej pielęgnowania więzi między kulturą Wschodu i Zachodu, a także do zniesienia barier, które obyczajowo i kulturowo wpływały również na relacje polityczno-społeczne między tymi obszarami państw na globie. Gdyby nie jego specyficzna inicjatywa i ta ,,nieokreślana i nienazwana” obecność w środowisku filmu oraz charyzma, wtedy o obecności kina azjatyckiego na arenie światowej, szczególnie tego ,,kopanego” i akcji, można by było zapomnieć. A tego rodzaju filmy – z czasem również seriale - stanowiły olbrzymi procent wkładu w budowę pomostu między dwiema kulturami. A to tylko początek nienazwanej swą bezcennością legendy Bruce'a.

To właśnie "Wejście Smoka" oraz widowisko równie rewelacyjne i przełomowe dla sztuk walki w światowym kinie, wydane dwa lata wcześniej o czym nie wspomniałem we wcześniejszych ustępach "Wielki Szef", a także pewien film dokumentalny pt. "Jak woda" z 2020 roku, przyczyniły się do sięgnięcia przeze mnie po pewien tytuł biograficzno-reportażowy w literaturze. A rzecz rozchodzi się o publikację biograficzną, która szczególnie w Polsce zyskała całkiem sporą popularność: "Bruce Lee. Życie". Książka autorstwa Matthew Polly’ego jest bezprecedensową pozycją z zakresu tych ,,konkretnych historii” o ikonach kina czy popkultury, o ludziach których doceniamy głównie przez pryzmat rzeczy (często jednego rodzaju aktywności), z której są najbardziej kojarzeni, co samo w sobie powoduje, że nie wiemy wystarczająco dużo o kimś aż tak uwielbianym, aby w rzeczywistość powiedzieć, jakim jest ta ,,ikona” człowiekiem i czy ten podziw i uznanie jej się należy. A Bruce’owi Lee na pewno się one należą, i to do potęgi entej razy tyle! "Życie" to praca, które nie stygmatyzuje Bruce’a i nie egzorcyzmuje świat z ślepego zapatrzenia na legendę kina akcji. W swej publikacji Polly wiernie i bardzo instynktownie łączy fakty z mitem, co pewne rzeczy obala, a niektóre podtrzymuje; nie spoilerując dokładnie tego aspektu książki dodam jedynie że jest to jak najbardziej szczera i prawdziwa, oraz taka jaka powinna być, biografia tej osobistości. I wynika z niej jedno: skoro Bruce to zodiakalny Strzelec, to powinien być kimś, kto jest optymistą używającym tą – w jego przypadku - ,,filmową przemoc i sztuki walki” jako narzędzie uwalniania złej energii czy formę sztuki, którą może pokazać w kinie publiczności. Tak też się okazało: Lee to dusza towarzystwa, optymista, cholernie naturalnie podchodzący do życia człowiek – Polly kreuje to w taki sposób, że najlepiej będzie zrozumieć to, jeśli po przeczytaniu jego biografii przysiądziemy spokojnie do seansu filmu dokumentalnego pt. "Jak Woda", o którym napomknąłem wyżej. Razem z niniejszym recenzowaną biografią w formie literatury, ten równie biograficzny i bardzo emocjonalny dokument filmowy tworzy wyłaniającą się z pierwocin wszechświata cudowną synergię. Synergię, której trzeba doświadczyć!

Książka Polly'ego, co bardzo istotne gromadzi tak specyficzny rodzaj treści, ukazując to w jak najbardziej harmonijny sposób, że czynią one ,,małego smoka” wręcz nieśmiertelnym. I tak powinno być, bo mało jest jednostek absolutnych wśród kultury masowej, o których pamięta się i będzie pamiętać się po ich śmierci po wsze czasy. Mało jest aktorów, których tylko ,,ten jeden” film, ta poza, ten okrzyk czy akt, uczyniły żywym w naszej świadomości, tym kimś będącym ponad Bogiem, na wieki wieków i po kres czasu. W "Wejściu Smoka" Bruce zszokował Zachód; sądzę, że, gdyby nie odszedł z tego świata tak kontrowersyjną śmiercią i premiera tak ikonicznego obrazu odbyła się, gdyby Lee żył, i tak byłby Legendą, Królem, Imperatorem kina akcji, czy mówiąc bardziej po młodzieżowemu: GOATem (Greatest Of All Time) – najlepszym w historii. "Wejście Smoka" przesunęło jego osobę do innego poziomu uwielbienia wśród widza i zazdrości wśród aktorów. Lee zredefiniował pojęcie idola kina dynamicznego i sztuk walki – uważa się, co popieram również i ja, że dzięki ,,małemu smokowi” z San Francisco filmy akcji rozwinęły się do tej postaci, w której są obecne. Ta cała ,,kopanina”, choreografie walk, które między bohaterami w danych produkcjach potrafią zajmować długie sekwencje – wszystko to zawdzięczamy właśnie Bruce’owi. Wystarczy spojrzeć na pierwszą stronę omawianej i recenzowanej publikacji Polly’ego, tuż przerzuceniu twardej okładki na lewą stronę. Wtedy ujrzymy wpleciony na całą stronę poziomo kadr z niedokończonego filmu z Lee (nie dokończonego przez niego, w jego stylu): "Gra śmierci" z 1978 roku. Na zdjęciu widać słynny ,,kop z wyskoku” Lee zmierzający w kierunku stojącego na dwóch nogach Kareema Abdul-Jabbara, legendę koszykówki, jednego z największych i najbardziej wartościowych koszykarzy NBA w dziejach. Owszem, to tylko ,,okładka”, zewnętrze, jak i pierwsze fragmenty jej wnętrza; taka kompozycja świadczy mimo wszystko o poważnym podejściu autora oraz wydawców do legendy Bruce’a Lee – potężnej za życia i przerastającej go po śmierci, tak ogromnej jakby Lee był dumnym tygrysem prężącym swoje kły… nawet zza grobu.

