Lili w Krainie Baśni recenzja

Lili to niezwykła dziewczynka, wychowywana w małym domku przez tajemniczą kwiaciarkę. Kobieta kilka lat temu znalazła ją w koszu z kwiatami i postanowiła opiekować się nią jak własną córką. Życie Lili jest dobre, jednak z upływem czasu dziewczynka zaczyna czuć ogromna potrzebę odkrycia swoich korzeni. Żegnając przemiłą staruszkę, sama wyrusza w głąb lasu na poszukiwanie prawdziwej mamy. Podróż już od początku wydaje się dziwna, a los sprawia, że Lili trafia do magicznej Krainy Baśni.
Tak się składa, że dziewczynka nie znalazła się tam przypadkiem. Poznaje  mieszkańców tego niezwykłego miejsca oraz samą Królową Kwiatów, i podejmuje się wykonania niezwykle trudnej, bardzo niebezpiecznej misji. 

Opowieść o Lili bardzo mi się podobała. Pomysł jest ciekawy, wszystko otulone jest dobrą magią, a całości uroku dodają kolorowe ilustracje i twarda okładka. Niestety najsłabszą stroną książki jest styl, język oraz mnogość powtarzających się opisów, które są przesadnie ozdobione przymiotnikami. Książkę czytałam z moimi przedszkolakami i aby przebrnąć do końca musieliśmy sporo fragmentów omijać.  Może to kwestia tłumaczenia, albo specyfika dziecięcej literatury rosyjskiej, ale myślę, że książkę spokojnie można skrócić o połowę, nie tracąc przy tym niczego z fabuły i magicznego klimatu. 
Ogromnym plusem tej opowieści jest szczęśliwe zakończenie płynący z niego morał. Dodatkowo Lili jest przedstawiona jako dziewczynka bardzo mądra, rozsądna, odważna i dobra. Świat, jak w prawdziwym życiu jest podzielony przez dobro i zło, a książka "Lili w Krainie Baśni"  daje młodemu czytelnikowi prawdziwy dowód na to, że dobro zawsze zwycięża.