Bad Cruz recenzja

Jaka to była piękna historia 🤍🤍🤍
Piękna podwójnie. Chyba przyznacie mi rację, że czytanie o słonecznym rejsie statkiem wycieczkowym jest czymś niesamowitym i wprawia w pozytywny nastrój, szczególnie w okresie szarej polskiej jesienio-zimy 😅
Piękna była też bohaterka tej historii, tyle że swoje walory ukrywała pod niemodną fryzurą i wyzywającym ubiorem. Uważana za głupiutką i puszczalską, nawet przez własną rodzinę, Tennessee nie miała sił nikogo wyprowadzać z błędu. Może tak było łatwiej? A może chodziło o coś innego? Znacie ten stan, kiedy wszyscy wmawiają, że już nic dobrego was nie spotka, bo nie zasłużyliście na to i jesteście skłonni tym głosom uwierzyć? Oby nigdy nie przyszło wam być w takiej sytuacji. Wtedy człowiek się zamyka i zostaje sam, nawet nie próbując nikogo dopuścić do siebie.
W przypadku naszej bohaterki, kiedy jej poczucie własnej wartości spadło do zera, musiał pojawić się ktoś, kto ją znał i w nią uwierzył, kto ją odkrywał, warstwa po warstwie i wspierał. Człowiek, którego nienawidziła przez ostatnie trzynaście lat, a z którym przez pomyłkę musiała spędzić prawie dwa tygodnie w rejsie.
Co do głównego bohatera, myślę, że był tym wabikiem dla czytelniczek. Zdjęcie z okładki doskonale oddaje jego wygląd. Natomiast nie do końca potrafiłam zrozumieć jego zachowania. Dlaczego nie zawalczył o Tennessee wcześniej? Ale gdyby to się stało, ta cała ekscytująca historia nie miałaby miejsca...
Po rewelacyjnej "Igrając z ogniem", tak naprawdę nie wiedziałam, co spotkam sięgając po "Bad Cruz". Nie sądziłam, że na pozór lekki romans może skrywać tyle emocji. Ta słodko-gorzka opowieść o samotności w tłumie ludzi, manipulacji ze strony najbliższych ogromnie mnie poruszyła. Wściekałam się na rodzinę Tennessee. Jak mogli być tak okrutni? Trzymałam kciuki za bohaterkę, aby uwierzyła w siebie i zawalczyła o miłość.
Autorka doskonale oddała lekką wakacyjną aurę i zestawiła ją z dusznym i męczącym klimatem małego miasteczka, w którym wszyscy się znali, a plotka goniła plotkę.
Dawno nie czytałam tak intensywnej i przejmującej historii i już wiem, że po takiej perełce L.J. Shen wpisuje się na listę moich ulubionych autorów.