Już na wstępie tej opinii zaznaczę, że "Spotkamy się pod drzewem ombu" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Santy Montefiore i zdecydowanie uważam je za udane, chociaż spodziewałam się po tej książce czegoś zupełnie innego. Powieść śledzi losy Sofii Solanas, młodej Argentynki pochodzącej z dużej, bogatej rodziny. Dziewczyna wdaje się w zakazany romans i przez to jest zmuszona opuścić dom rodzinny, ukochaną pampę i magiczne drzewo ombu...
Początkowo trochę się obawiałam objętości tej książki - że będzie mi się czytać kiepsko, że mnie znudzi, tymczasem okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Jest to bardzo wciągająca opowieść, napisana całkiem lekko, barwna, pełna życia. Może język, jakim się posługuje autorka, był chwilami nieco zbyt kwiecisty, ale zdecydowanie pasował do całej nastrojowej historii. Przyznam też szczerze, że ta powieść kojarzy mi się z taką delikatniejszą, subtelniejszą wersją telenoweli latynoamerykańskiej i być może to też dzięki temu okazała się dla mnie tak przystępna w odbiorze.
Losy Sofii i rodziny Solanas są bardzo wyraźnie umiejscowione w historii Argentyny - opowieść rozgrywa się przez kilkadziesiąt lat i możemy w niej śledzić przemiany społeczno-polityczne w tym kraju, stanowiące ciekawy kontekst do całej historii. Podobało mi się, że miejsce akcji jest ważne dla tej powieści, wpływa na nią, nie jest tylko bladym, niepotrzebnym tłem. Poza tym tym autorka tak barwnie opisuje okoliczności przyrody, jak argentyńską pampę, czy takie małe, codzienne aktywności, jak rodzinne grillowanie Solanasów, wspinanie się na drzewo ombu czy gra w polo, że można się poczuć, jakby się tam było, w tym kraju, wśród tej właśnie rodziny.
"Spotkamy się pod drzewem ombu" to bardzo klimatyczna, pełna specyficznego uroku, nieco nostalgiczna powieść obyczajowa. To też bardzo rozbudowana, szczegółowa saga rodzinna, śledząca losy kilku członków argentyńskiego znaczącego rodu. Poza tym, to po prostu bardzo życiowa opowieść o ludziach, ich emocjach i namiętnościach, o zakazanej miłości, tęsknocie, wreszcie o więzach rodzinnych i przynależności. Sporo się w niej dzieje, a jest zarazem dość spokojna, zawiera w sobie pewną nutkę melodramatyczności, bywa też ckliwa, ma całą gamę różnorodnych emocji i wzbudza je też w czytelniku - wzrusza i porusza czułe struny, zaskakuje, czasem smuci, czasem nieco irytuje, ale na pewno nie nudzi.
W tej powieści pojawia się naprawdę wiele wątków i tematów, m.in. miłość w różnych odcieniach, a zwłaszcza zakazany romans, do tego trudne relacje rodzinne, niedopasowanie i poszukiwanie swojego miejsca, a wreszcie wartość i siła przebaczenia. Pod pewnymi względami to dość kontrowersyjna powieść, zachowania bohaterów często bywają wręcz godne potępienia i chociaż nie polubiłam większości postaci (zwłaszcza Sofii), to autorka tak dobrze opisała swoich bohaterów, że nawet jeśli ich wybory mnie denerwowały czy szokowały, to zarazem mogłam ich chociaż trochę zrozumieć.
Jak widać, moje pierwsze spotkanie z autorką okazało się naprawdę bardzo dobre. Chociaż nie jest to książka idealna i nie wszystko mi w niej odpowiadało (decyzje bohaterów!), to doceniam barwne pióro pani Montefiore i jestem ciekawa innych jej powieści. Jeśli z kolei Wy lubicie klimatyczne, rozbudowane historie obyczajowe z ciekawym tłem, to bardzo polecam "Spotkamy się pod drzewem ombu"!
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl