100 najsłynniejszych obrazów świata recenzja

Gdyby zmienić tytuł tego albumu ze „100 najsłynniejszych obrazów świata” na „100 słynnych, choć niekoniecznie najpopularniejszych obrazów, wybór całkiem subiektywny”, wszystko by się zgadzało. Nie jestem żadnym znawcą malarstwa, choć bardzo nad tym boleję. Sądzę, że ten album jest adresowany właśnie dla takich amatorów jak ja. Więc jak coś jest zgodnie z tytułem najsłynniejsze, to nawet laik powinien to znać. Z wyjątkiem Rembrandta i Leonarda da Vinci każdego malarza reprezentuje jeden obraz. Dlatego zgrzyta mi np. „Kobieta czytająca list” zamiast „Dziewczyny z perłą”, czy "Mleczarki" Vermeera. Przy van Goghu można dyskutować, czy któreś „Słoneczniki”, czy „Gwiaździsta noc”, ale na pewno nie „Autoportret z zabandażowanym uchem” jest najbardziej znany. Przy nieznanych mi malarzach nie mam więc zaufania, czy przedstawione obrazy są rzeczywiście najważniejsze lub najsłynniejsze.

Oprócz dyskusyjnego wyboru zdjęć, co z pewnością nie było proste, album spełnił moje oczekiwania. Jest przejrzysty, świetnie wydany, na pięknym papierze, z doskonałej jakości reprodukcjami. Najbardziej charakterystyczny szczegół jest powiększony na stronie obok i skomentowany. Dzięki szczegółowemu opisowi obrazu wiedziałam na co zwrócić uwagę, ale nie czułam się przytłoczona informacjami. Do tego krótki dwu-, trzyzdaniowy życiorys artysty, metryczka obrazu informująca o cechach obrazu, technice malarskiej oraz wielkości. Dla ciekawskich wiadomości o miejscu przechowywania, czyli najczęściej o najznamienitszych galeriach świata. I najciekawsze: po kilka anegdotek i ciekawych szczegółów z życia twórców, sekrety związane z technikami malarskimi, ciekawostki związane z losami dzieł.

Znawcom malarstwa album pewnie nie przypadnie do gustu, za dużo w nim podstawowych informacji dla laików. Dla mnie - amatora, wszystkiego było w sam raz, poszerzyłam wiedzę, pozachwycałam się, czegoś się nauczyłam, poobcowałam ze sztuką. To było dobrze spędzone kilka godzin.
Stoi sobie mój album na półce i od czasu do czasu po niego sięgam. Z przyjemnością.