Kilka lat temu bardzo lubiłem czytać książki popularnonaukowe o szeroko pojętej przyrodzie. Sporo takich dostawałem w prezencie i niektóre z nich nadal czekają na swoją kolei. Ten okres w moim życiu minął już dawno. Stwierdziłem, że koniec roku to dobry czas na sięgnięcie po jedną i tak padło na "Z życia i obyczajów zwierząt". Mój stosunek do pozycji jest dziwny, stąd recenzję pozwoliłem sobie podzielić na dwie części.
Pierwsze, na co zwróciłem uwagę, to język. Okropny! Styl jest niby gawędziarski, ale do mnie to totalnie nie przemawia. Narrator mówi czytelnikowi, jak ma się czuć. Autorzy postanowili mianowicie pisać w I osobie liczby mnogiej, co wprowadza niepotrzebną poufałość, ale też infantylność.
Ponadto ciekawostki są tak naprawdę mało interesujące. Tylko niektóre zachęciły mnie do poczytania więcej o danym zjawisku. Książka jest skierowana raczej do dzieci. Zahacza o tony luzackie, młodzieżowe, co w ogóle nie wychodzi jej na dobre. No i te nieśmieszne żarty!
Jak by tego było mało, do minusów dochodzi słaba korekta. Brak przecinków, a nawet kropek jest na porządku dziennym. Nie mówiąc o wszechobecnych literówkach. Korektorski koszmarek.
Kiedy jednak dotarłem jakoś do połowy książki, zacząłem coraz bardziej się zastanawiać nad całokształtem. Coś mnie tknęło, żeby poszukać więcej informacji o autorach. Okazało się, że pierwsze wydanie "Z życia i obyczajów zwierząt" wyszło u schyłku międzywojnia, jeszcze w 1938 roku. Nawet nie wiecie, jakie było moje zdziwienie! Od tego momentu zacząłem zupełnie inaczej patrzeć na tekst - bardziej jak na świadectwo historii, a nie przyjemne źródło informacji. A wszystkiemu winne było "opossum", czyli opos :).
To, że nawet na myśl mi nie przyszło, że książka liczy prawie sto lat, bez wątpienia świadczy o jej współczesności. Szczególnie w sferze językowej. Pojawiają się, owszem, archaizmy, ale nie są one narzucające się i dominujące. Na dobrą sprawę mógłby tak pisać współczesny autor.
Przestały mnie także dziwić informacje, że nauka jeszcze czegoś nie wie, czy że istnieją pewne domysły na niektóre tematy.
Informacja o roku pierwszego wydania zmieniła moją perspektywę o sto osiemdziesiąt stopni. Dlatego też powstrzymam się od oceny pozycji (na Kanapie niestety jest to konieczne, więc daję ocenę średnią). Patrząc na książkę współcześnie - średnia, nawet beznadziejna. Jak na czasy międzywojnia - odkrywcza, zaskakująca, wrażliwa, przyjemna w odbiorze.