Jan Guillou to pierwszy pisarz skandynawski, z którym się zetknęłam. Po Zło sięgnęłam zaintrygowana opisem, jaki znalazłam na okładce, który głosił, że książka traktuje o przemocy, jakiej doświadcza czternastoletni Erik. Pomyślałam sobie: co o przemocy wobec dzieci może powiedzieć obywatel kraju, który – jak zapewne większość wie – jest szeroko znany na świecie ze swoich bardzo rygorystycznych przepisów dotyczących dzieci? Wszelkie kary cielesne są tam niedozwolone, a rodzic, który da dziecku choćby jednego klapsa może zostać skazany i trafić do więzienia. Postanowiłam sprawdzić, jak Guillou poradził sobie z tym tematem.
Autor zabiera nas do Szwecji. Są to lata sześćdziesiąte dwudziestego wieku, a więc okres, w którym jeszcze nie obowiązywało tam surowe prawo zabraniające fizycznego karania dzieci, bo takie przepisy pojawiły się dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych. Czternastoletni Erik, chłopiec bystry i inteligentny zamiast korzystać z uroków dzieciństwa każdego dnia walczy o przetrwanie. Codziennie po obiedzie czternastolatek jest katowany. Ojciec serwuje mu porządne, wymyślne lanie, takie przez duże „L”. Za co? Powody są różne. Zawsze się jakiś znajdzie. Zapytacie pewnie, gdzie w tym wszystkim matka? Gdy Erik jest bity ona siada do fortepianu i gra. Może ze strachu, może z wygodnictwa, udaje, że nie wie co się dzieje. Pewnego dnia w skutek pewnego wybryku chłopiec zostaje wyrzucony ze szkoły. Wówczas wyjeżdża do szkoły z internatem. Żywi nadzieję, że jego życie odmieni się i będzie wolne od przemocy. Niestety – to dopiero początek jego problemów. Tam bowiem również rządzi pięść. Uczniowie z młodszych klas mają obowiązek podporządkowywania się we wszystkim starszym kolegom, a i bez tego nieustannie zarabiają lanie. Wszystko to dzieje się za wiedzą i przyzwoleniem grona pedagogicznego, którego członkowie zapamiętale udają, że nie widzą ran, siniaków i szwów na ciałach uczniów.
W nowej szkole Erik poznaje Pierre’a. Obaj chłopcy bardzo szybko się zaprzyjaźniają i chcą wspólnie stawić czoło wszechobecnej przemocy. Pierre wierzy w skuteczność rozwiązań intelektualnych i właśnie taką drogę proponuje. Erik natomiast uważa, że najlepszym lekarstwem na przemoc będzie przemoc właśnie. Rozmowy, jakie chłopcy ze sobą prowadzą to głębokie i niezwykle poruszające rozważania dotyczące natury zła.
Okazało się, że autor Zła problem przemocy wobec dzieci doskonale zna i rozumie. Udowodnił to na kartach swojej powieści. Jego utwór jest do głębi wstrząsający i przesycony grozą. Wszystko to za sprawą nieprawdopodobnie realistycznych opisów. Nie sądziłam, że można tak szczegółowo, sugestywnie i realistycznie odmalować nie tylko sam akt przemocy, ale także stany emocjonalne z nim związane, jakie mu towarzyszą. To robi wrażenie i sprawia, że człowieka wciska w fotel.
Książka niesamowicie wciąga, chociaż temat delikatnie mówiąc do łatwych nie należy. Moim zadaniem jest to lektura, którą może, a nawet chyba powinien przeczytać każdy. Wiek nie ma znaczenia. Niewątpliwie jednak w pewnych miejscach trzeba mieć mocne nerwy, bo siła oddziaływania fabuły na czytelnika jest ogromna.
„Zrozumieć” naturę przemocy w dużym stopniu pozwala nam perfekcyjne skonstruowany portret psychologiczny głównego bohatera. Poznajemy jego myśli i uczucia związane z tym czego doświadczył, poznajemy punkt widzenia osoby w pewien sposób „oswojonej” z przemocą.
Gdybym miała jakoś jednoznacznie określić książkę w dwóch słowach powiedziałabym, że jest to studium przemocy. Właściwie wszystko w niej dotyczy tego właśnie zagadnienia. Czytając odkrywamy kilka bardzo cennych prawd dotyczących przemocy. Po pierwsze autor udowadnia, że walka z przemocą w pojedynkę to fikcja i prędzej czy później zakończy się ona fiaskiem. Trzeba również pamiętać, że „przemoc rodzi przemoc” i aby ją zwalczyć trzeba ją przerwać. Nie można znajdować dla niej usprawiedliwienia w traumatycznych doświadczeniach z dzieciństwa, bo to do niczego nie doprowadzi. Odnieść tryumf nad prawem siły można tylko, siłą prawa, a pierwszym krokiem w tej walce powinno być zdecydowane i odważne działanie. Bardzo częstą reakcją bowiem jest obojętność i ignorancja, podczas gdy one właśnie, w rzeczywistości stwarzają idealne warunki do rozwoju przemocy.
Zło to niesamowita powieść z przesłaniem obok której po prostu nie można przejść obojętnie, nawet gdyby się bardzo chciało. Po zakończeniu lektury już nic nie będzie wydawać się takie samo, jak wcześniej. Guillou zmusza do zatrzymania się na chwilę i podjęcia refleksji. Nie tylko nad problemem przemocy, ale także nad światem i sobą samym.