Istnieją pięknie opowiedziane historie, zakrywające brutalną, smutną rzeczywistość. Tajemnice, które mimo wszystko Cię ciągną. Proszą się o to, by je odkryć. Outsiderzy, których pragnie się poznać oraz historie miłosne, które wydają się nie mieć przyszłości. Błędy, których się nie odkręci oraz sytuacje, których się nie wybacza. A przynajmniej nie powinno... Właśnie tak wstępnie opisałabym Baśniarza, autorstwa A. Michaelis. Zapraszam na dalszą część recenzji, mimo że w oczach dalej mam łzy.
„-To jest miejsce gdzie, wszystkie wołania wpadają do morza, bo nie sięgają dalej. Na dnie morza widziałem leżące słowa, tysiące słów, wraki zdań, pytania i odpowiedzi, które nigdy nie dotarły do celu.. – wyjaśnił mors.
-Jakie to smutne! Cmentarzysko słów! – zawołała Mała Królowa.”
Po przeczytaniu Freak City mam zaniżone wymagania co do niemieckich pisarek, szczególnie gdy historia ma niesamowity potencjał i zwyczajnie szkoda by było, gdyby książka okazała się niewypałem. Zaznaczam, że to moje pierwsze spotkanie z panią Michaelis. Ale czy żałuję? Mam w sobie tyle skrajnych emocji, że teraz nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. Co nie zmienia faktu, że spróbuję.
Można uznać, że historia Anny i Abla zaczyna się od szmacianej lalki. Dziewczyna ją znalazła w jednej z sal w szkole. Okazało się później, że należy do Abla Tannateka - szkolnego outsidera, nazywanego polskim handlarzem pasmanterią. Na początku nie wiedziałam o co chodzi. Moi drodzy - Abel handluje narkotykami, a to nie jest jedyna z jego tajemnic. Wydaje mi się, że każda dziewczyna z dobrego domu (którą jest Anna) dałaby sobie z tym spokój. Ale ona chciała go poznać - chciała się dowiedzieć, czy naprawdę ma małą siostrę, do której należy ta lalka, czym jeszcze się zajmuje, kim on jest... I gdzie jest jego matka, skoro mieszka sam ze swoją siostrą? Uważajcie: to jedna z najbardziej niebezpiecznych historii miłosnych.
ANTONIA MICHAELIS
Niemiecka autorka książek dla dzieci i młodzieży. Po maturze wyruszyła w podróż do południowych Indii, Nepalu i Peru. Po powrocie studiowała w Greifswald medycynę. W tym samym czasie zaczęła pisać opowiadania dla dzieci i młodzieży. Od paru lat mieszka w pobliżu wyspy Uznam. „Baśniarz” – jej pierwsza powieść dla starszej młodzieży – w 2012 roku została nominowana do Niemieckiej Młodzieżowej Nagrody Literackiej.
Kim tak naprawdę jest Abel? Jak prawie każdy człowiek - ma swoją drugą twarz. Jest smutnym baśniarzem, czego ma się dowiedzieć w dniu, gdy go śledziła. Opowiada swojej siostrze - Michi - piękną baśń, w której uczestniczą prawdziwe osoby... I czasem oddaje, lub zapowiada rzeczywistość. Pozwólcie, że już tutaj wyciągnę pierwszy plus, bo się nie umiem powstrzymać. Autorka tak pięknie to wszystko opisała, że aż chciałam narysować całą tą historię. I pewnie to kiedyś zrobię... Historię Małej Królowej i jej wyspy, która zatonie, a wiele osób będzie chciało wykraść jej diamentowe serce.
„(…) Jest coś, o czym powinnaś wiedzieć. Twoje serce, Mała Królowo… To nie jest takie zwykłe serce. Twoje serce to diament, czysty, biały, wielki i cenny jak żaden inny. Gdyby się go wyjęło z twojej piersi, to zaczęłoby migotać i błyszczeć tak jasno jak słońce.”
Autorka prowadzi w tej książce historię dwupłaszczyznowo - mamy do czynienia z światem realnym, w którym giną ludzie i z baśnią, gdzie odszukujemy te postacie. Po raz pierwszy miałam z czymś takim do czynienia i strasznie mi się to spodobało. Antonia Michaelis pisze niesamowicie lekko, dzięki czemu książkę skończyłam w dwa dni. Nie da się tej książki odkładać, po prostu się nie da. Bałam się, że gdy to zrobię, stracę kolejną opowieść Abla albo przeoczę jego tajemnicę. Nie ma fragmentu książki, który lubię najbardziej, ale to jej koniec wzbudził we mnie najwięcej skrajnych emocji. Byłam zła, o czym niestety nie mogę Wam napisać, ponieważ zepsułabym całą zabawę. Jeśli chcecie się dowiedzieć, gdzie wyjechała mama Abla i Michi, jaką tajemnicę skrywa chłopiec i jak rozwinie się cała historia, polecam Baśniarza z całego swojego serca, które na (nie)szczęście nie jest diamentem.
„Można uciekać tak szybko, jak się da, ale nieszczęście i tak jest szybsze.”