Amy Winehouse- ikona światowej muzyki pop. Wielokrotna zdobywczyni wielu prestiżowych naród, posiadaczka milionów fanów. Ludzie na świecie dzielą się na dwie grupy: zwolenników Amy, lub jej przeciwników. Ją albo się kocha, albo nienawidzi. Sama zaliczam się do tej pierwszej grupy. Niestety czasem ludzie staczają się na dno i się z niego odbijają, co dodaje im więcej sił do walki lub na dnie zostają.
Letni słoneczny dzień, 23 lipiec 2011 rok- na czołówki stron i wiadomości trafia wstrząsająca wieść- gwiazda popu nie żyje. Żywot Amy dobiegł końca. Niektórzy się dziwią, inni twierdzą, że nie jest to nic zaskakującego, ponieważ piosenkarka miała jeden wielki problem- była uzależniona. Jak wszyscy pewnie dobrze wiedzą, uzależnienie to obrzydliwy stan jaki dosięga człowieka, z pozoru niewinny, jednak z czasem
pozbawia wszystkiego co w życiu uważamy za cenne. Najważniejszym celem staje się zdobycie kolejnej działki. Pewne osoby twierdzą, że jest to pewien sposób na oderwanie się od problemów, a inni uważają to po prostu za zwykłe tchórzostwo i przegranie z walką- walką z własnymi słabościami.
Ojciec Amy- Mitch Winehouse postanowił ukazać prawdę o swojej córce, pokazać kim była naprawdę. Dla niego była ciągle małą dziewczynką, która była jego oczkiem w głowie. Sam był największym fanem swojej córki, chodził na każdy jej koncert, trzymał ją za rękę, gdy tego potrzebowała. To on słyszał jako pierwszy jej utwory, doradzał jej i był z niej bardzo dumny. Sądził, że swoim talentem może sięgnąć gwiazd.
Biografia jest napisana w sposób wspaniały- jako zapiski ojca samej Amy, czyli osoby z jej najbliższego otoczenia, jej przyjaciela. Dla fana piosenkarki powinna być to książka numer jeden. Mało która biografia jest napisana w sposób tak intymny.
,,Była wspaniała. Śmiała i żartowała z publicznością, rozmawiając z poszczególnymi ludźmi i robiąc sobie lekkie lekkie żarty ze mnie i innych członków rodzinny.''*
Lektura jest bogata w zdjęcia z albumów rodzinnych. Dzięki temu zabiegowi ja- jako czytelnik poczułam wyjątkową bliskość z samą piosenkarką, ponieważ na własne oczy mogłam zobaczyć zarówno fotografie z dzieciństwa, jak i również prawdopodobnie ostatnie zdjęcie na jakim się pojawiła.
Kolorystyka okładki jest według mnie słusznie dobrana, sądzę, że nie był to zwykły przypadek. Sugeruje
nam przemianę Amy- z pięknej kobiety( różowy) w osobę wyniszczoną przez życie (czarny). Od różowego do czarnego- od kwiatu wieku do śmierci.
Niestety nie było to zwykłe zakończenie żywota. Piosenkarka umarła bardzo młodo, a młode osoby żegna nam się najciężej, ponieważ stoi przed nimi przecież całe życie, które na dobrą sprawę powinno się dopiero rozpocząć, a nie zakańczać. Czasem niestety tak bywa, że sama osoba uzależniona- tak jak Amy nie zdaje sobie sprawy z zaawansowania całej sytuacji. Nie zdaje sobie sprawy z bliskości śmierci.
Cięgle tylko mówię o tym, że umarła, że była uzależniona, a przecież jej życie to również pasmo sukcesów. Była świetną piosenkarką, autorką wielu światowych hitów. Miała wielu zwolenników, którzy byli w stanie skoczyć za nią w ogień. Mówi się tu nawet o grupach wzorujących się w swoim życiu na jej poglądach. Biografia opowiada o jej życiu codziennym, Amy była przecież normalnym człowiekiem, jak każdy z nas. Prowadziła życie towarzyskie i rodzinne, kochała. Źródłem jej szczęścia była muzyka. Muzyka, która chwyta za serca miliony.
,,Dzięki, że przekazałeś mi swój styl, bo gdybym odziedziczyła go po mamie, wyglądałabym jak Alex. Ale nie mów im, że to powiedziałam.''*
Na zakończenie mogę dodać jedynie tyle, że jak dla mnie książka jest absolutnym bestsellerem wśród bestsellerów. Sądzę, że każdy z nas- fanów lub antyfanów powinien po nią sięgnąć, chociażby po to, aby uświadomić sobie kim Amy była naprawdę. Aby nie oceniać ludzi przez stereotypy czy też utarte schematy. Polecam gorąco i zachęcam do jak najszybszego nabycia egzemplarza. Sięgnijcie po nią, a nie pożałujecie, mówię to ja, jako zwolenniczka Amy Winehouse.