"Życie" to jedna z najbardziej merytorycznie, informacyjnie i rzetelnie skonstruowanych biografii konkretnej osoby z branży sportowej i kulturowej, której geniuszu i wyjątkowości nawet w byciu sobą za życia nie byliśmy w najmniejszym stopniu świadomi. Drobiazgowość i encyklopedyczność twórcy książki wyziera z każdego rozdziału, z każdej dużej częścią ją budującą. Prowadzi nas przystępnym, normalnym, nie za bardzo wylewnym językiem. Dzięki temu, bardzo bogata, jakby z ,,drzewa nieskończonej obfitości” treść biografii przyswaja się płynnie i miękko; czytelnik w większości na pewno będzie zafascynowany mnogością treści przygotowaną przez autora, opatrzoną w miarę równym tempem narracji biograficznej (nie licząc pewnych wstawek i ,,powrotów wstecz” autora w celu podparcia się wnioskami przy budowaniu danej części tekstu: jego napięcia, siły wydźwięku etc.). Co istotne, dodam również, iż jest to niezwykle wielowymiarowa pozycja: książka sięgająca poza dziedzictwo Bruce’a i poza aspekty związane z historią, kulturą i obyczajami dalekiego wschodu. To twór, który pokazuje, że Lee był jak niezniszczalny pomost pomiędzy wschodem a zachodem, który jak już raz postawiono, tak do końca umożliwi wymianę kulturową i wzajemne wsparcie między tymi obszarami. Nie sposób również omówić absolutnie wszystkiego, ba!, chociażby połowy publikacji Polly’ego, zwłaszcza jeśli mamy w zamiarze tworzyć tekst ,,krytyczno-recenzencki” na kilka stron, który jej dotyczy.

Ten słynny o potężnej wewnętrznej mocy mały, ale i wielki zarazem człowiek, Bruce Lee, cóż tu dużo mówić, którego poznałem dzięki niniejszej publikacji, zaznawszy wieloaspektowej (tak szeroko jak można tylko to sobie wyobrazić) opowieści z nim związanej, z jego spojrzeniem na świat, zachowaniem, faktami, mitami, filozofią, która bardzo odpowiada mojej osobistej naturze (Bruce bardzo mniej przypomina; sądzę, że każdy z nas powinien coś zaczerpnąć od niego), na podstawie tego, jakie mam ,,mniej więcej" o nim do tej pory pojęcie, jak i na podstawie tego, co w wyniku przesycenia popkulturową treścią mój umysł pochłonął, treścią w której Bruce zaznaczył się dekady temu, i wciąż robi to do dziś, mogę powiedzieć: on był niezwykle... niesamowity! I to w tak ,,nieujmowalny w żadne słowa!" sposób.

Książka Polly’ego znacząco do mnie przemawia. Nie sądzę, aby była ona mało czy średnio obiektywna i nie zgadzała się przy tym z tym, co o samym ,,chińskim małym smoku” wiedzą, mając przy tym konkretne stanowisko, jego bliscy, znajomi, przyjaciele i wszyscy ci, co przewinęli się podczas jego życia: od buntowniczej młodości w Chinach przez początki kariery kung-fu w USA, aż po stanie się niemożliwą wręcz szatańską trąbą powietrzną, która przeszła przez kino azjatyckie i amerykańskie wynosząc sztuki walki w USA, a potem na świat do niewyobrażalnego poziomu popularności – poziomu, który zmienił kulturę masową, a w szczególności gatunek kina akcji. Obraz Bruce’a nakreślony przez autora biografii, w mojej perspektywie nie odbiega od tego, co dowiedziałem się przez całe moje życie (zwłaszcza przez intensywne ostatnie kilka tygodni) o mistrzu Lee, głównie z filmów dokumentalnych i pobieżnie rozpatrywanych filmików informacyjnych na Video, także z niniejszym omawianej książki. Gdy kończę kreślić ów tekst z zalążkiem felietono-recenzji ,,Życiu" poświęconemu, jest późny wieczór 3 października 2022 roku. Dokładnie 51 lat temu miała miejsce premiera pierwszego filmu kung-fu Bruce’a, "Wielki Szef". I chyba lepszej okazji na napisanie moich wypocin twórczych, w takim temacie, nie miałem.

