😊𝔃𝓪𝓫𝓪𝔀𝓷𝓪
🫢𝓽𝓻𝔃𝔂𝓶𝓪𝓳𝓪̨𝓬𝓪 𝔀 𝓷𝓪𝓹𝓲𝓮̨𝓬𝓲𝓾
🥵𝓼𝓮𝓴𝓼𝓸𝔀𝓷𝓪
⭐️𝟖/𝟏𝟎
Cloe Tossell, siostra TEGO Tossella, pragnie w swoim życiu wolności. Zdaje sobie sprawę, w jakiej rodzinie się urodziła i chciałaby czynnie brać udział w niektórych działaniach Tosselów, a nie tylko oglądać wszystko ze swojej złotej klatki. Szuka adrenaliny, rozrywki, jakiegoś dreszczyku emocji. Kiedy więc wpada na Adriena Russella, czuje, że może on być jej przepustką do tego ciekawego świata.
Żadne z nich nie zamierza się angażować w jakikolwiek związek, ale postanawiają się trochę zabawić.😉
Czy jednak będzie to możliwe, biorąc pod uwagę ich pochodzenie? 🤔
"Przecież zawsze lubiłem ryzyko i kłopoty, a Cloe pachniała, jakby spryskiwała się nimi po przebudzeniu. Uśmiechnąłem się na samą myśl, o tym, że mógłbym tego posmakować."
Uwielbiam każdą z części tej serii, wszystkie są idealnym połączeniem mafii, romansu i humoru, a w "Żelaznej zabawie" autorka po raz kolejny utwierdziła mnie w tym przekonaniu.
Sam schemat, zarys fabuły nie jest jakoś wybitnie wyjątkowy czy niepowtarzalny, w końcu jest już trochę powieści z "układem" w tle, ale wykonanie tego pomysłu okazało się bardzo dobre. Sami bohaterowie stworzeni zostali w sposób ciekawy, mieli swoje zalety i przywary, czasem zachowywali się głupio, a innym razem słodko, przez co wydali mi się bardzo realni.
Uważam, że Cloe świetnie pasuje do Adriena, chociaż na pierwszy rzut oka pewnie bym tak nie stwierdziła. 😉 W końcu co miałaby robić urocza, przez całe życie trzymana z daleka od biznesu, młodsza siostra samego "Diabła z Wybrzeża" z rozpustnym mafioso z wrogiej rodziny?🤔
"Twój brat jest potężnym skurwysynem – powiedziałem. – Ale nie on jeden.
Przechyliła głowę i wydęła wargi.
– Fakt. Ze mnie też jest niezły skurwysyn."
Bardzo cenię sobie poczucie humoru autorki, jest totalnie w moim stylu, więc od razu też przez to polubiłam bohaterów, ale tym, co podobało mi się najbardziej, był ich sposób traktowania siebie nawzajem. Cloe okazała się mającą łeb na karku młodą kobietą. Cieszę się, że mimo sposobu jej wychowania, nie była naiwną dziewczynką, a odważną, choć nie lekkomyślną postacią, która zaskoczyła nie tylko Adriena i swojego brata, ale też mnie. 😉
Russell zapunktował u mnie tym, że traktował ją jak partnerkę. Nie był jak inni zaborczy samce alfa, nadopiekuńczy i krzywdzący w ten sposób swoje ukochane. Rozumiał potrzebę emocji Cloe i pozwalał jej na ich przeżywanie, a nawet sam ich dostarczał, jednocześnie nad nią czuwając. Podobało mi się zaufanie między nimi i wiara w to drugie, chociaż przecież wcale dobrze się nie znali. 😉
Wątek romantyczny zawsze jest dla mnie ważny, ale jednak nie byłoby romansu mafijnego bez mafii. 😁 W tym Agata Polte też jest dobra, a niektóre sceny nakreśliła tak dokładnie, że czułam się, jakbym stała obok bohaterów. Zdecydowanie potrafi ona wciągnąć czytelnika w świat przez siebie stworzony, co też sprawia, że jej książki czyta się bardzo szybko, ale też zapamiętuje na długo.😊
"Dwóch udało mi się zabić, a trzeciego zranić, nim uderzył mnie w potylicę czymś ciężkim, przez co straciłem przytomność i obudziłem się, zwisając z jakiegoś haka z rękami przywiązanymi nad głową. Moje stopy ledwo dotykały betonowej podłogi w tym pustym, śmierdzącym pomieszczeniu.
Przyznaję, że to nie napawało optymizmem, jednak bywałem już w gorszych sytuacjach i nieraz zaglądałem śmierci w oczy. Ostatnim razem na przykład trzy dni temu, gdy Cheryl znowu zaprosiła całą rodzinę na kolację. Przysięgam, że ta kobieta nas kiedyś wszystkich otruje."
Powyższy fragment jest idealnym przykładem na to, jak świetnie łączą się tutaj elementy grozy i komizmu. 😉 Poważne, straszne czy niebezpieczne sceny przerywane są humorem, aby zaraz przejść do tych romantycznych czy seksownych, co razem tworzy całkowicie pochłaniającą czytelnika sieć.
Ja jestem zachwycona, uwielbiam zarówno pomysły, jak i pióro autorki, a Cloe i Adrien dołączają do grona moich ulubionych książkowych par. No ale co tu dużo mówić- po prostu "bum i po mnie". 😊🖤