„Malarka” autorstwa Anety Cierechowicz to dla mnie pierwsza książka od dawna, której akcja dzieje się w Polsce. Ostatnio całkowicie wchłonęłam w świat kryminałów i powieści sensacyjnych, dla tego niemałą odskocznią dla mnie była powieść obyczajowa „Malarka”.
Najpierw krótko wspomnę, o czym właściwie jest ta książką. 20-letnia Gabi sprzeciwia się swojej rodzinie i opuszcza rodzinny Kraków. Przeprowadza się do Poznania, gdzie mieszka jej ciocia, która uznawana jest za czarną owcę rodziny. Dziewczyna zamierza odnaleźć prawdziwą siebie, poznać wolność twórczą i zacząć kroczyć odpowiednią dla niej ścieżką życiową.
Choć opis brzmi nieco górnolotnie, to tylko niektóre fragmenty są sztucznie naładowane emocjami. Rozumiem emocje początkującej artystki, ale utrudniało mi oto odbiór poszczególnych partii tekstu. Przez początek książki trudno było przebrnąć przez liczne opisy, które niewiele wnosiły do akcji głównej. Jeżeli jednak przymkniemy oko na te aspekty, a skupimy się na bohaterach, to będziemy naprawdę usatysfakcjonowani z lektury. Język powieści to dobra polszczyzna, która także rzuca się w oczy.
Gabi jest oryginalną bohaterką. Zdecydowanie nie jest przerysowana, lecz jest zagubioną w życiu artystką. Brakowało mi trochę więcej szczegółów, aby zrozumieć, dlaczego jej rodzina tak silnie powiązana jest z Krakowem i nie rozumiała wyjazdu Gabi do Poznania, ale można uznać, że Aneta Cierechowicz pozostawiła niektóre wątki otwarte. Tak samo jak wątek Gabi i Toniego, który pojawił się dość niespodziewanie i pchnął dużo emocji w spokojnie idącą do przodu akcję.
Moim zdecydowanie ulubionym wątkiem w książce była relacja Gabi z panią Klementyną. Starsza pani mieszkająca w tym samym bloku, to kolejna „ofiara” zaoferowania swoim dzieciom możliwości spełnienia marzeń. Pani Klementyna bardzo się cieszy z tego, że jej synowie mają wymarzone prace i tego dla nich chciała, choć skutkiem tego dla niej są rzadkie odwiedziny synów. Starsza pani na samotność jednak nie może narzekać, ponieważ Gabi i jej współlokatorka z Włoch zapewniają jej miłe spędzanie czasu.
Nie jestem dobrze zaznajomiona z malarstwem i właściwie znam tylko te największe dzieła sztuki. Dzięki wiedzy Gabi (+ bardzo doceniam ilustracje w tym wydaniu) udało mi się poznać mniej znane obrazy m.in. Muncha. I było to ciekawym doznaniem.
W zakończeniu książki brakowało mi jakiejś wyraźnej puenty, która dosadnie zakończyłaby niektóre wątki. Nie jestem przyzwyczajona do tak dużej pozostawionej ilości otwartych wątków, dlatego nie jestem do końca usatysfakcjonowana. Podsumowując, „Malarka” Anety Cierechowicz to niezła książka, która przedstawia naprawdę dobrze zbudowanych bohaterów i wprowadza w tajniki malarstwa. Raczej już do niej nigdy nie wrócę, ale na pewno nie będę jej źle wspominać.