Muszę powiedzieć, że już dawno nie trzymałam w ręku książki, która budziłaby we mnie skrajne emocje. Wypożyczyłam ją z biblioteki mając nadzieję na wciągającą i spójną lekturę, mającą jakiś określony początek i koniec, tymczasem dostałam opowieść, o której najchętniej nie napisałabym nic.
Nowe wydanie "Alicji" to pakiet zawierający obie historie - "Alicja i Miasto Grzechu" oraz "Alicja i Ciemny Las". Przyznam, że ten zabieg był bardzo dobry - oprócz tego, że parę drzew zostało uratowanych i te dwa tomy bez problemu się mieszczą w jednym trochę grubszym, to i okładka jest lepsza. Tamte lekko mówiąc były nietrafione.
"Alicja i Miasto Grzechu" to opowieść o prawie czterdziestoletnim byłym dziennikarzu, Aleksie, który zrezygnował ze stałej, płatnej pracy i za wszelką cenę chce napisać dobry scenariusz do filmu. Od dwóch lat ledwo wiąże koniec z końcem, lecz nie poddaje się - postawił sobie za punkt honoru, by ktoś w końcu docenił jego pomysł. Pewnego dnia jego życie przewraca się do góry nogami - poznaje czternastoletnią Alicję, która przez przypadek zbija szybę w jego zabiedzonej, starej i brudnej kawalerce. Nagle, dzięki tej małej przyjaciółce, która regularnie go odwiedza, dzwoni do niego sławny aktor z propozycją kupna scenariusza, zwraca na niego uwagę chodząca piękność, a w jego życiu dzieją się coraz to dziwniejsze rzeczy. Nie mówiąc już o tym, że Alicja nie raz ratuje mu życie.
Ta historia doprowadziła mnie do zgrzytania zębami - gdy akcja powoli zaczęła mnie wciągać i układać się w jakiś sensowny kształt (bo ciągle miałam wrażenie, jakby autor dokładał coraz to więcej nieistotnych fillerów), skończyła się. Z milionem niedomówień i bez puenty. Nie dowiedziałam się kim tak właściwie była Alicja. Szczególnie, że narrator (sam Aleks) bez przerwy mnie denerwował, najpierw ujawniając szczegóły zakończenia tej historii (która i tak nie doczekała się opisywanego finału), by później dodać "Ale niepotrzebnie uprzedzam wydarzenia". Miałam wtedy ochotę mu odpowiedzieć: "To po cholerę w ogóle o tym piszesz?". Ja rozumiem intencje autora - wzbudzić u czytelnika jeszcze większe zainteresowanie. No cóż, mnie to tylko mocno odpychało. Co raziło na kilometr w tej powieści, to także przedmiotowe i jednowymiarowe traktowanie wszystkich postaci żeńskich (oprócz Alicji), które w dużej mierze służyły tylko za grzanie bohaterowi łózka. Bez charakteru i polotu. Piękne, chude, z jędrnymi piersiami, jęczące, pięknie pachnące i zawsze chętne. Ja wiem, że to marzenie każdego faceta, no ale na miłość boską... Nawet Anna, dawna szefowa naszego bohatera, była jakaś taka bezbarwna.
Zdziwiłam się nagłą zmianą stosunku otoczenia do przyjaźni dojrzałego mężczyzny i nieletniej - najpierw wszyscy patrzyli krzywo na Aleksa, który gościł u siebie od czasu do czasu dziewczynkę. Ale kiedy zamieszkali razem, w bogatym domu - nikt nie odezwał się na ten temat ani słowem. Gdzieś tam w treści autor przemycił zdanie, że chociaż Aleks i Alicja wszędzie chodzili razem, tabloidy bardziej interesowały się jego starszymi dziewczynami-modelkami. Nie zgodziłabym się z tym. W końcu wiadomość o tym, że znany scenarzysta jest pedofilem tak dobrze by się sprzedawała! Natomiast śmieszyło mnie to, że Aleks (który w końcu był przecież inteligentny) nie dociekał kim jest Alicja i... bez przerwy wdawał się w jakieś bójki i awantury - nadrabiał chyba średnią krajową.
"Alicja i Ciemny Las" dla mnie w założeniu miała wszystko wyjaśnić i wyrobić opinię o całości. Tymczasem funkcjonuje ona jako prawie oddzielne opowiadanie, bowiem jedyne co te dwie historie mają wspólnego, to tych samych bohaterów i pewnego kruka. Tym razem Aleks musi rzucić wszystko, wejść do mrocznego, przerażającego i pełnego okrucieństw "Ciemnego Lasu", by uratować swoją przyjaciółkę. Tak naprawdę nie wiadomo nawet przed czym. Ale sama opowieść jest naprawdę magiczna - "Ciemny Las" przywołuje mi na myśl "Krainę Czarów". Może dlatego w obu tych książkach występuje Alicja.
Drugi tom mnie rozczarował i odrobinę zachwycił. Rozczarował - bo nie wniósł niczego więcej do historii Alicji i Aleksa. A zachwycił sposobem, w jaki główny bohater zmagał się z trudnościami w magicznej krainie. Wykazał się sprytem, inteligencją i odwagą. Zmagał się z własnymi lękami i pragnieniami. Musiał wiele przejść, wiele poświęcić i wiele zrozumieć, by dotrzeć do swojej ukochanej. Trzeba było pójść właśnie w tym kierunku - rozwinąć historię Ciemnego Lasu, a część pierwszą ograniczyć do niezbędnego minimum.
Ja chyba nie zrozumiałam do końca tej książki - dalej nie wiem co ma "Ciemny Las" do poprzedniego tomu, jaka jest puenta tej książki i ogólnie z czym to się je. Miała to być historia opiewająca potęgę uczucia? Schmittowi to lepiej wychodzi. Bez fantastycznej otoczki i nie na 386 stronach.