Wiecznie zgłodniały ciągłej samorealizacji spokojny perfekcjonista, zrównoważony dzięki zmodyfikowanej na swój osobisty sposób taoistycznej filozofii, Bruce Lee był zjednoczony ze swoją osobowością i celami, i to tak że głowa mała! Próżno kogoś takiego szukać obecnie. Bruce był kimś kogo świat do tej pory nie widział, a którego jak poznał, to od razu zapłakał, bo tak prędko od nas odszedł. Lee był pionierem MMA, ot mieszanych sztuk walki. Jego fantastyczne i niezapomniane ,,Jeet kune do” robi wrażenie do dziś - ,,droga przechwytującej pięści” to nie styl walki, ale walka wpisana w człowieka, stanowiąca fizyczny wyraz czyjejś osobowości”. Bruce to mój idol – nie ukrywam tego, nawet nie wchodząc w to jak potężne i czy prawdziwe są kontrowersje związane z jego śmiercią: czy zabił sam siebie, czy wykończył go ktoś postronny, czy znajomy. A może zabiła go sława?

Jeśli pragniesz osiągnąć sukces w życiu prywatnym i zawodowym, przy jednoczesnym pragnieniu osiągnięcia wewnętrznego spokoju, najważniejsze jest: samorealizacja a nie neurotyczna walka. Ogromna energia, która w tobie tkwi niczym mocarny smok i szalejący ogień, niech równoważone są przez ,,wodę", która to ugasi, uspokoi i uelastyczni, nie zmieniając jednak życiowej mocy, która w tobie tkwi. ,,Be water, my friend!".

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-10-03
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Bruce Lee. Życie
2 wydania
Bruce Lee. Życie
Matthew Polly
7.5/10

Bruce Lee – Mały Smok, mistrz sztuk walki, legenda kina. Pierwsza wiarygodna biografia gwiazdy Wejścia smoka. Oparta na ponad setce rozmów, ilustrowana nieznanymi fotografiami i rozwiązująca z...

Komentarze
Bruce Lee. Życie
2 wydania
Bruce Lee. Życie
Matthew Polly
7.5/10
Bruce Lee – Mały Smok, mistrz sztuk walki, legenda kina. Pierwsza wiarygodna biografia gwiazdy Wejścia smoka. Oparta na ponad setce rozmów, ilustrowana nieznanymi fotografiami i rozwiązująca z...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @belus15

11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat
11 września - jak świat wstrzymał oddech. Reporterskie spojrzenie Zuckoffa na tragedię z 2001 roku.

Patrząc na historię nas samych, w odniesieniu nie jako gatunku, ale zbiorowości, można by rzec, że ,,wojny są motorem napędowym ludzkości”. I coś w tym specyficznym stwi...

Recenzja książki 11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat
Alfred Hitchcock. Życie w ciemności i pełnym świetle
Welcome to his world... world of Alfred Hitchcock

Alfred Joseph Hitchcock - geniusz przez solidne ,,duże g" pośród kinowej myśli ludzkiej, którego osobie typowo obeznanej w kinie, albo ,,coś tam" z kinematografią będącą...

Recenzja książki Alfred Hitchcock. Życie w ciemności i pełnym świetle

Nowe recenzje

Invictus boss
Trafiła kosa na kamień
@kd.mybooknow:

🔥 Niebezpieczeństwo, namiętność i zakazany owoc Invictus Boss to pierwszy tom cyklu Trzy gwiazdy, który otwiera drzwi d...

Recenzja książki Invictus boss
Agentka wroga
Agentka wroga
@ladybird_czyta:

Czy lojalność każdego człowieka ma swoją cenę? Czy istnieją ludzie, którzy nie zdradzą nigdy, nikogo, bez względu na to...

Recenzja książki Agentka wroga
Szamanka od umarlaków
Szamanka
@Spizarnia_k...:

"Medium ma w życiu przerąbane. Medium, które nie chce być medium, ma przerąbane w dwójnasób. Medium nieposiadające za g...

Recenzja książki Szamanka od umarlaków
© 2007 - 2025 nakanapie.pl