Potrzebowałam czegoś lekkiego do posłuchania podczas podróży samochodem. Czegoś interesującego, lecz nie na tyle wymagającego, by odwracało moją uwagę od tego, co się dzieje na drodze. I proszę, szczęście niepojęte, audiobook sam odwiedza mnie. Wpadł w me łapki „Szary Mag” Jarosława Prusińskiego. Włączyłam, jadę, słucham. Prawie jak veni, vidi, vici. A tu nagle słyszę, że koniec i że czytała Iwona Niezgoda. Ale jak to tak? Już? Ale przecież ja mam jeszcze kawał drogi do przejechania! Na nic zdały się moje krzyki, bo okazało się, a ja gapa wcześniej nie sprawdziłam, że „Szary Mag” to zaledwie minipowieść i w wersji „oralnej” trwa niewiele ponad 2 godziny. Na szczęście dobrodziejstwa technologiczne sprawiają, że jeśli tylko masz Internet, możesz wiele. Tak więc sięgnęłam do pozostałych przepastnych zasobów i coś tam zapasowego, przeznaczonego na czarną godzinę, wyszperałam. Nie zdradzę teraz, czego słuchałam. Powiem wkrótce.
„Szary Mag” to minipowieść fantasy, lecz nie nazbyt wydumana. Fabuła jest prosta, nieskomplikowany wątek. Nie ma dygresji, które by odwracały uwagę od szczegółów. Abstrahując, że to fantasy, za którym to gatunkiem raczej nie przepadam, powiem ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, że całkiem przyjemnie mi się tego słuchało. Prusiński płynnie opowiada i przykuwa narracją uwagę. No, może w paru miejscach doczepiłabym się do dialogów, ale tylko trochę. Autor tworzy też ciekawą formę świata, w którym istnieją ludzie i magowie. Magowie są zhierarchizowani, czyli mag magowi nierówny, więc domyślacie się już, że będzie to element mający istotny wpływ na losy historii. Są – jak na fantasy przystało – również oryginalni reprezentanci fauni. Na szczęście nie za dużo, tak w sam raz, żeby się nie pogubić. Jest ona i jest on. Ona – za uprawianie czarów zostaje skazana przez zakon i wystawiona na sprzedaż. On – mag, umiejący czytać w myślach, kupuje ją na targu jako niewolnicę i tak się zaczyna ich historia. Ona dumna i harda, pragnie wolności. On traktuje ją jak na niewolnicę dość osobliwie. No, i oczywiście piętrzą się trudności, czyli wojna między poszczególnymi siłami i sferami wpływów. Prusiński nie przedłuża scen, więc akcja szybko posuwa się do przodu. Wyraźnie też zarysowuje intencje i motywację bohaterów. Jak to w bajce zwykle bywa, charaktery są czarno-białe, więc od razu wiemy, kto jest po właściwej stronie mocy. To, co zwykłemu śmiertelnikowi nie uszłoby na sucho, tu w świecie czarów jest prozaicznie banalne, czyli nadzwyczajne umiejętności bohaterów (magów i czarownic) ratują im skórę niejednokrotnie. Jest to chyba jedno z udogodnień tego gatunku dla pisarzy. Jak nie wiadomo, jak zgrabnie wyplątać się z danej sceny, to bach… posłużymy się magicznym abrakadabra. W realistycznym świecie absolutnie nie do pomyślenia.
Skoro – jak już wspomniałam – mamy do czynienia z minipowieścią, to wszystko jest skondensowane. Krótkie sceny, krótkie opisy, zwarte przedstawienia postaci. Nie znajdziecie tu filozofii czy głębokich przemyśleń. To nie ten gatunek i nie ta idea. „Szary Mag” to nieco rozbudowana bajka dla dorosłych, czyli źli muszą zostać pokonani a dobro zwyciężyć. Do samochodu, na leżak na plaży, do poduchy przed snem idealna.