Autor: Gabriella Poole
Tytuł: Więzy Krwi
Seria: Akademia Mroku
Ilość stron: 262
Wydawnictwo Gola
“Cassie zadrżała. Jej głód znowu narastał, czuła to. Duch się przebudził i umierał z głodu”.
Po przeczytaniu pierwszej części Akademii Mroku nie byłam zachwycona, myśląc o następnej części. Jednak muszę przyznać, że byłam mile zdziwiona, gdyż okazała się zdecydowanie ona lepsza.
Opis wydawcy: Akademia Darke’a to szkoła niepodobna do innych. Elitarna akademia co semestr przenosi się do nowego egzotycznego miasta, uczniowie są nieprawdopodobnie piękni, wyrafinowani i bogaci.
W tym semestrze tajemnicza elitarna akademia przeniosła się do Nowego Jorku, a Cassie Bell nie jest już niewinną nową dziewczyną. Teraz jest silna, zdeterminowana i ma własne sekrety. Cassie została wprowadzona w świat Wybranych i usiłuje poradzić sobie z niesamowitymi mocami, niebezpiecznym romansem i wrogim duchem w swoim wnętrzu domagającym się pożywienia.
Kiedy powraca dawny wróg zdecydowany zemścić się, Cassie zostaje wystawiona na najcięższą próbę.
Czy zdoła uratować przyjaciół przez przerażającym losem, czy zniszczy ich ratując siebie?
Nieważne, gdzie przeniesie się akademia, śmierć zawsze za nią podąża…
Chociaż pierwsza część była nużąca i mało oryginalna, uważam, że warto było przeczytać ją chociaż dlatego, by przejść do kolejnego tomu. To właśnie tutaj akcja zaczyna się rozkręcać i lektura staje się naprawdę ciekawa. Dodatkowo bardzo dobrze poznajemy Wybranych, grupę uprzywilejowanych, rozpuszczonych dzieciaków, w której znajduje się teraz również Cassie. Jednak dziewczyna jest inna, choć również u niej wrogi duch gości we wnętrzu. No, tak w zasadzie tylko pół ducha, ale to wystarcza, by wzbudzić silne emocje, nad którymi dziewczyna nie potrafi zapanować.
W tej części sprawy mają się zupełnie inaczej, autorka ograniczyła znane nam już schematy i wykazała się pomysłowością. Mimo wszystko miałam wrażenie, że czytałam już coś podobnego, jednak nie wiedziałam z czym mi się kojarzy. Dopiero teraz doznałam olśnienia. Oczywiście „Intruz” Stephenie Meyer. Jednak i tutaj widać wiele różnic, albowiem wszystko widzimy oczami dziewczyny w którą wtargnął zupełnie niechciany duch (intruz). Na tym jednak poprzestaje, bo chociaż pomysł był podobny, został zupełnie inaczej zrealizowany. Duchy żyją w ciałach ludzi, a dzięki nim Wybrani otrzymują siłę i piękno. Oczywiście duchy żądają też czegoś w zamian- muszą się pożywiać, czyli czerpać energię życiową z innych ludzi. To właśnie doprowadza Cassie Bell do rozpaczy, jak może pożywiać się swoją najlepszą przyjaciółką, no i jak na to wszystko zareaguje Jake? Wątpliwości kotłują się w głowie, ale głód narasta.
Muszą przyznać, że spodobał mi się nowy rodzaj wampirów. Były zupełnie niepodobne do siebie, a każdy Wybrany miał swojego ducha który, przynajmniej po części, kreował jego charakter. Zagłębiając się w poszczególne postacie, często nie wiedziałam, czego się spodziewać. Cassie miała silną osobowość, i choć czasem ją ponosiło, umiała oswoić swojego ducha. Miała kochaną i oddaną przyjaciółkę Isabellę, na której zawsze mogła polegać, oraz wspaniałego chłopaka Ranjita. Właśnie, tajemniczy Ranjit. Czy naprawdę był tak wspaniałą postaciom? Osobiście drażniły mnie pewne jego zachowania, na przykład to że podporządkowywał się woli innych i nie chciał walczyć, był tchórzem. Drugim chłopakiem na którego zwróciłam uwagę był Richard. Cassie nie wybaczyła mu tego, że podstępem przyprowadził ją na rytuał, ale widać było, że chłopak bardzo cierpi z tego powodu. Mimo egoizmu i arogancji, starał się pomóc dziewczynie, wtedy gdy najbardziej go potrzebowała. Największym problemem okazuje się jednak całkowicie nieufny Jake, a choć Cassie zrobiła wszystko, żeby mu pomóc, on otwarcie jej nienawidzi. Dla niego była taka jak wszyscy inni wybrani- potworem.
Styl pisania autorki jest bardzo przystępnym językiem, wręcz młodzieżowym, dzięki czemu książkę czyta się szybko. Autorka rozwija wiele różnych wątków, wśród tego wątek miłosny. Widzimy tutaj kilka schematów, szczególnie jeśli chodzi o miłość, co mi trochę przeszkadzało, jednak cieszę się, ze nie była ich tak wiele, jak w poprzedniej części.
Podsumowując całą część, wypadła dużo lepiej niż pierwsza. W akcję się wciągnęłam i muszę przyznać, ze mi się bardzo podobała. Nie oznacza to, że nie mam kilku „przeciw” jednak było ich zdecydowanie mniej niż wcześniej. Sądzę, że warto było przeczytać każdą stronę i pierwszej, i drugiej części, a po kolejną na pewno sięgnę.