Zapraszam Was dzisiaj na pewną lodową planetę, gdzie niebieskie potwory okazały się być jedynie spragnionymi miłości, pięknymi stworzeniami.
Jest to już trzecia część z serii i zdecydowanie najlepsza, prawdopodobnie Kira i Aehako zostaną moją ulubioną parą stworzoną przez Ruby Dixon, choć nie wiem, co mnie czeka w kolejnych tomach. 😉
Spośród dwunastu porwanych wcześniej kobiet, już większość z nich znalazła swoich partnerów, ale jest też kilka, które jeszcze z nikim nie rezonowały. Kira ma podejrzenia, dlaczego tak się dzieje, więc kiedy Aehako próbuje się do niej zbliżyć, ta mocno mu się opiera. Wie, że kiedy jej sekret wyjdzie na jaw, mężczyzna (no, powiedzmy 😉) nie będzie chciał z nią być.
Ponadto, jak podejrzewa, urządzenie tłumaczące wszczepione w jej ucho może być również lokalizatorem. Ostatnie, czego by Kira chciała, to sprowadzenie zagrożenia na grupę kobiet i niebieskich tubylców.
Planuje więc udać się do zepsutego statku, aby spróbować usunąć ustrojstwo z jej ucha.
Zgadnijcie, kto jej będzie towarzyszył.😁
Najbardziej w tej książce podobał mi się fakt, że miała ona fabułę. 🤭 Jak wiecie (a jeśli nie, to Wam powiem), seria "Barbarzyńcy z lodowej planety" to seria erotyków z elementami science fiction, a więc to właśnie spicy sceny wiodą w nich prym i jest to oczywiste, ale "Kochanek Barbarzyńca" przełamuje, moim zdaniem, tę łatkę, ma lepiej rozwinięte wątki niż w tomie pierwszym, a już zwłaszcza w drugim.
Począwszy od relacji między głównymi postaciami, poprzez akcję z innymi obcymi oraz wręcz sensacyjnymi zdarzeniami, aż po poboczne wątki dotyczące całego plemienia, rodziny Aehako czy innych mieszkańców jaskini - cały czas coś się działo.
Sam wątek romantyczny był tu chyba najbardziej romantyczny.😁 Być może spodobało mi się to, że oni sami siebie nawzajem wybrali, bo choć lubię wątek partnerstwa/pokrewnych dusz, to jednak zawsze mam poczucie, jakby bohaterowie nie decydowali o sobie. Tutaj fajnie zostało wszystko połączone, ale nie zabrakło właśnie rozsądku i świadomego wyboru, również pomimo pewnych przeciwności, więc to duży plus.
Świetna była też cała akcja ze statkiem, takie połączenie przygodówki chwilami z sensacją, więc nudno nie było.
No i jak wspomniałam - lepiej mogliśmy poznać pobocznych bohaterów, nie tylko tych głównych, o których były i będą pisane kolejne części, ale też właśnie rodzinę czy "sąsiadów" i może nie brzmi to wybitnie zachęcająco, ale naprawdę mi się podobało, dobrze jest zobaczyć różne perspektywy, problemy i opinie.😊
No i taką wisienką na torcie był humor, czasem niedorzeczny, absurdalny, wynikający z różnic międzygatunkowych, ale mimo wszystko - spełniający swoją rolę. 😁
"– Rozbiorę cię.
– Och? – W kącikach jej ust błąka się uśmiech. – Rozpakujesz mnie jak prezent?
– Jak podroby ukryte pod żebrami świeżo zabitej zwierzyny."
Bardzo tych niebieskich ludków polubiłam, uwielbiach czytać o ich zmaganiach z poznaniem ludzi, o różnicach między nimi czy nawet żartach, które sobie robią. 😉
Jeśli chodzi o clue tych książek, czyli spicy sceny, no cóż... Były i były spicy. 😅 Na tym zakończę komentarz, bo tym razem inne rzeczy wyszły na pierwszy plan i na nich się skupiłam.😊
Podsumowując- polecam najbardziej ze wszystkich dotychczas wydanych części, naprawdę świetnie się bawiłam i zamierzam sięgnąć po resztę, może jeszcze autorka mnie jakoś zaskoczy?😊8/10