Anioł trzeciego świata recenzja

 "Anioł nigdy nie upada. Diabeł upada tak nisko, że nigdy się nie podniesie. Człowiek upada i powstaje."
-   Fiodor Dostojewski   -

Ponoć  "Każdy ma swojego anioła stróża. Wystarczy tylko w niego uwierzyć… ". I zawsze w to wierzyłam, dlatego chętnie sięgnęłam po książkę pt. "Anioł Trzeciego Świata". Ale też dlatego, że w latach nastoletnich byłam wielką fanką wszystkiego, co anielskie... Zawsze też miło czytało mi się  fantasy czy science fiction.  Ale do brzegu...
Książka już od samego początku straciła w moich oczach. Właściwie cała akcja zaczęła się już na 3 stronie. Niby fajnie, że się dzieje, ale nawet nie zdążyliśmy poznać głównych bohaterów, zżyć się z nimi, zdecydować czy ich polubimy, a tu już bum, światła kamera akcja. 
Dialogi są proste, dodatkowo drażni mnie używanie potocznego "hehehe"... Książka raczej młodzieżowa, ja będąc po trzydziestce już trochę inaczej patrzę na treść, warsztat, słownictwo...

Na początku "poznajemy" parę - Drakea i Jeny.  Parę, o której tak na prawdę nie wiemy nic, między którą brakuje chemii, miłości, romansu. Uczucia. Totalnie brakuje mi tu jakiegokolwiek zaangażowowania, wcześniejszej wspólnej historii... Na kolejnych stronach odkrywamy losy tego młodego taksówkarza, który w związku z podpisaniem cyrografu, w celu ratowania ukochanej, staje się pomocnikiem szatana, a jego zadaniem  jest sprowadzenie zbiegłych demonów do piekła. Podkreślić należy, że książka jest bogata w opisy walk, które są przedstawione dość barwnie i w rozbudowanym stylu. Podczas czytania uruchamia się nasza wyobraźnia, co można przypisać na wielki plus.
Przewrotnie, później chłopak zostaje wysłannikiem Boga. 

O czym jest ta książka? Hmm.. przedstawia nawrócenie upadłego anioła, poprzez naprawienie popełnionych błędów. Pokazuje, że nawet małe, pojedyncze wybory, których dokonujemy - rzutują na naszą przyszłość. Oraz to, że miłość warta jest poświęceń i może wiele zwyciężyć. Ale oczywiście, nie wszystko...

 Po przeczytaniu okładkowego opisu, wyobrażałam sobie zupełnie inaczej całą historię, oczekiwałam jakichś uczuć między głównymi bohaterami, w końcu nie oddaje się życia za kogoś, na kim nam średnio zależy... Zawiodłam się. Pomysł był ciekawy, ale wg mnie, trochę kuleje... Ciężko było by mi ją ocenić w skali od 1 do 10. Można przeczytać, ale nie trzeba ;) Niestety, nie poruszyła we mnie żadnych uczuć...