Kolejna publikacja Terzaniego, dzięki której wędrujemy ścieżkami Azji przypominając sobie o faktach, które już dawno miały miejsce i albo już o nich zatarł się ślad w naszej świadomości, albo nie słyszeliśmy o nich tego, czym tutaj dzieli się z nami Autor. Fakty dotyczące zdarzeń w Wietnamie, Malezji, Laosie, Kambodży, Chinach, Korei Północnej i Południowej, Japonii oraz Birmie, aż po Pakistan, Indie i Sri Lankę przedstawiane są w różnej formie począwszy od listów do żony, poprzez reportaż, aż po wywiady. Zawsze ujmuje mnie pewną świeżością i bezpretensjonalnością w swoich zapiskach w dziennikach z podróży. Choćby się powtarzał, nigdy nie będzie to tak samo oddany tekst, a co najważniejsze nie będą to nudne, pozbawione zasadniczej treści zapisy o żaleniu się, jak to ciężko być włóczykijem.
Tiziano Terzani jest nie tylko reporterem, podróżnikiem, ale i pasjonatem. Wszystko, co napotkane na drodze potrafi zaprezentować w równie zajmujący sposób. Przeprowadza nas przez ustroje, dyktatury, rządy, które upadały i te, które nadal trwają, polityków, którzy nie przyznają się do błędów i wciąż wyciągają rękę po cudze, błędne decyzje, militarne roszady, spekulacje i fałszywe intencje sojuszników. A wszystko zaprezentowane w układzie chronologicznym. Poznajemy kraje Dalekiego Wschodu poprzez wymiar lat siedemdziesiątych, osiemdziesiątych oraz dziewięćdziesiątych w różnym stadium rozwoju, gdzie nie zapomina się o ciążącej na nich historii, błędach, często rujnujących przyszłość oraz przyglądającemu się tym wydarzeniom Zachodowi. Doświadczamy zmian, które niszczą narody, ich tożsamość, będąca mniej istotną niż rozwój gospodarczy.
Europejski dziennikarz, jak mało który, nie tylko opisywał ważne momenty z dziejów narodów, ale próbował zrozumieć ludzi poprzez ich kulturową odmienność. Pragnął przybliżyć nam tę mentalność, elementy charakterystyczne, niepowtarzalne, a determinujące takie, a nie inne zachowanie. To co może być mało zrozumiałe dla Europejczyka jest właściwe Azjatom i na odwrót.
"W Azji" to trzydzieści lat podróży, przyglądania się sytuacji politycznej, zbierania informacji, obserwowania zmian, jakie dokonują się pod rządami rożnych opcji, z reguły niszczącej własny kraj. To chwilami zatrzymanie się na pojedynczych jednostkach, które wnoszą charakterystyczny rys do opowieści reportera. Teksty opatrzone lakonicznymi wypowiedziami ludzi napotkanymi w drodze są jak żywe organizmy, dające świadectwo tego, jak żyje się narodom w najtrudniejszych warunkach. Reporter jest tylko przekaźnikiem tego co doświadcza jakiś kraj w danym momencie, jest naocznym świadkiem pewnych zdarzeń, natomiast ich mieszkańcy są źródłem głębszej wiedzy, którą tak chętnie posiłkuje się w swoich publikacjach dla oddania szerokiego spektrum zagadnienia. Dodatkowym plusem tego typu publikacji, gdzie mamy do czynienia z krótkimi formami przedstawiającymi zasadnicze wydarzenia w historii narodów powiązanych wspólnymi wątkami jest możliwość szybkiego zapoznania się z nimi bez wchodzenia w drobiazgowe opracowania.