Lubicie sięgać po thrillery psychologiczne? Ja uwielbiam. A jeszcze gdy w grę wchodzą takie zahaczające o normalne dla nas, zwykłe sprawy. No bo kto z nas nie ma sąsiadów? A jak już ma dość uciążliwych tych sąsiadów to w ogóle zrozumie bohaterów najnowszej powieści Louise Candlish „Tuż za ścianą”. Ja po tę powieść sięgnęłam z czystej ciekawości, przyznam się. Opis z jej strony oraz rekomendacje innych ciekawych autorów skutecznie do tego zachęca. Ale czy tak naprawdę warto ?
Lowland Way to ulica położona na obrzeżach Południowego Londynu. Ta ulica to spełnienie idyllicznego snu każdego potencjalnego jej mieszkańca. Przepiękne rezydencje, życzliwi sąsiedzi, wspólne zabawy dla dzieci w każdą niedzielę. Ale Darren i Jodie, którzy wprowadzają się do jednego z domów , z nikim się nie liczą. Słuchają w nocy głośnej muzyki, zaczynają uciążliwy remont i handlują na swojej posesji używanymi samochodami. Bo przecież tak łatwo jest zamienić czyjeś beztroskie życie w prawdziwy koszmar, no nie ?
Wkrótce atmosfera staje się coraz bardziej napięta, a konflikt wisi w powietrzu. Pewnego sobotniego poranka dochodzi do tragedii, która wstrząsa lokalną społecznością. Podczas gdy policja szuka przyczyny śmiertelnego wypadku, zaczynają padać niepotrzebne oskarżenia. Okazuje się, że każdy z mieszkańców ulicy ma coś do ukrycia …
Detektywi po kolei przesłuchują mieszkańców, którzy zwierają szyki i zgodnie twierdzą, że winny jest Darren Booth. Ale czy na pewno? Co tak naprawdę próbują oni ukryć?
Nie ma co ukrywać, sąsiedzi potrafią być upierdliwi, denerwujący i w ogóle … i czasem trzeba podjąć naprawdę radykalne do tego kroki, ale tu autorka moim zdaniem niesamowicie popłynęła. Nie powiem, tak mniej więcej do połowy książka nawet mi się podobała. Potem, szczerze mówiąc nie wiem czemu, zaczęła mnie odrobinę już nudzić. Co prawda mamy tu wiele intryg, niesamowicie dobrze skonstruowanych. Każdy z naszych bohaterów posiada swoje tajemnice, które w końcu muszą ujrzeć światło dzienne, a wtedy przestał być miło i przyjemnie. Ale niestety … fabuła powieści zaczęła mnie trochę nudzić w końcu, za bardzo odbiega od tematu który z początku autorka nam narzuciła.
No bo ja rozumiem, że powieść musi zaskoczyć .. zmusić do przemyślenia tego i owego, ale moim zdaniem całą akcję można byłoby trochę przyspieszyć.
Ciekawym zastosowaniem jakie użyła tutaj pisarka jest podzielenie rozdziałów na historię i przemyślenia wszystkich zaangażowanych w sprawę bohaterów. Daje nam to niesamowity pogląd na życie, sprawy i to co ukrywają nasi podejrzani. To co działa nam również tutaj na plus tej powieści to historia, którą przybliża nam autorka. Każdy z nas ma jakiegoś sąsiad, lepszego lub mniej, więc ta historia wydaje nam się w pewnym stopniu jakoś bliska. Daje nam to powód tak naprawdę trochę do refleksji nad naszym życiem oraz otoczeniem wokół nas oraz niektórymi sytuacjami w jakich możemy się znaleźć . Ale tyle by było z plusów jakie tu znalazłam.
Minusami dla mnie osobiście było to , że w pewnym momencie chcemy aby jak najszybciej się ta historia już skończyła, nie przedłużać ją w nieskończoność, bo po prostu zaczyna już nużyć. Jakiś szybkich zwrotów akcji tu nie uświadczycie i choć powieść napisana jest językiem zwykłym, prostym to ponad tydzień zajęło mi jej przeczytanie. A wcale do najgrubszych to ona nie należy.
Podsumowując :
„Tuż za ścianą” Louise Candlish to można by myśleć thriller psychologiczny, który miał zapewnić czytelnikowi ( w tym przypadku o mnie mowa) niesamowicie ostrą jazdę. Szczerze mówiąc ja osobiście trochę zawiodłam się na tej powieści. Historia, którą chciała przekazać nam autorka ma naprawdę świetny potencjał i jest niezwykle pomysłowa jak na taką fabułę. Ale moim zdaniem niestety wiele jej do świetności brakuje. Powieść do połowy mniej więcej swoich stron zachęca, ciekawi co będzie dalej, ale potem to już nuży i chcemy aby jak najszybciej się ona skończyła.
Powiem szczerze, że ja się niestety zawiodłam na niej. Nieszczególnie ją polecam, aczkolwiek przecież każdy z nas ma swój gust, swoje zdanie!