Nikt nie ma pewności, czy istnieje życie po śmierci. Ludzie wierzący z pewnością mają taką nadzieję, natomiast pozostali albo tworzą własne teorie, albo po prostu całkowicie w to nie wierzą. Jednak pozwólmy sobie choć na sekundę wyobrazić życie po śmierci jako coś zupełnie innego niż gromada aniołków lub nicość. Niech choć na chwilę stanie się realna wizja, że po śmierci pozostawia się swoją cielesną formę daleko w tyle, a coś niepozwalającego nam odejść z tego świata trzyma na tyle uparcie, że nawet sami nie jesteśmy tego świadomi i wyrządzamy krzywdę innym, aby odpłacić za to, co za życia stało się nam samym. Jest to wizja na tyle straszna, co może nawet absurdalna, że pozwólmy jej jednak pozostać częścią literatury i filmów.
Cas to siedemnastoletni chłopak, który mieszka i podróżuje wraz ze swoją matką i niesfornym kotem – Tybaltem potrafiącym wyczuwać niebezpieczeństwo i nadnaturalne zjawiska. Od śmierci swojego ojca, który został zamordowany przez ducha, przejął jego dziedzictwo i teraz sam poluje na zjawy, chcąc powstrzymać je od mordowania niewinnych ludzi. Sprawy wydają się układać gładko, jednak do czasu. Gdy wraz z matką przybywa do kolejnego miasta, w którym ma za zadanie powstrzymać Annę we Krwi, wydarza się coś niezwykłego. Ta, zamiast go zamordować, postanawia darować chłopakowi życie. A to dopiero początek niecodziennych wydarzeń.
Zabierając się za tę książkę nie pozostawiałam sobie złudzeń, że będę nią oszołomiona. Ba, spodziewałam się całkowicie przeciętnej lektury, a może nawet takiej, której będę zmuszona wystawić wyjątkowo niską ocenę. Jakie było moje zdziwienie, gdy odkładając „Annę we Krwi” na półkę, wręcz żałowałam, że muszę się z nią rozstać! Bo choć nie otrzymałam powalającej na kolana dawki wrażeń, to powieść ta okazała się lekką i przyjemną lekturą, przy której bardzo szybko upłynął mi czas. Nie jestem nią jednak na tyle zachwycona, aby móc bez przeszkód wrzucić ją na półkę ze swoimi ulubionymi pozycjami lub chociażby z takimi, do których planuję w przyszłości powrócić.
Jestem przyzwyczajona do tego, że zwykle w przeróżnych powieściach, głównie jednak tych fantastycznych, pojawia się jeden punkt kulminacyjny, po którym następuje powolne, aczkolwiek zazwyczaj satysfakcjonujące zamknięcie całej historii. Byłam trochę zdziwiona, gdy po pierwszym „finałowym” momencie akcja rozkręciła się w taki sposób, iż wszystko wskazywało na to, że „kolejny finał” dopiero przede mną. Nie wiem czy powinnam być z tego zadowolona, jednak w każdym razie nie byłam, gdyż akcja poprzedzająca ostateczne rozwiązanie wydarzeń nieco mi się dłużyła i nużyła mnie jednocześnie. Niektórych czytelników może zadowolić fakt, iż akcja się wówczas nie kończy, a rozpoczyna się coś znacznie ciekawszego, jednak ja nie byłam tym usatysfakcjonowana.
Główny bohater tej powieści to postać, której z czystym sumieniem mogłabym przybić piątkę. Od samego początku Cas wydawał mi się być postacią rozsądną i tak pozostało do ostatniej strony, choć przez kilka ostatnich kartek zaczęłam odczuwać lekkie oznaki irytacji spowodowane jego zachowaniem czy podejmowanymi decyzjami. Niemniej cieszę się, że nie jest to postać, wobec której pozostawałam obojętna, gdyż niemalże od razu go polubiłam, tak samo jak bardzo przypadli mi do gustu bohaterowie drugoplanowi. Myślę, że postacie wykreowane przez autorkę to jeden z większych atutów tej książki, bo choć brakuje im odrobiny barwności, to jednak ma się wrażenie, że posiadają własne charaktery, które dodają im życia.
Sam motyw polowania na duchy, zabijania ich przynosił mi na myśl ukochany przeze mnie serial Supernatural, dzięki czemu z większym entuzjazmem patrzyłam na tę książkę. Sama powieść jest bogata w wiele wątków, nie są one jednak według mnie zbyt rozbudowane. Miłośnicy wątku romantycznego z całą pewnością znajdą w tej lekturze coś, co ich usatysfakcjonuje. Pojawia się w niej również matczyna miłość do dziecka, ukazana w niecodzienny sposób, a także tworzenie się nowych więzi, powstawanie przyjaźni oraz odszukiwanie samego siebie w świecie, do którego nie jest się przyzwyczajonym i z którym ma się niewiele wspólnego. Myślę, że wiele aspektów ukazanych w tej książce są bliskie doświadczeniom pobranym z życia. Cieszy mnie to, że nie jest to jedynie powieść o nastoletnim chłopcu, którego niemal codziennym zajęciem jest hasanie z magicznym sztyletem i polowanie na duchy o morderczych skłonnościach.
Nie mogę jednoznacznie stwierdzić, dlaczego właściwie sięgnęłam po tę książkę. Nie pamiętam nawet, kiedy i z jakiego powodu się na to zdecydowałam, jednak cieszę się, że podjęłam taką decyzję. Okazała się ona wartościową lekturą, która pozostawiła po sobie takie przyjemne ciepło wewnątrz, mimo iż znajdują się w nie sceny, których przeczytanie zdecydowanie odradzałabym młodszym czytelnikom. Niemniej mam nadzieję, że więcej osób da tej książce szansę, bo choć ja mogę ocenić ją na co najwyżej dobrą, pomimo wielu plusów wypisanych wyżej, to uważam, że zdecydowanie warto po tę lekturę sięgnąć.