Bal uczuć recenzja

Hope mieszka w Ameryce, wiedzie proste życie, jednak wszystko zaczyna się komplikować, kiedy giną jej rodzice.
Okazję do poznania historii rodziców, którzy popełnili mezalians, dziewczyna upatruje w zaproszeniu od księcia Sussex. Zaproszenie z drugiego krańca świata ma być dla niej okazją do poznania rodzinnego kraju rodziców, jednak Londyn ma dla niej wiele niespodzianek, między innymi potajemne zaręczyny z księciem Wilcott.

Hope wyobrażała sobie Londyn i tamtejszą arystokrację zupełnie inaczej. Puszące się damy, konwenanse, bale, przepych to wszystko okazuje się nie dla niej. Musi jednak zacząć się do tego przyzwyczajać, gdyż przyjęcie zaproszenia od księcia Sussex wiązało się także z przyjęciem zaręczyn z jego synem. Lucas podchodzi z dystansem do dziewczyny z Ameryki z uwagi na jej prosty styl bycia, a także opinie o pannach z odległego kontynentu. Oboje są niechętni zaręczynom i dają temu upust.

Bohaterka pochodzi z zupełnie innego świata i daje się to zauważyć na każdym kroku. Jest pomocna, nie patrzy na opinie innych i szybko zdobywa sympatię ludzi. Z ogromną niechęcią pała do pomysłu zaręczyn. Jest przy tym wszystkim przeurocza i ciężko jej nie polubić.

Akcja rozgrywa się w XIX wieku, a czytelnik wraz z bohaterami obraca się głównie wśród arystokracji. Sporo będzie wpadek ze strony bohaterów, nie będzie się bez plotek, zszarganej opinii, a nawet miłosnych uniesień, złamanych serc czy podłych podstępów. Hope i Lucas otaczają się sporą ilością innych bohaterów, których problemy nie zostają usunięte na dalszy plan. Hope jednak znajduje się w centrum tego wszystkiego.

Narracja jest trzecioosobowa, jest dobrze poprowadzona, tekst jest prosty, wydarzenia spójne.
"Bal uczuć" to lekka historia o dwójce młodych ludzi, którzy zostają zmuszeni do małżeństwa. Książka, którą bardzo szybko się czyta, niestety z dość przewidywalną akcją, co wpływa na jej prostotę. Na zakończenie dostaniemy ciekawy zwrot akcji, przez co też historia nabierze rozpędu a atmosfera stanie się nieco niepokojąca. Ostatecznie miło śledziło mi się losy Hope i Lucasa.